Avowed – recenzja. 30 godzin mieszanych uczuć na cienkim cieście

Być może (zaznaczam: być może!) kebabowa metafora przyszła mi do głowy właśnie dlatego, że w trakcie pisania recenzji postanowiłem zamówić bliskowschodni comfort food ku zaspokojeniu głodu wywołanego przez Avowed. Idealnie oddaje ona jednak uczucia, jakimi darzę nową grę Obsidianu.
Pomimo widocznej tam daleko na dole oceny nie mogę bowiem nazwać Avowed typowym DOBRYM erpegiem. To sinusoida narracyjnych i gameplayowych uniesień oraz mielizn. Szereg świetnych pomysłów oraz porządnie zrealizowanych mechanizmów kontrapunktowanych przez wkurzające błędy, małą przestrzeń na rolplejowanie i zauważalną dozę projektanckiego lenistwa. A jako że należę do grona stałych klientów, co to delektowali się przez długie godziny Falloutem: New Vegas, Pillars of Eternity oraz Pentimentem, wiem, na co Obsidian stać. I choć wskoczył poziom wyżej od przeciętnego The Outer Worlds, to nie zdołał wrócić na gatunkowy szczyt. Zaczynam się zresztą coraz bardziej obawiać, że już nigdy nie wróci.
Na Żyjących Ziemiach było sobie życie
Zaczęło się bajecznie. Poinformowano mnie o boskim rodowodzie, umożliwiono dorzucenie w kreatorze postaci grzybich rzęs lub korzeni zamiast włosów, a następnie ostrzeżono, że moja krzaczasto-zarodnikowa aparycja nie spotka się z aprobatą pospólstwa. Nieprzyjemny start w RPG? W to mi graj, niechaj wszyscy na początku darzą mnie szczerą nienawiścią, co zresztą nie jest takie trudne, gdyż – pomijając nadprzyrodzone umiejętności i szereg wynaturzeń na facjacie – pełnię funkcję wysłannika imperatora Aedyru. Mocarstwo to ma silne zapędy ekspansywne i kolonialne, a także brata się ze Stalową Garotą, czyli inkwizytorską grupą pseudopaladynów palących wioski na swojej drodze.

Przede mną z kolei stoi otworem port Żyjących Ziem – pełen nie tyle klasycznie przerysowanych typów i typiar spod ciemnej gwiazdy, co po prostu… uchodźców. Czy to wychowani w spartańskich warunkach aumaunie, czy to elfi rzezimieszkowie ze slumsów – wszyscy uciekli na tę wyspę przed przeszłością, zaczęli nowe życie i nie w smak jest im fakt, że szlaja się tu teraz grupa monarchistów o dwojakich zamiarach. Z jednej strony przyszedłem bowiem pomóc zgłębić i wyplenić źródło Sennej Zarazy pochłaniającej żywota tysięcy tutejszych mieszkańców. Z drugiej uwikłany zostałem w polityczną intrygę mającą na celu stłamsić lokalny ruch oporu po cichu planujący krwawą rewolucję.
Nie dość więc, że akcja została odpowiednio zawiązana, a główny wątek zaczął dotykać kilku interesujących motywów naraz, to jeszcze otrzymałem do eksploracji całkiem spory kawałek terenu rozpościerającego się zarówno horyzontalnie, jak i wertykalnie. Poza bieganiem po ulicach portowego miasta czy leśnych traktach mogłem bowiem w każdej chwili wspiąć się na pobliski balkon, dach, ba, nawet latarnię morską!


Ze szczytu wieży spojrzałem zresztą na wszystko, co czeka mnie w najbliższym czasie do odwiedzenia… i przepadłem. Osiem godzin minęło jednego dnia jak z bicza strzelił, a ja dałem się pochłonąć tak, jak miało to miejsce ostatnio w trzecim Baldurze. Erpeg totalny, świeży, nowoczesny – pomyślałem. Miłość od pierwszego wejrzenia. Ta jednak bywa złudna i oślepiająca. I choć chciałbym o dalszym związkowym rozczarowaniu opowiedzieć, tak wpierw spróbujmy zgłębić wspólnie zalążek tego uczucia. Czym Avowed początkowo potrafi urzec, chwycić i trzymać, dopóki nie uderzy mokrą szmatą prosto w twarz?
Kto nie skacze, ten z Aedyru
Przede wszystkim trzeba oddać Obsidianowi, że choć wydawało się, iż porywa się z motyką na słońce, tak koniec końców stworzył najbardziej grową… grę w całym swoim dorobku. Studio, które dotąd słynęło z erpegów dość klasycznych, bo albo izometrycznych, albo trzecioosobowych, ale takich, w jakich to wskoczenie ze schodka na schodek w korytarzu bądź przykucnięcie w szybie wentylacyjnym było największym wyczynem kaskaderskim. Krótko mówiąc, wspaniałych, choć statycznych tytułów.
W przypadku Avowed mamy zaś do czynienia z grą – o zgrozo – dynamiczną, prędką, wręcz zręcznościową. Postać może sprintować bez żadnych ograniczeń wytrzymałościowych niczym Tom Cruise w „Mission: Impossible”, chwyta się wszelkich krawędzi bez większego wysiłku jak Nathan Drake oraz skacze po drewnianych podestach i półkach skalnych, naśladując Ezio Auditore da Firenze w jego „prajmie”.

A to, że owej powietrznej ekwilibrystyce towarzyszy raczej skromna pula unikalnych animacji? Gdy gra się w pierwszej osobie, nie ma to większego znaczenia, w niej liczy się bowiem przede wszystkim pęd i refleks (trybu trzecioosobowego nie polecam, bo widać, że nie został dostosowany do Avowed, przez co dzieło Obsidianu zmienia się nagle w Eleksa na sterydach i z parkourem). Co warte zaznaczenia, niektóre lokacje da się pokonywać w połowicznie oszukańczy sposób, tj. poprzez wspinanie się do miejsc do tego nieprzeznaczonych. Przy odpowiednim uporze i cierpliwości w próbie „łamania” gry można dostać się tu i tam dość niekonwencjonalnie.
Sposobów na włamanie się do zamkniętej rezydencji na odludziu albo przedostanie się do ukrytej jaskini w samym sercu lasu jest jednak wystarczająco, więc nie trzeba uciekać się do naginania zasad. Widzicie poniższy budynek? Ja dostałem się do niego, bo otrzymałem uprzednio od enpeca klucz, niemniej część zamków da się też otworzyć wytrychami (tym razem bez żadnej minigry dla lepkich rączek). Ponadto gdzieś na tyłach zabito podatnymi na obrażenia sieczne deskami dziurę, a obok wejściowych drzwi znajduje się pęknięta ściana, którą można całkowicie skruszyć poprzez magiczne fale uderzeniowe albo wojowniczą umiejętność uderzenia z byka.

Ponadto zawsze szukajcie dróg do kominów i dachów, a także zwracajcie uwagę na zaklejające pieczary pajęczyny (łatwo je spalić) albo urządzenia bez źródła napięcia (te można naelektryzować). A nie wspomniałem jeszcze o tym, że bardzo często zanurkowanie w jeziorze, oceanie albo nawet studni obok pozwoli na odkrycie nie lada skarbu. Opcji interakcji z otoczeniem mamy tu całe mnóstwo, czasem aż ze zdziwieniem spoglądałem w swój ekwipunek, zauważając, że gdzieś po drodze znalazłem np. granat, który pozwoli siłą subtelnej destrukcji dostać się za zardzewiałą bramę. Avowed nie jest może pełnoprawnym immersive simem, ale z pewnością daje miejscami rodzaj swobody kojarzącej się z Deus Eksem czy Dishonored.
Jeden na ludzi, drugi na potwory
Przyjemność w pierwszej połowie przygody sprawia nie tylko poruszanie się, ale też walka. Pole bitwy to tutaj istna piaskownica, lecz zamiast łopatkami, wiaderkami czy koparkami bawimy się mieczami, grymuarami oraz arkebuzami. Najpierw chciałem zacząć tak jak zawsze – gruboskórnym wojownikiem parającym się przede wszystkim obuchową bronią dwuręczną. I choć paroma maczugami czy siekierami przez chwilę pomachałem, używałem ich w gruncie rzeczy najmniej. Bo chyba żadna gra nie zachęciła mnie ostatnio tak bardzo do eksperymentowania (nie licząc bezkonkurencyjnego PoE2) jak właśnie Avowed.
W wybraną dłoń możemy tu chwycić dowolny oręż, a jednocześnie na podorędziu mamy w gotowości dwa zestawy broni, pomiędzy którymi przełączamy się, kiedy chcemy. Czy to praktyczne? Tak, jeżeli odpowiednio zwiększymy zręczność swojego bohatera, bo ona wpłynie także na prędkość zmiany wyposażenia na polu bitwy, a nie tylko castowania czarów czy zamachów sztyletami.

W taki oto sposób z sekundy na sekundę możemy zmienić się z maga bitewnego z księgą czarów oraz jednoręcznym orężem w Larę Croft z dwoma pistoletami prochowymi. W tym samym czasie zresztą zlecamy towarzyszom używanie ich unikalnych zdolności ofensywnych bądź wspierających, w każdej chwili da się też odpalić koło wyboru umiejętności. W nim czekają na nas przedmioty miotane, boskie błogosławieństwa/przekleństwa, a także mikstury zdrowia i many (tutaj: esencji) oraz całkiem sporo żarcia buffującego tymczasowo nasze pasywne cechy.
Spory to wachlarz działań, a obawy przed brakiem odpowiedniego sprofilowania własnego herosa odstawiłbym na bok. W Avowed klasy są bowiem płynne, z kolei najlepsze buildy to te hybrydowe. Protagonistę rozwijamy w dwóch zakątkach interfejsu. Pierwszy z nich to zwykły przydział cech: od siły, poprzez kondycję, aż po intelekt. I choć brzmi to dość szablonowo, tak radzę dokładnie zapoznać się z premiami, jakie zapewniają. Wspomniana siła wbrew pozorom nie wzmacnia jedynie naszych ataków fizycznych, ale wpływa także na te magiczne. Staje się więc atrybutem uniwersalnym wspierającym użyteczność każdego buildu – bez wyjątku. Ach, i tak jak to w Obsidianowych erpegach bywa, zdobycie określonej liczby punktowej danej cechy odblokuje specjalne opcje dialogowe pomagające, czy to w zastraszaniu, czy to w przekonywaniu enpeców. Przynajmniej na papierze, ale o tym później.

Drugie drzewko to już klasyczna pula możliwych do odblokowania z czasem bojowych umiejętności aktywnych i pasywnych. Choć posegregowane zostały na podzestawy dla wojownika, łowcy czy maga, tak niezależnie od podjętych po drodze decyzji rozwoju zawsze mamy dostęp do wszystkich. Mnie osobiście dało to dużą swobodę, bo z jednej podgrupy wyciągnąłem sobie procentowe zwiększenie punktów zdrowia, z kolejnej wzmocnienie ataków bronią białą, a z jeszcze innej choćby zamieć śnieżną, która wchodziła w synergię z moimi obszarówkami przypisanymi do grymuaru. Kawał porządnie przekminionego systemu progresji postaci, który nijak gracza nie ogranicza.
Opowieści szkatułkowe
Wspomniane wyżej wojaże były o tyle przyjemniejsze, że stosunkowo szybko zgarnąłem po drodze parę zadań pobocznych, a te upchane zostały na nieprzesadnie dużym terenie. Obsidian – zapewne bardziej z przyczyn technologicznych aniżeli kreatywnych – zrezygnował z typowego otwartego świata na rzecz tzw. otwartych stref. Na skutek tej decyzji otrzymaliśmy więc cztery różniące się kulturowo oraz geograficznie obszary, z czego dwa pierwsze wypełnione treścią po brzegi, a dwa ostatnie już nieco uboższe w questy oraz ciekawe miejscówki.
Każdy z tych fragmentów Żyjących Ziem złożony został z prosperującego miasta, do którego zawsze musimy w jakiś sposób dotrzeć, oraz otaczającej go dziczy. Kły Galawaina przywitają nas plującym lawą wulkanem, skalnym pejzażem oraz odgrodzoną fortecą górskich krasnoludów, ale w innych zakątkach kontynentu odwiedzimy także pustynne oazy i świątynie, farmy grzybów z żywymi trupami jako rolnikami czy nieco przyjaźniejsze dla oka lasy, w których komfortowo poczułby się sam J.R.R. Tolkien.

Wracając do side questów, te odkrywało mi się przez długi czas równie przyjemnie, co wątek główny, bo dotyczyły przede wszystkim losów jednostek zgniecionych przez opresyjną rękę władzy. Tak więc dzięki nim fabuła dotykająca tematów kolonializmu, imigracji, równości w oczach prawa czy religijnego fundamentalizmu (sami przez większość kampanii utrzymujemy relację z tajemniczym bytem i tylko od nas zależy, czy mu zaufamy) zostaje jedynie ubogacona. Odnajdą się tu zarówno fani dobrego fantasy niemający wcześniej styczności z Pillars of Eternity, jak i lore’owi puryści znający wszelkie geopolityczne problemy Eory na pamięć.
Ponadto część niepozornych misji polegających choćby na odnalezieniu zaginionej badawczej ekspedycji potrafiła przerodzić się w filozoficzne dysputy z szalonymi prorokami próbującymi ożywić pradawne bóstwa, a 15-minutowe zlecenie – w godzinną odyseję. Niestety im dalej w las, tym mniej tak rozbudowanych aktywności opcjonalnych.

Cholera, nawet zwykłe fetch questy potrafiły dawać mi dużo frajdy, bo były same w sobie zagadką przestrzenno-zręcznościową polegającą choćby na zebraniu błyskotek poukrywanych na dachach. Nie zabrakło także co bardziej rozczarowujących „fedeksów”, jak taki jeden polegający na zdobyciu wyjątkowo rzadkiej rośliny. Cóż, ta wyjątkowo rzadka roślina była oznaczona wyraźnym symbolem na mapie i kompasie, więc po prostu w parę chwil do niej dotarłem, wyrwałem ją wraz z korzeniami, a następnie odniosłem gdzie trzeba. Prawdziwy biały kruk, nie powiem…
I tak zleciało mi 15 godzin – raczej w zachwycie i na pełnej „wczucie”. Z angażującymi zadaniami, starciami i sekwencjami platformowymi. Z erpegiem niby arcade’owym, a jednocześnie bardzo immersyjnym. Tak jak jednak mówiłem, młodociana miłość rani podwójnie. Bo kolejne, ostatnie już, 15 godzin minęło pod znakiem większej liczby rozczarowań niż ochów i achów.
Moc, energia? To nie tutaj
Im więcej czasu spędza się w erpegu, tym bardziej czuje się potężnym i wpływowym. Zauważalny progres, zdobywanie coraz to lepszego wyposażenia, ucieleśnienie marzenia o power fantasy w stanie czystym – znamy to z autopsji. Well, well, well… nie w Avowed. To tyle niespodziewane, że twórcy podjęli decyzję, iż przeciwnicy nie skalują się wraz z poziomem naszego protagonisty – brzmi dobrze. Jedni są zawsze słabsi, drudzy silniejsi, a stopień zagrożenia wroga można ocenić na podstawie liczby czaszek nad jego paskiem zdrowia.

Cóż, wyglądało to mniej więcej tak, że w trzecim i czwartym otwartym obszarze – choć zaliczyłem lwią część zadań pobocznych i zdążyłem rozdysponować sporą liczbę punktów doświadczenia – potwory zaczęły stawiać większy opór niż ich pobratymcy z poprzednich faz gry. To o tyle bezsensowne, że nie mówimy tu o żadnych nowych rodzajach przeciwników budzących respekt swoją muskulaturą. Te same jaszczury, te same grzybie kreaturki, ci sami opętani przez Senną Zarazę żołnierze – wszyscy wrogowie identyczni, tylko że silniejsi.
A nie dość, że każdy z osobna dysponował większą mocą, to jeszcze stacjonował w liczniejszych grupach. Obozowiska potrafiły się nagle składać z kilkunastu jednostek, które przyjmowały na klatę ciosy tak, jak gąbka wchłania wodę. Można by więc rzec „git gud” i takie tam, tylko że owe starcia nie były specjalnie trudne, lecz czasochłonne i monotonne. Wszystkie sprowadzały się bowiem na dłuższą metę do podobnych schematów, a więc zabicia w pierwszej kolejności szamana leczącego cały oddział, sukcesywnej eliminacji łuczników, a na końcu walki z najtłustszymi bestiami.

W taki oto sposób spadła również przyjemność z czyszczenia okolicznych krypt, jaskiń itd. Choć te potrafiły zaskoczyć mniej lub bardziej złożoną sekwencją platformową z pułapkami naciskowymi czy wirującymi ostrzami, perspektywa mierzenia się ponownie z grupą dopakowanych pająków po prostu odrzucała. Nie pomagało też to, że mimo różnorodności otwartych obszarów dostępne w nich dungeony były bliźniaczo do siebie podobne pod kątem wizualnym, a otwieranie kolejnych skrzynek emanujących niebieskim, fioletowym i pomarańczowym kolorem (branżowy standard odhaczony) przestało jakkolwiek satysfakcjonować, kiedy wiedziało się, że nawet najpotężniejszy artefakt nie uczyni z boskiego głównego bohatera, nomen omen, boga.
RPG tylko z tagów
Gameplayowy brak balansu byłem w stanie jeszcze jakoś przeboleć. I tak bowiem zazwyczaj przechodzę erpegi, stosując siłę perswazji, a więc próbując rozwiązać jak najwięcej problemów w oknie dialogowym. Między innymi z tego powodu dopakowałem w intelekt tyle punktów, ile się dało – głównie dzięki niemu da się uwolnić dyplomatyczny potencjał (swoją drogą, respecu można dokonać za drobną opłatą w każdej chwili z poziomu interfejsu).
Wyobraźcie sobie więc moje zdziwienie tudzież oburzenie, kiedy stare, falloutowe sztuczki nagle… przestały działać. Stoję przed wielkim moralnym wyborem fabularnym i widzę, że dysponuję ośmioma punktami intelektu na osiem potrzebnych do przekonania ważnego enpeca do zmiany zdania. Wydaję je, konwersacja dalej trwa, efektu brak, rozmówca nie ulega perswazji, a wszystko toczy się odgórnie przygotowanym scenariuszem.

Jeszcze gdyby był to jednostkowy przypadek… Wielokrotnie mogłem się przekonać o tym, że w części rozmów wykorzystanie linii dialogowych wymagających odpowiednio rozwiniętego atrybutu wiąże się w zasadzie z usłyszeniem paru dodatkowych kwestii, ale nie przekłada się na finał dyskusji. Poza kluczowymi momentami w kampanii, kiedy to i tak niezależnie od kierunku rozwoju postaci muszę wybrać opcję A albo B, tak naprawdę nie mam za bardzo na nic wpływu. Zabrano mi sprawczość w grze RPG, a ta zniewaga nagany wymaga.
Po akademicku albo wcale
Na domiar złego, pomimo teoretycznie rosnącej stawki, intensyfikujących się politycznych tarć i postępującej plagi mogącej pochłonąć niejedną społeczność… historii zabrakło pary na całą rozciągłość trwania Avowed. Wątek główny prowadzony jest rzetelnie, szczegółowo, kilkutorowo – ba, potrafi nawet po drodze opowiedzieć o mieścinie cierpiącej wskutek czegoś na wzór zmian klimatycznych i pasywności ludzi próbujących owe zmiany zignorować. Ma to swoją wartość encyklopedyczną, komentatorską i merytoryczną, ale brak w tym… większych emocji.
Widzimy tu co prawda ludzkie dramaty, masowe mordy, portrety społecznego marginesu, ale wszystko to wydaje się tak sucho podane. Gdy w Final Fantasy XVI Clive opłakiwał rodzinną tragedię, darł się wniebogłosy, a ciało gracza przechodził dreszcz. Rozumieliśmy wagę sytuacji, empatyzowaliśmy z ludkiem po drugiej stronie. W Avowed niby chce się opowiedzieć nam o traumach, choćby naszych towarzyszy. Czyni się to jednak jak od linijki, niemal jakbyśmy słuchali sesji terapeutycznej, podczas której pacjent nagle dostrzega wszystkie swoje problemy, wykłada je w dokładnie przemyślanym monologu, następnie podaje psychologowi rękę i wychodzi, zrozumiawszy już świat.


Uważam, że to wina mało subtelnie napisanego scenariusza, który tak bardzo przywiązał się do dokładnego opisu relacji pomiędzy różnymi frakcjami i rozłożenia ich racji oraz prawnych kodeksów na czynniki pierwsze, iż w konsekwencji za chłodno i wykresowo podszedł do wiwisekcji ludzkich emocji. Szkoda, zwłaszcza że ucierpiała na tym nie tylko główna fabuła, lecz także wątki naszych kompanów. Dało się ich polubić, ale już nie pokochać (i to nie tylko dlatego, że nie mamy tu opcji romansowania). Szczególnie Kaia, to jednak nie dziwota, bo zagrał go Brandon Keener, czyli znany i dobrze przez wszystkich wspominany głos Garrusa z Mass Effecta.
Są fundamenty, ale gdzie tu do wieczności?
W atmosferze smutku próbowałem więc sfinalizować przygodę słodko-gorzką, tym boleśniejszą, że łączącą w sobie tak wiele świetnego i złego zarazem. A dlaczego „próbowałem”? Bo nie było to, do diaska, takie łatwe. Devowie przyzwyczaili nas w ostatnich latach do mało przyjemnego procederu niedogotowania drugich połów swoich produkcji – głównie pod kątem technicznym. Pokazał to Stalker, Kingdom Come 2 miewa problemy w Kuttenbergu, a Baldur’s Gate 3 najgorzej działało właśnie we Wrotach Baldura. I w Avowed nie brakowało irytujących usterek.
Jeśli klatki spadały z 60 w trybie wydajności albo balansu, to właśnie w ostatnich godzinach zabawy, kiedy to na ekranie pojawiało się najwięcej żołnierzy i monstrów. Co gorsza, jeden z głównych questów, choć go wykonałem, nie został zaliczony w dzienniku zadań, przez co nie otrzymałem zasłużonego expa. Na szczęście mogłem kontynuować kampanię, choć ta dalej stawiała opór, bo z kluczowych bossów nie wypadały przedmioty potrzebne do ukończenia jednej z ostatnich misji. Musiałem więc ratować się wczytywaniem gry. Największych blokerów doświadczyłem w finałowym zadaniu. Pomimo moich usilnych starań nie chciały się odpalić dwa niezbędne do popchania fabuły do przodu dialogi, co również zdołałem „naprawić”, korzystając z sejwa wykonanego kilkadziesiąt minut wcześniej.

Owe bugi traktuję jednak jako symboliczną wisienkę na torcie. Są one bowiem w mikroskali odzwierciedleniem całego mojego przeżycia – przez większość przygody nie występowały, potem znacząco mi ją uprzykrzyły. W makroskali podobną weryfikację przeszły systemy: dialogowe, eksploracyjne, rozwoju postaci oraz walki. Mimo że na pierwszy rzut oka wydawały się połączeniem świeżym i trafionym, z mapy na mapę traciły przez niepodporządkowanie ich późniejszym etapom rozgrywki. I choć wedle statystyk tak daleko w produkcji AAA dociera mniejszość graczy, istnieje ryzyko, że erpegowym maniakom Avowed w perspektywie długofalowej zbrzydnie. Niechaj więc Obsidian liczy, że większość z nas usunie tytuł już w drugim akcie, kto wie, może wówczas całokształt odbioru będzie pozytywny… a ktoś nawet naklejkę MUALA przylepi.
W Avowed graliśmy na Xboksie Series X.
[Block conversion error: rating]
Czytaj dalej
81 odpowiedzi do “Avowed – recenzja. 30 godzin mieszanych uczuć na cienkim cieście”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
No, wygląda na to, że mamy bardzo dobrą grę kolejną w tym roku ( ͡o ͜ʖ ͡o)
https://opencritic.com/game/17747/avowed
Sttark, proszę, nie rób nam powtórki z Veilguarda, od nadmiaru śmiechu wszyscy w psychiatryku skończymy.
Nie karmić słabego prowo.
@taz195
Jakiej powtórki? Jeżeli będziesz się zachowywał jak dzban to dostaniesz to na co dzban zasługuje ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Póki co obydwa zarówno DAV jak i Avowed zebrały bardzo dobre recenzje a skoro DAV okazał się bardzo dobrym rpg akcji to i pewnie nowa gra Obsidianu nie zawiedzie.
@RewolwerowanyRewolwr
Czy te prowo jest z tobą teraz w twoim pokoju?
Dragon age sprzedał się bardzo dobrze, bo jest bardzo dobrą grą, proste 🙂
Nie ma żadnego związku przyczynowo skutkowego pomiędzy jakością gry a sprzedażą a DAV nie sprzedał się dobrze kłamczuszku, ale no, skoro ty tak piszesz to musi być prawda ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Na pewno nie ma żadnego związku przyczynowo-skutkowego w segmencie AAA między jakością a ilością sprzedanych kopii? Czy akurat to się tyczy tylko tej gry? 🙂 Podaj jakieś przykłady, to przynajmniej będzie wiadomo, że nie gadasz aby gadać.
Beyond Good and Evil
Okami
Bayonetta
Vanquish
Grim Fandango
Max Payne 2
Singularity
Guardians of the Galaxy
Deus Ex HR i MD
To tylko kilka przykładów naprawde dobrych gier, które się nie sprzedały, więc tak, związek jakosc/sprzedaż jest cokolwiek arbitralny.
jak to nie sprzedał się dobrze? Twój komentarz mówi wprost, że sprzedał się BARDZO DOBRZE. A wkleje go nawet, żeby znowu siadła Ci psycha i będziesz spamować forum kłamczuszku ;* „Nowy DA to dosłownie bardzo duży sukces i zakłamywanie tego nic ci nie da , jak już pisałem. 😌 Stworzyli bardzo dobrą grę, która SPRZEDAJE SIĘ BARDZO DOBRZE i ma świetne oceny. To jak najbardziej jest sukces ❤️”
@Quetsik nie napisałem, że jak gra się źle sprzedaje to musi być zła. Napisałem tylko, że Starrk twierdził, że gra sprzedaje się BARDZO DOBRZE, a teraz się sam wypiera swoich komentarzy jakby miał rozdwojenie jaźni i udawał, że to nie on 😀 Niesamowity jest ten onu jenu, dobrze, że ma Ciebie bo chyba by stąd uciekł 🙂
@Drozin
,,Na pewno nie ma żadnego związku przyczynowo-skutkowego w segmencie AAA między jakością a ilością sprzedanych kopii?,,
Na pewno ;p
@Gimbek12 A ten znowu kłamie xd.
Znowu kłamie, a to tylko wklejony komentarz Starrka xD „Nowy DA to dosłownie bardzo duży sukces i zakłamywanie tego nic ci nie da , jak już pisałem. 😌 Stworzyli bardzo dobrą grę, która SPRZEDAJE SIĘ BARDZO DOBRZE i ma świetne oceny. To jak najbardziej jest sukces ❤️” że quetsik Cię jeszcze wspiera, pomimo Twoich usilnych starań pokazania odklejki lewej strony, to podziwiam za lojalność xd
@Gimbek12 A ten znowu kłamie xd.
@quetz po pierwsze to nie Ciebie pytalem. Gdybym wiedzial ze rozowy ma adwokata to bym pisal do ciebie. Po drugie wiekszosc gier sprzed 2012r. Branza od tamtej pory bardzo sie zmienila. Zwlaszcza jezeli mowimy o najnowszym okserie postpandemicznym. Poza tym z calej listy 3 gry sa czegos warte, reszta to sredniaki. Guardiansow to nawet nie wspomne… Po trzecie to poki co arbitralna to jest porazka DAV, i nie wiem po co ktos jeszcze tego broni. Przede wszystkim pomijajac porazke finansowa, jest to porazka wizerunkowa dla bioware.
@sttark a mozesz wskazac jakis przyklad spoza listy chlopaka wyzej i z obecnej dekady?
@Drozin
Guardians of the Galaxy jest z tej dekady głuptasie. Gra wyszła w 2023 roku.
Plus, to co robisz to klasyczny błąd logiczny przesunięcia słupków.
https://en.wikipedia.org/wiki/Moving_the_goalposts
Uzyskałeś odpowiedź na swoje pierwsze pytanie, teraz uzyskałaś na drugie, i co teraz, znowu będziesz niezadowolony bo ktoś obalił twój światopogląd i wskazał dlaczego prawdą jest twierdzenie, że sprzedaż nijak ma się do jakości?
( ͡° ͜ʖ ͡°)
@Drozin
Nie wiem, czy władasz angielskim, ale jeśli tak to zapraszam po opis twojego zachowania (wybrałem simple english dla ułatwienia 🫡)
https://simple.wikipedia.org/wiki/Moving_the_goalposts
Edit: a, widzę że kolega wyżej już to wypunktował. W skrócie tak, nie jestem odpowiedzialny za to, że odpowiedź na zadane przez ciebie pytanie ci się nie podoba – zalecam poszukanie wsparcia bliskich ¯\_(ツ)_/¯.
„Dwóch zawsze ich jest. Nie mniej, nie więcej. Mistrz i uczeń”
@Zlociutki, ale nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie ( ͡~ ͜ʖ ͡°)
Link który wrzuciłeś w tym temacie:
https://www.cdaction.pl/newsy/starfield-to-wedlug-dyrektora-projektowego-bethesdy-cud-techniczny
nie pokazuje tego co twierdziłeś dzbanuszku, więc twoje pytanie nadal pozostaje bez odpowiedzi. Chyba, że przyznasz się do błędu i przeprosisz za wprowadzanie innych w błąd :c
Ale póki co, nadal nie odpowiedziałeś na pytanie.
Napisałeś swego czasu, że wypowiadałem się w ochach i achach na temat Akolity więc czekam aż w końcu zaprezentujesz dowody na to i zacytujesz mnie gdzie to robię, śmiało ( ͡° ͜ʖ ͡°).
Dodatkowo:
https://cdaction.pl/newsy/dragon-age-w-cieniu-potworow-prawie-500-tysiecy-graczy-jednoczesnie-w-testach-nowej-gry-capcomu
Tutaj twierdzisz, że napisałem, że SW to jest gra roku. Gra roku dla kogo? Dla mnie? Dla branży? Gdzie napisałem cokolwiek z tych rzeczy? Zacytuj.
Gdzie ja napisałem, że ta gra to sukces? Ponownie, zacytuj. Sukces dla kogo? Zakładam, że chodzi ci o wydawcę, jeżeli tak, to pokaż, gdzie piszę coś takiego.
Jeżeli nie potrafisz tego zrobić to czemu kłamiesz?
Ja kłamię? Przecież to Twój komentarz schizofremikczku malutki :* „Nowy DA to dosłownie bardzo duży sukces i zakłamywanie tego nic ci nie da , jak już pisałem. 😌 Stworzyli bardzo dobrą grę, która SPRZEDAJE SIĘ BARDZO DOBRZE i ma świetne oceny. To jak najbardziej jest sukces ❤️”
@złociutki taki trochę chromy ten mistrz i uczeń 🙂
Przesunięcie słupków to masz na bani chłopcze xD Jakbyś umiał czytać to byś wiedział, że o Guardiansach akurat nie pisałem (tam jest takie magiczne słowo w zdaniu) 🙂 Skoro uważasz, że branie pod uwagę gier, które są albo AA (nie AAA), gier ze słabym marketingiem (czyli de facto też AA, dziś marketing to nieraz jeden z głównych kosztów jakbyście nie załapali), i gier z segmentu AAA które były co najwyżej średnie to gratuluje sklejania piony z drugim odklejeńcem. Wielokrotnie udowodniliście, że o jakości gier wiecie co najwyżej mało. Jak argumenty nie przemawiają to zaczyna się argumentum ad personam itd. Znamy to, już nikogo nie bawi i nie szokuje. Wrzucenie gier sprzed epoki lub gniotów na które nie nabrali się gracze żeby tylko podeprzeć swoją tezę to jest prawdziwe przesuwanie słupków, ale komu ja to tłumaczę… Może pogadajmy o sprzedaży gier z NES-a w kontekście tematu o DAV? 😀 No proszę was chłopacy, używanie kilku mądrych słówek nie świadczy o mądrości wypowiedzi 😉
A co do tych kłamczuszkow w stosunku do innych to widzę że koledzy wyżej już Ci tego nie zapomną 😀 To akurat wciąż mnie bawi 🙂
@Gimbek12 A ten znowu kłamie xd.
@Drozin
..Przesunięcie słupków to masz na bani chłopcze..
Znowu robisz z siebie dzbana w Internecie.
Czemu używasz błędu logicznego ,,przesunięcia bramek”?
Czemu nie czytasz komentarzy z zrozumieniem? Twierdziłeś, że Guardians of the Galaxy nie jest z tej dekady, mimo iż gra jest z 2023 roku. Czyżbyś był na tyle głupi by nawet tego nie sprawdzić? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
https://simple.wikipedia.org/wiki/Moving_the_goalposts
stark kupuj worek pszenicy, tak jak cie Gimbek ora od kilkutygodni, to chociaz make bedziesz miec 😀
@Zlociutki, ale nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie
( ͡~ ͜ʖ ͡°)
Link który wrzuciłeś w tym temacie:
https://www.cdaction.pl/newsy/starfield-to-wedlug-dyrektora-projektowego-bethesdy-cud-techniczny
nie pokazuje tego co twierdziłeś dzbanuszku, więc twoje pytanie nadal pozostaje bez odpowiedzi. Chyba, że przyznasz się do błędu i przeprosisz za wprowadzanie innych w błąd :c
Ale póki co, nadal nie odpowiedziałeś na pytanie.
Napisałeś swego czasu, że wypowiadałem się w ochach i achach na temat Akolity więc czekam aż w końcu zaprezentujesz dowody na to i zacytujesz mnie gdzie to robię, śmiało ( ͡° ͜ʖ ͡°).
Dodatkowo:
https://cdaction.pl/newsy/dragon-age-w-cieniu-potworow-prawie-500-tysiecy-graczy-jednoczesnie-w-testach-nowej-gry-capcomu
Tutaj twierdzisz, że napisałem, że SW to jest gra roku. Gra roku dla kogo? Dla mnie? Dla branży? Gdzie napisałem cokolwiek z tych rzeczy? Zacytuj.
Gdzie ja napisałem, że ta gra to sukces? Ponownie, zacytuj. Sukces dla kogo? Zakładam, że chodzi ci o wydawcę, jeżeli tak, to pokaż, gdzie piszę coś takiego.
Jeżeli nie potrafisz tego zrobić to czemu kłamiesz?
Czyli jednak psychiatryk.
A mówiłem, by nie karmić tego słabego prowo.
Zapomniałeś o śp Shadziu.
Poszedł grać w Failguarda i słuch o nim zaginął.
Czy te prowo jest z nami w tym pokoju? ( ͡° ͜ʖ ͡°).
@sttark uwaga tłumoku, cytuję: „Po drugie WIEKSZOSC gier sprzed 2012r.”. Czy to oznacza wszystkie? A może żadną? A może część? Ja nie wiem jak można być takim ułomem i jeszcze się produkować przy ludziach, wstyd rodzinie przynosząc. Ty chyba się Jaś Kapela nazywasz xD Znów się zesrałeś w internecie i jeszcze udajesz że to czekolada. Gimbek cie tak tutaj konsumuje jak żelki haribo XD Ja już więcej nie będę dokładał bo aż mi żal tak jeździć po kimś… 😛
@Drozin On tego nie zrozumie i będzie robił swoje pitu pitu. Dlatego wszystkim radzę olać go i nie mieć z nim żadnej interakcji.
@Drozin
Znowu nie odpowiedziałeś na moje pytania. Jeszcze raz:
..Przesunięcie słupków to masz na bani chłopcze..
Czemu znowu robisz z siebie dzbana w Internecie?
Czemu używasz błędu logicznego ,,przesunięcia bramek”?
Czemu nie czytasz komentarzy z zrozumieniem? Twierdziłeś, że Guardians of the Galaxy nie jest z tej dekady, mimo iż gra jest z 2023 roku. Czyżbyś był na tyle głupi by nawet tego nie sprawdzić? ( ͡° ͜ʖ ͡°) Jak widać, tak xd.
https://simple.wikipedia.org/wiki/Moving_the_goalposts
@RewolwerowanyRewolwr
A ty też uciekasz przed odpowiedzią na pytanie mój tchórzu. Ciekawe dlaczego ( ͡° ͜ʖ ͡°)
No to jeszcze raz, czy te prowo jest z nami w tym pokoju? ( ͡° ͜ʖ ͡°).
Oho, Sttark ma nowe templatki do wklejania w komentarze xD
Ponownie mamy do czynienia z sytuacją, gdzie otrzymuje odpowiedź, ma je na ekranie, wystarczy przeczytać, ale z jakiegoś powodu ignoruje je i kontynuuje wywód…
Na Innosa, ktoś jeszcze Sttarkowi daje kciuki w górę xD
Bo on sam sobie daje z dwóch kont. Tez sobie teraz dalem. Zobacze jak to jest byc zjebem, a co tam.
@RewolwerowanyRewolwr Patrząc na to że znów się zesrał i kopiuje tępo poprzedni komentarz to masz rację, szkoda już dalej kopać leżącego.
@Darkomir Bo to jest rozmowa jak z pokoleniem tik toka 😀 Jak nie ma argumentów to zasłania uszy i krzyczy że go gwałcą 😛
@ART27 Ej faktycznie! ale to upośledzone 😀 masz też ode mnie okejke, żeby nie było 😉 Swoją drogą to dziwne, że ludzie uważają, że jak masz te okejki to niby oznacza, że wypowiedź ma sens… a później takie różowe matoły wykonują jakąś mentalną masturbację plusując sami siebie 😀
@Darkomir Sam sobie daje polubienia z innych kont co zresztą widać po stylu pisania z tych kont. Trochę to wygląda tak jakbyś sam sobie lachę zrobił moim zdaniem, ale no cóż zrobisz?
„Na Innosa, ktoś jeszcze Sttarkowi daje kciuki w górę xD”
To muszą być słudzy Beliara!
@Drozin
Znowu nie odpowiedziałeś na moje pytania dzbanuszku. Jeszcze raz:
..Przesunięcie słupków to masz na bani chłopcze..
Czemu znowu robisz z siebie dzbana w Internecie?
Czemu używasz błędu logicznego ,,przesunięcia bramek”?
Czemu nie czytasz komentarzy z zrozumieniem? Twierdziłeś, że Guardians of the Galaxy nie jest z tej dekady, mimo iż gra jest z 2023 roku. Czyżbyś był na tyle głupi by nawet tego nie sprawdzić? ( ͡° ͜ʖ ͡°) Jak widać, tak xd.
https://simple.wikipedia.org/wiki/Moving_the_goalposts
@RewolwerowanyRewolwr
A ty też uciekasz przed odpowiedzią na pytanie mój tchórzu. Ciekawe dlaczego ( ͡° ͜ʖ ͡°)
No to jeszcze raz, czy te prowo jest z nami w tym pokoju? ( ͡° ͜ʖ ͡°).
Mam nadzieje ze ktos tutaj ma kombajn, zeby skosic to zboze na zaoranym starku 🙂
@Zlociutki Szkoda kombajnu na takie łajno.
@RewolwerowanyRewolwr
to nie uczyli Cię w szkole, ze na największym G rosną super plony?:)
@Zlociutki Łajno też może być słabej jakości i wtedy mogą być G plony.
@Zlociutki, ale nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie
( ͡~ ͜ʖ ͡°)
Link który wrzuciłeś w tym temacie:
https://www.cdaction.pl/newsy/starfield-to-wedlug-dyrektora-projektowego-bethesdy-cud-techniczny
nie pokazuje tego co twierdziłeś dzbanuszku, więc twoje pytanie nadal pozostaje bez odpowiedzi. Chyba, że przyznasz się do błędu i przeprosisz za wprowadzanie innych w błąd :c
Ale póki co, nadal nie odpowiedziałeś na pytanie.
Napisałeś swego czasu, że wypowiadałem się w ochach i achach na temat Akolity więc czekam aż w końcu zaprezentujesz dowody na to i zacytujesz mnie gdzie to robię, śmiało ( ͡° ͜ʖ ͡°).
Dodatkowo:
https://cdaction.pl/newsy/dragon-age-w-cieniu-potworow-prawie-500-tysiecy-graczy-jednoczesnie-w-testach-nowej-gry-capcomu
Tutaj twierdzisz, że napisałem, że SW to jest gra roku. Gra roku dla kogo? Dla mnie? Dla branży? Gdzie napisałem cokolwiek z tych rzeczy? Zacytuj.
Gdzie ja napisałem, że ta gra to sukces? Ponownie, zacytuj. Sukces dla kogo? Zakładam, że chodzi ci o wydawcę, jeżeli tak, to pokaż, gdzie piszę coś takiego.
Jeżeli nie potrafisz tego zrobić to czemu kłamiesz?
@RewolwerowanyRewolwr
A ty też uciekasz przed odpowiedzią na pytanie mój tchórzu. Ciekawe dlaczego ( ͡° ͜ʖ ͡°)
No to jeszcze raz, czy te prowo jest z nami w tym pokoju? ( ͡° ͜ʖ ͡°).
Ok, czyli chyba największym problemem gry jest jej rodowód z klasycznych izometrycznych gier RPG typu Pillarsy, Torment, gdzie narracja odbywała się głównie za pomocą tekstu pisanego, a zabrakło efektów i wizualizacji w odpowiedniej formie.
„Widzimy tu co prawda ludzkie dramaty, masowe mordy, portrety społecznego marginesu, ale wszystko to wydaje się tak sucho podane. Gdy w Final Fantasy XVI Clive opłakiwał rodzinną tragedię, darł się wniebogłosy, a ciało gracza przechodził dreszcz. Rozumieliśmy wagę sytuacji, empatyzowaliśmy z ludkiem po drugiej stronie. W Avowed niby chce się opowiedzieć nam o traumach, choćby naszych towarzyszy. Czyni się to jednak jak od linijki, niemal jakbyśmy słuchali sesji terapeutycznej, podczas której pacjent nagle dostrzega wszystkie swoje problemy, wykłada je w dokładnie przemyślanym monologu, następnie podaje psychologowi rękę i wychodzi, zrozumiawszy już świat.”
Wracając do „podziału” gry na 15h dobre i 15h złe, może faktycznie autorom zabrakło „pazura” przy pracy nad tytułem. Często się zdarza, że po ciężkiej pracy, na finiszu chce się po prostu skończyć temat i mieć „spokój”. Może zabrakło trochę kreatywności na koniec.
Z opisu przypomina trochę Atlas Fallen, gdzie początek mnie wciągnął, a potem odstawiłem bo w zasadzie miałem wrażenie, że wszystko już widziałem i się zrobiło monotonnie.
No nic, wszystkie źródła, które szanuję podają bardzo podobne argumenty, niemniej jednym ludziom to bardziej przeszkadza, innym mniej. Sprawdzę, ponieważ mam GP, ale to pewnie za jakiś czas, bo czekają lepsze tytuły (ach ten KCD2… 🙂 ).
test.
Logowanie na tej stronie działa bardzo dziwnie…
Odnośnie do tego fragmentu o FFXVI to dla mnie całkiem celna wskazówka, bo moja reakcja na… w zasadzie cokolwiek w tej grze była zgoła odwrotna (cringe połączony z nudą, więc dość jednoznaczna), stąd możliwe, że Avowed czegoś mi dostarczy narracyjnie. Zobaczymy, jestem ciekaw.
@fake będzie naprawione!
..Z opisu przypomina trochę Atlas Fallen..
O grałem. Pierwsze 2/3 godziny fajne, potem nudna walka mocno zniechęcała do grania. Ale i tak skończyłem całość. Koniec końców, serwowanie na piasku i ładne widoczki uratowały tą grę od bycia porzuconą.
@Bastian, już nie tacy obiecywali 😛
A można krótko o samym feelingu walki? Czy od pierwszych zapowiedzi coś faktycznie się zmieniło? Czy przeciwnicy reagują w jakimś stopniu na ciosy, czy radośnie przyjmują na klatę uderzenia dwuręcznym orężem bez krztyny zachwiania niczym w Morrowindzie? I co z bronią palną? Zadaje to to jakieś obrażenia, czy tylko służy możliwości obejrzenia zajebistej animacji przeładowywania?
Co prawda postacie reagują na obrażenia również fizycznie, a i nawet postarano się tu o drobny ragdoll, ale widać, że Obsidian dopiero uczy się bardziej dynamicznych systemów walki. Jest jednak wystarczająco różnorodnie, bo samo machanie mieczem zawsze może być wspomagane różnymi efektami kontroli tłumu czy żywiołami, a więc jednak myśleć na polu bitwy trzeba, aby odpowiednio swoje narzędzia zsynergizować. Ba, bez uniku ciężko tu o cokolwiek, a mashowanie jednego przycisku to proszenie się o śmierć. Trzeba korzystać ze wszystkiego, co gra daje do użytku. Broń palna jest całkiem okej jako broń wspierająca czy to bardziej szybkostrzelną różdżkę, czy to właśnie sztylet/szablę. Zarówno pistolety, jak i arkebuzy nie przypadły mi jednak do gustu, bo trochę trwa ich przeładowanie, przez co bazowanie jedynie na nich sprawi, że przeciwnik prędko do nas doskoczy. Da się to co prawda poprawić rozwojem zwinności, która zwiekszy prędkość ładowania broni. Krótko mówiąc, masz tu pole do eksperymentu z buildem, to na pewno.
Super, dziękuję za odpowiedź 🙂
Eh, kiepskie skalowanie i płytkie dialogi. Skąd ja to znam. Jak można spartolić skalowanie w grze podzielonej na akty/strefy to nie wiem. Chyba po prostu trzeba nie testować gry w późniejszych etapach lub po prostu brakuje mamony
Mimo wszystko fajnie to wygląda, tło fabularne w takiej grze może być istotniejsze od dialogów i chyba się kiedyś skuszę, sam obczaję. Liczę po prostu na porządniejszego skyrima który nie jest retro
Z tym skalowaniem aż przypomina się Outer World, czyli 5 rodzajów mobów przez całą grę, różniących się tym, że goryl w lokacji A ma 5 lvl, a ten sam z lokacji B 30 lvl. Tam też występowały cuda w skalowaniu, które sprawiały, że łatwiej było zabić goryla 5lvl z mieczykiem lvl-u 1, niż goryla 30 lvl z przedmiotami o poziomie (i rozwiniętych umiejętnościach) 35 lvl-u.
Spełniony mokry sen youtuberów tworzących możliwie najbrzydsze postacie 😛
Swoją drogą – czy tylko mnie drażni to, że każda kolejna gra na UE5 wygląda tak samo?
6+/10 u was to będzie 9/10 na normalne. Lecę kupić.
Leć się leczyć 😀
Leć na Szczecin
I tak wysoko, gra dla twojej dziewczyny, której nie chcesz już znać. Nadzorowana przez kobietę, jak to mogło wyjść inaczej ? Gaaaaaaayyyyyyyy
O, jest nawet coś dla fanów onu/jenu 🙂
Monotonna walka, fatalny tryb trzecioosobowy, brak dyplomacji, powtarzalne dungeony, przeciętny scenariusz, bugi…
Wow, oni faktycznie wypuścili Skyrima 2 xD
Dobra odpalam Avoved i sprawdzam sam, co to będzie 🙂
Ej, cdaction weźcie na prima aprilis zróbcie taki numer:
jak ktoś napisze komentarz to on się nie pojawia, tylko jest parsowany przez LLM i wrzucona zostaje najbardziej ugrzeczniona i miła forma treści jaka się da 😀
To by wymagało dawania guana o poziom dyskusji na stronie, ale ostatnio sam rednacz przyznał na BS, że nawet tu nie zagląda, więc raczej bym na to nie liczył – to już tylko pobojowisko po dawnym cda 🫠
A gadanie. Na starym cd-a też leciały niesamowite wiązanki w dyskusjach. Poziom wcale nie spadł, tylko wymienili się główni „zadymiarze”.
Nie twierdzę, że poziom spadł, tylko że redakcja ma wywalone od dłuższego czasu.
Śledzę sekcję komentarzy pod każdym publikowanym tekstem publicystycznym, ale kiedy nagle wybucha dyskusja na kilkadziesiąt komentarzy o charakterze pasywno-agresywnym, to potrafią ją przegapić, zwłaszcza kiedy dzieje się po moim godzinach pracy. W każdym razie przekroczenie granic zostało już spuentowane przez moderacją odpowiednimi karami.
W komentarzach potrafią lecieć takie wiąchy, że „obyś zdechł” i „śmieć” to od pewnego momentu niczym już nie zaskakująca norma xD zdarzyło się już (na przykład pod artykułem o tym, że „Wiedźmin 4 z Ciri to wybór wręcz idealny”), że wezwany do takiego przypadku i interwencji udzielający się w komentarzach członek redakcji nie zareagował, dopiero summonowany z innego newsa Pan Barnaba jebnął banhammerem.
Zastanawia mnie to pisanie o „małej odkrywczości” tej gry, jakbyśmy mieli pełno na rynku rpg z pierwszej osoby. W sensie takich prawdziwych rpg, nie souslike, i do tego jeszcze fantasy. Bo poza Skyrimem, Kingdom Come i własnie teraz Avowed to trochę tego nie widzę…
Może teraz wiele ich nie ma, ale na przestrzeni historii gier wyszło tego bardzo dużo.
Caves of Qud wyszło ostatnio, ale to nie dla każdego.
CP2077, DeusEx pewnie jeszcze parę skoro przywołujemy 15 letnie gry. Oczywiście problem w tym, że mało kto o grę z takim trybem prosi. W końcu nawet do Avowed dodali na oczepnego, ale jednak widok zza pleców.
@endaro
Wypadałoby jeszcze wyłuszczyć, w jaki sposób eRPeGie w FPP jest odkrywcza. W przypadku np Dark Messiah masz body awareness, perspektywa pierwszej osoby wpływa na system siekania, ekwipunek też trzeba było dostosować, no i skradanie się w FPP to inne doświadczenie. A co z tego FPP ma Avowed?
I co do sprawy na fantasy? Czy to po to, by wykopać z wyścigu Fallout’y i Starfield? To mi przypomina argumenty „Soulsfanów” o odkrywczości gier z serii Souls – wtłaczają je do „nowego” gatunku, bo tylko tam mogą błyszczeć (jako hns lub rpg są podrzędne).
Starkfield xDDD
Ja w tym nie widzę kompletnie nic odkrywczego, ale jakoś mi robi dobrze taki skyrim-like i nie widziałem tego konkretnego zbioru dawno: proste fantasy, przećpany dziwaczny trochę setting, ładna graficzka. Bardziej symulator, dungeon crawler niż rpg. Po prostu mam już dosyć bethesdy. Interesuje mnie ten podział na strefy bo imo powinien lepiej wpłynąć na wybalansowanie gry (chociaż recenzent mówi że lol nope).
Natomiast podejrzewam że powinienem zagrać w Dread Delusion, nie w to (prawdopodobnie lepsze, po prostu stylistyka retro jednak nie ma tego pazura)
@taz195
Mam duże palce, OK.
@Fake
Jeśli lekko przyćpany setting ci leży, to Dread Delusion jest wyśmienite.
Dzięki za polecajki. Ja widzę pierwszoosobowe rpg jako grę rozbudowane narracyjnie, z możliwością kształtowania bohatera i systemami walki, eksploracji etc. Nie wiem jak to jest w Avowed, bo nie grałem, ale w The Outer Worlds zrealizowali to wystarczająco dobrze, bym czuł, że gram w rpg. Dla mnie taka koncepcja „Baldurs Gate z pierwszej osoby” wydawała się bardzo zachęcająca i… oryginalna. Nie dlatego, że jest przełomowa, tylko dlatego, że trochę słabo z takimi pozycjami. Jakby rozszerzyć ten zbiór, i dodać trzecioosobowe rpg fantasy to czy będzie tego wiele więcej? Wiem, że powstaje obecnie wiele „rpgopodobnych” gier, ale produkcje Obsidianu to jednak coś innego (zakładając, że poziom rpgowości Avowed jest przynajmniej taki jak w The Outer Worlds). Co do Falloutów i innych settingów, ok, sam w nie gram, ale najbardziej jednak cenię sobie światy fantasy, dlatego się nad tym zastanawiam