3
5.04.2023, 14:00Lektura na 6 minut

Crime Boss: Rockay City – recenzja. Nie oczekiwałem wiele, a i tak się zawiodłem

Crime Boss: Rockay City próbowało zwrócić na siebie uwagę prezentacjami starającymi się uchwycić podobne emocje, co GTA V i jego odsłona Online czy PayDay 2. W materiałach promocyjnych ujrzycie zatem bandytów wypowiadających się jak stand-uperzy, kult pieniądza, strzelanie do policji i gangsterów, napady i ucieczki. Co z tego wyszło?


Arkadiusz „Cascad” Ogończyk

Wymienione hasła brzmią bardzo atrakcyjnie, same w sobie nie stanowią jednak przepisu na udany tytuł, tym bardziej gdy zamiast w otwartym świecie wszystko dzieje się według klasycznego podziału na misje. Ekipa Ingame Studios, chcąc podbić rynek, wybrała się na połów naprawdę grubej ryby. Niestety nie zauważyła, że jej wędka to tylko kawałek żyłki i pęknięta gałąź. A kalosze? Kalosze ma dziurawe.

Sięgając po Crime Boss: Rockay City, zapewne spodziewacie się interaktywnego kina gangsterskiego pełnego „nieodpowiednich” żartów. Trudno myśleć inaczej, gdy wiadomo, że w grze ujrzy się cyfrowych Chucka Norrisa, Michaela Madsena, Kim Basinger czy Danny’ego Trejo, którzy walczą o wpływy w przestępczym półświatku na Florydzie lat 90. Pod względem humoru i klimatu było bardzo blisko spełnienia oczekiwań, choć nie mogłem pozbyć się uczucia, że scenarzyści starali się aż zbyt mocno podkreślić satyryczny wydźwięk gry w dosłownie każdym dialogu. A przez to nie tylko cała fabuła straciła lekkość (konieczną w takich historiach), ale też twórcy wytrącili sobie z rąk coś, co mogło wybronić ten projekt.

Crime Boss: Rockay City
Crime Boss: Rockay City

Cała gra wykonana jest na poprawnym poziomie, wypełnionym prostymi i bezpiecznymi rozwiązaniami oraz pomysłami na misje, jakie znamy od lat. Ciekawie zarysowane postacie i odrobina humoru mogłyby zatem wyciągnąć nas z tego przewidywalnego świata nudy – jednak nie w tym przypadku. Mamy tu do czynienia ze strzelaniną, czasem zmieniającą się w skradankę (albo ze skradanką, która po chwili zawsze przeistacza się w strzelaninę), na każdym kroku rabujemy, uciekamy i walczymy z wrogimi frakcjami, chcąc zostać królem miasta. To produkcja totalnie zapatrzona w serie PayDay, GTA czy Saints Row, ale – mimo wyczuwalnego potencjału i chęci zbliżenia się do nich pod względem ogólnego klimatu – widać, że wydawca (505 Games) przeliczył się i na spięcie całości zdecydowanie zabrakło mu czasu i budżetu.


Ja pukam, ty rozmawiasz

Ze względu na zamieszanie przy promocji gry (i jej późnej zapowiedzi) wiele osób może nie mieć pojęcia, czego się po Crime Bossie spodziewać – tak było też ze mną. To, co finalnie otrzymaliśmy, to liniowy (choć z odstępstwami, o czym dalej) FPS, w którym przebijamy sobie drogę na szczyt mafijnego półświatka, opcjonalnie korzystając z możliwości zabawy w co-opie (jeżeli mamy z kim). Panuje tu mocny podział na fazę zarządzania swoim rosnącym przestępczym imperium i misje, do których się teleportujemy.

Crime Boss: Rockay City
Crime Boss: Rockay City

Bardzo dużą część tego tytułu stanowią fatalnie nudne (zwłaszcza biorąc pod uwagę obsadę) scenki przerywnikowe. Oglądamy je pomiędzy podobnymi do siebie zadaniami, w których na pierwszy plan wysuwa się głupawa sztuczna inteligencja zarówno wrogów, jak i naszych partnerów. Magiczne właściwości, jakie daje nam kucanie, sprawiają, że naprawdę musimy się postarać, by ktoś nas zauważył – strzelaniny to często po prostu bieganie przy osłonach, robienie przysiadów i eliminowanie przeciwników niezdolnych w nas trafić. Rozwałka generuje zainteresowanie policji, która potrafi przysłać na miejsce dosyć wymagające w walce jednostki. Starcia z nimi mogą być mocno utrudnione przez braki w projektach poziomów – te przypominają niemal losowy zbiór korytarzy i przeszkód pozbawiony większej logiki pozwalającej na przeżywanie prawdziwie filmowych strzelanin. To już gry z otwartym światem radzą sobie z takim zadaniem o wiele lepiej niż Crime Boss: Rockay City o zamkniętej strukturze.


Waniliowe lody. Po terminie

Sporo czasu zajmie nam zarządzanie: kupowanie sprzętu, wynajmowanie ludzi, wybieranie celu misji i sprawdzanie, ile łupu można za nią zgarnąć, sprzedawanie fantów… I tak w kółko, aż dorobimy się prawdziwej fortuny i potężnych wrogów. A tutaj akurat zaszyła się pewna ciekawa innowacja, gra ma bowiem tryb… roguelike’a. Otóż w trakcie podboju miasta możemy umrzeć „na dobre”, gdy ryzykujemy i chcemy zgarnąć jak największą nagrodę. Dodając do tego odrobinę losowych warunków, w jakich przychodzi nam walczyć, gra potrafi momentami naprawdę podkręcić emocje.

Crime Boss: Rockay City
Crime Boss: Rockay City

Tym bardziej szkoda, że jest dość niedopracowana pod względem strzelania, skradania się oraz AI pomagierów, którzy mogą położyć nasze plany i wywołać frustrację. Na szczęście mamy też zwykły tryb z podziałem na misje, gdzie chodzi o samo popełnianie przestępstw (skąd pieniądze przeskakują także do głównej kampanii). W menu znajduje się także zakładka „Urban Legends” pozwalająca poznać coś, co w innych grach byłoby wątkiem pobocznym co bardziej wyrazistych postaci. Jakkolwiek jednak chcielibyśmy zagrać i czy zrobimy to sami, czy z przyjaciółmi, to i tak wszystko polega na pojawieniu się na miejscu, przytrzymywaniu przycisków, by wykonać akcję w stylu „zabierz łup” lub „wyłącz kamery”, czekaniu, aż dojdzie do strzelaniny, i w końcu ewakuowaniu się z miejsca zbrodni.

Zdaję sobie sprawę, że mój opis brzmi dość sucho, ale jest właśnie taki, ponieważ chciałem, by pasował do moich doznań związanych z samym graniem. Na rynku od lat nie brakuje lepszych tytułów, które potrafią zaproponować podobne wrażenia. Mimo wszystko chyba każdy się zgodzi, że mechanizm „rogalika” w produkcji nastawionej na napady i strzelanie to dość unikalne i ciekawe rozwiązanie.


To tylko napinka

By wyłącznie nie pastwić się nad Crime Boss: Rockay City, muszę wspomnieć, że jest tu kooperacja, która zawsze wszystko uratuje, więc jeśli macie znajomych znudzonych już GTA Online i PayDayem 2, to grą Ingame Studios powinniście się zainteresować. Pomysł na zaimplementowanie elementów roguelike’owych zrealizowano nieźle, zarządzanie budową przestępczego imperium również się sprawdziło… tylko wykonanie samych misji i rozpisanie ciekawych postaci się nie udało. Wszystko jest tutaj co najwyżej przeciętne, co jakiś czas niezrozumiałe (liczne ekrany i tryby początkowo nic nam nie mówią), a to, co miało ratować całość, czyli zaangażowanie przebrzmiałych gwiazd kina sprzed 30 lat, zwyczajnie nie zadziałało.

Crime Boss: Rockay City
Crime Boss: Rockay City

Choć mogą się znaleźć grupy osób, które przy co-opie dokopią się tutaj do złóż dobrej zabawy, to jednak konkurencja od paru lat jest już o wiele dalej, jeśli chodzi o tytuły w „przestępczym” klimacie. Crime Boss: Rockay City spóźniło się z premierą o jakieś 10 lat, a nawet w 2013 roku dużo wyższych ocen by raczej nie zgarnęło. Szkoda, bo są tutaj podstawy, na których miało szansę stanąć coś znacznie lepszego – najbardziej ciekawscy i odporni na przeciętność mogą jednak obserwować przeceny tej gry i kiedyś po nią sięgnąć. Niemniej biorąc pod uwagę to, ile przepięknych i dopracowanych produkcji każdy z nas ma na swej kupce wstydu, obawiam się, że próba zaistnienia Ingame Studios szybko zostanie zapomniana. I trudno będzie się temu dziwić.

W Crime Boss: Rockay City graliśmy na PC.

Ocena

Miały być efektowne strzelaniny, wielkie kradzieże i interaktywne kino gangsterskie, a wyszedł przeciętniak z kilkoma ciekawymi rozwiązaniami i przeterminowanymi pomysłami na misje oraz bohaterów. Dobrze, że chociaż nie zabrakło co-opa.

5
Ocena końcowa

Plusy

  • eksperymenty z trybem roguelike
  • kooperacja

Minusy

  • przestarzałe podejście do napadów i przejmowania wrogich terytoriów
  • mało angażujące misje 
  • fatalna AI wrogów i sprzymierzeńców
  • scenariusz
  • drewniane elementy skradanki
  • archaiczna struktura poziomów


Czytaj dalej

Redaktor
Arkadiusz „Cascad” Ogończyk

Szukam serca w najbardziej niszowych i przegapionych grach oraz pęknięć w pomnikach wielkich hitów. Życie tak dobre, że mam wyrzuty sumienia. Publikuję w CDA od 2020.

Profil
Wpisów27

Obserwujących9

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze