26
10.11.2022, 09:37Lektura na 9 minut

Pamiętne polskie gry lat 90. Clash, Franko, Teenagent i inne

Metropolis Software House, LK Avalon czy Leryx Longsoft. Przenieśmy się do czasów, kiedy to m.in. te firmy tworzyły najgłośniejsze polskie gry.


Jakub „rajmund” Gańko


Powroty znanych marek to zjawisko, które obserwujemy od lat. W ostatnim czasie nie omija ono także polskiego rynku: dzięki cyfrowej dystrybucji GOG.com do sprzedaży wróciły klasyki studia LK Avalon, wreszcie coś ruszyło się w kwestii Franko, a do wczesnego dostępu trafił niedawno sequel Clasha* nazywanego często polską odpowiedzią na Heroes of Might and Magic. To doskonała okazja, by przypomnieć sobie niektóre z najgłośniejszych polskich gier lat 90.


Clash (Leryx Longsoft, 1997)

Clash
Clash

Skoro słowo się rzekło, zacznijmy od produkcji studia Leryx Longsoft (znanego później jako Longsoft Multimedia). W październiku 1997 roku twórcy Lwa Leona zaproponowali polskim graczom tytuł w stylu popularnej wówczas serii Warlords. Akcja Clasha osadzona była w fantastycznym świecie Karkhan, który kusił dzielnych wojowników obietnicami bogactw. Nad grą pracował nasz redakcyjny Mac Abra, o czym obszernie opowiadał na łamach CD-Action w cyklu zapoczątkowanym w numerze 03/2016.

Clash był klasyczną strategią turową, ale do znanej formuły dodawał ciekawe innowacje takie jak wybór wiary, której chcieliśmy bronić: mogliśmy stanąć po stronie chrześcijan lub pogan. Do przejścia mieliśmy dwie duże kampanie (po 10 misji każda) oraz 20 pojedynczych scenariuszy (te dało się rozegrać w cztery osoby). Co ciekawe, Clash II autorstwa studia Prime Bit Games będzie kontynuował historię z „jedynki”, warto więc odświeżyć sobie pamięć.


Franko: The Crazy Revenge (World Software, 1994)

Franko
Franko

Cofnijmy się do 1994 roku. W wypożyczalniach kaset wideo królowały akcyjniaki z Jeanem-Claude’em Van Damme’em i Stevenem Seagalem, w polskich szkołach zaczął się prawdziwy boom na karate, a pośród tego wszystkiego umacniał się kult rewolucyjnego Mortal Kombat. Nic dziwnego, że Polacy domagali się podobnej produkcji i w końcu się jej doczekali, choć Franko bliżej było do Double Dragon niż hitu Midway Games.

I nie oszukujmy się: nie było to jakieś wybitne dzieło, ale serca polskich graczy podbiło za sprawą swojskiego settingu. Akcja Franko rozgrywa się pod koniec lat 80., w czasach transformacji ustrojowej w Szczecinie. Główni bohaterowie (oprócz tytułowego Franko możemy wcielić się także w Aleksa… mimo tego, że gra wita nas sceną jego śmierci) leją m.in. milicjantów i zomowców, pomiędzy poziomami przenosimy się za pomocą „malucha”, a bossowie potrafią rzucać kuriozalnymi one-linerami w stylu: „Wąchaj, wąchaj”.


Prawo krwi (Techland, 1995)

Prawo krwi
Prawo krwi

To wrocławskie studio kojarzyło się wam z Dying Lightem i Call of Juarez, ewentualnie z Dead Island? No to wiedzcie, że Techland debiutował na poważnie wiele lat wcześniej właśnie Prawem krwi. Choć rozgrywka wygląda podobnie do tej z Franko, produkcji znacznie bliżej do wspomnianego Mortal Kombat. Wszystko za sprawą digitalizowanych postaci, które… No cóż, twórcy na pewno bardzo chcieli, by kojarzyły się z Sonyą Blade czy Johnnym Cage’em.

Prawo krwi oczywiście nie miało szans w starciu z zachodnimi produkcjami, ale podobnie jak Franko cieszyło lokalnym kolorytem. Główny bohater gry to odziany w dres komandos GROM-u, który stawia czoła mafiozom ze wschodu. Gra zapisała się także w historii CD-Action: była pierwszym pełniakiem, jaki dołączono do magazynu (w numerze 12/1996).


Teenagent (Metropolis, 1995)

Teenagent
Teenagent

Dziś już wiemy, że Polska nie wyrosła na potęgę w sektorze mordobić, za to w latach 90. całkiem nieźle radziła sobie z przygodówkami. Współautorami tego sukcesu byli Adrian Chmielarz i Grzegorz Miechowski, którzy w 1992 roku debiutowali półamatorską (z dzisiejszej perspektywy) Tajemnicą statuetki. Już trzy lata później przygotowali pełnoprawny przebój – ten jako jedna z pierwszych polskich gier dorobił się nawet wydania na CD.

Gracze bez problemu identyfikowali się z nieco zagubionym Markiem Hopperem – dowcipnym nastolatkiem wplątanym przez przypadek w kryminalną intrygę. Teenagentowi nieco brakowało do klasyków Sierry i LucasArtsu, ale polscy gracze docenili go za humor i przyjemną dla oka grafikę. Reedycja na CD mogła się dodatkowo pochwalić udźwiękowionymi dialogami, w przygotowaniu których brali udział redaktorzy Secret Service’u.


Książe i Tchórz (Metropolis, 1998)

Książę i tchórz
Książę i tchórz

Ale Teenagent wcale nie stanowił ostatniego słowa studia Metropolis w dziedzinie przygodówek point’n’click. Z dzisiejszej perspektywy najlepsze wrażenie robi Książę i Tchórz, gra, której pod względem technicznym wcale już nie było tak daleko do The Curse of Monkey Island. W stworzeniu fabuły Chmielarza wsparł tym razem Jacek Piekara.

Niestety w 1998 roku gatunek przygodówek zmierzał już w stronę zachodzącego słońca i nie można było liczyć na międzynarodowy hit. A szkoda, bo to do dziś bardzo sympatyczna historia o bezimiennym chłopaku, który chce przeżyć coś „epickiego” i musi zmierzyć się z konsekwencjami swego życzenia. Rozgrywka jest całkiem urozmaicona (pamiętam, że ojciec zawsze musiał mi pomagać w momencie, kiedy należało szybko i naprzemiennie klikać lewym i prawym przyciskiem myszy), a jeśli przymknie się oko na takie kwiatki, jak niekończący się monolog Kazimierza Kaczora w intrze, to nadal da się w to grać bez bólu.

(*) W tekście umieściliśmy link do zakupu gry od naszego partnera.

CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE


Czytaj dalej

Redaktor
Jakub „rajmund” Gańko

Czarna owca rodu Belmontów, szatniarz w Lakeview Hotel, włóczęga z Shady Sands, dawny szef ochrony Sarif Industries, wielokrotny zabójca Crawmeraksa, tropiciel ze starego Yharnam, legenda Night City.

Profil
Wpisów2024

Obserwujących10

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze