Rey jest zbyt cenna, żeby się jej pozbywać. Bohaterka może pojawić się w przyszłych filmach z uniwersum „Gwiezdnych wojen”

Disney i Lucasfilm od jakiegoś czasu poszukują odpowiedniego kierunku dla przyszłości filmowego uniwersum „Gwiezdnych wojen”. Najnowsze informacje wskazują, że włodarze obu firm widzą w Rey Skywalker, granej przez Daisy Ridley, swój najważniejszy kinowy „atut”.
Jakiś czas temu zapowiedziano, że Rey otrzyma własny film w reżyserii Sharmeen Obaid-Chinoy, który miał być jednorazową produkcją ze strony Disneya i Lucasfilm. Na obecną chwilę projekt ten jest wstrzymany. Nic dziwnego, bo bohaterka najnowszej trylogii nie należy do najbardziej rozchwytywanych postaci uniwersum „Gwiezdnych wojen” – jednym z głównych zarzutów było to, że to po prostu żeńska kopia Luke’a Skywalkera, tyle że bez charyzmy i polotu. Zapowiedź jej solowego filmu została więc przyjęta w fandomie bardzo chłodno.
Mimo tego włodarze studia Myszki Miki dalej mają plany względem Rey. Jak podaje The Hollywood Reporter, Disney wraz z Lucasfilmem dostrzegają potencjał w tej postaci i planują znacząco rozbudować jej historię w przyszłych projektach filmowych:
Ona jest najcenniejszym atutem filmowym i być może jedynym, jaki obecnie posiadają »Gwiezdne wojny«.
Wśród nadchodzących produkcji znajduje się nowa trylogia Simona Kinberga oraz projekt Jamesa Mangolda. Czy to właśnie w którymś z tych projektów Rey miałaby odegrać kluczową rolę? Spekuluje się, że mogłaby ona pełnić rolę mentorki dla nowego pokolenia, podobnie jak Obi-Wan Kenobi w klasycznej trylogii, prowadząc młodych bohaterów przez galaktykę.
Disney ma w rękach gorącego ziemniaka i po ostatnim „sukcesie” serialu „Akolita” stara się odkupić w oczach fanów. Wciąż trwają zmiany i ustalenia w grafiku kinowym tego uniwersum. Podobno Rian Johnson ma stworzyć nową trylogię „Gwiezdnych wojen”, ale od tej zapowiedzi minęło już kilka lat, a temat jakby ucichł. Oficjalnie jednak Disney nie potwierdził ani nie zaprzeczył, że projekt został skasowany lub wstrzymany. Na początku 2024 roku pojawiła się informacja, że na stanowiskach reżyserskich mają zasiąść Dave Filoni, Shawn Levy i Taika Waititi. Nie zdradzono jednak szczegółów na temat ich projektów. Pewne jest natomiast, że w przygotowaniu jest kinowa wersja serialu „Mandalorian” oraz projekt skupiający się na Lando.
Najbliższą zaplanowaną premierą jest nowy serial „Gwiezdne wojny: Załoga rozbitków”. Dwa pierwsze odcinki zadebiutują 3 grudnia na platformie Disney+. Na swoją premierę czeka także 2. sezon serialu „Andor”.
Czytaj dalej
-
„Exit 8” udowadnia, że czasem po prostu liczy się rozrywka. To rzetelna...
-
2. sezon „1670” to wielki sukces Netfliksa. Adamczycha bawi po raz...
-
Spin-off „Wiedźmina” z nieoczekiwaną datą premiery. Insiderzy ujawniają, kiedy zobaczymy...
-
Trzeci sezon „Daredevila: Odrodzenie” powstanie. Dostał zielone światło od Disneya
6 odpowiedzi do “Rey jest zbyt cenna, żeby się jej pozbywać. Bohaterka może pojawić się w przyszłych filmach z uniwersum „Gwiezdnych wojen””
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Ciężko wybaczyć Disneyowi, że z nowej trylogii zrobili epizody 4-6. Zamiast pójść w odrodzenie zakonu na przykładzie Legend i tam kombinowaniu z dowolnym ‚złem’ jakim by sobie chcieli wymyślić i dodaniu jakiegoś dramatyzmu do odejścia niektórych postaci. Zeszmacili postać Luke’a zamiast mocniej podkreślić próbę odnowienia zakonu (ogólnie tragiczny wątek o którym chyba nikt nie pamięta, poza zaniepokojeniem o Grogu), Rey dostała matkę Mary Sue co w tym uniwersum jest komiczne, żadne z nowych postaci które zostały przedstawione nie ma nic ciekawego do wniesienia więc potencjalnie znowu zacznie się jakieś kombinowanie krótkich wątków dla nich.
Pytanie czy Disney ma jaja żeby zrobić cokolwiek ciekawszego nie kalkowanie tych nudnych wątków. SW nigdy nie było potwornie wybitnymi filmami, ale jest idealnym uniwersum do eksperymentowania
Zgadzam się z Tobą. Jako, że trylogia 4-6 nie była filmami mojej młodości; trylogia 1-3 mnie odrzuciła; to mimo wszystko części 7-9 odbieram w miarę pozytywnie. I szkoda by mi było Rey jako postaci, bo w końcu otrzymałem Jedi z mocami i możliwościami jakie sobie wyobrażałem, a nie tylko pobożne życzenia „czego to nie ja”.
Dodałbym tylko, że SW ma dwa wielkie problemy:
1) Georga Lucasa/Disneya, którzy nie bardzo wiedzą co zrobić, ale trzeba zarobić
2) „Fanów Star Warsów” których nie da się zadowolić jakkolwiek. Cokolwiek by się nie działo, bez sapania Vadera nic im się nie spodoba;-)
No ja się lekko pokłócę z drugim punktem – andor został dobrze przyjęty, to samo Mando do 3 sezonu. Nie oglądałem ale CW też luzie uważają za bardzo dobre. Boba i Obi są obiektywnie słabymi serialami, Obi był absurdalny i nudny, Boba to kolejna próba Diesnoywego zmieniania postaci i poza wątkiem z ludźmi pustyni oraz wątkiem mando (xD) był boleśnie nieprzemyślany i zerowo wykorzystał całą otoczkę związaną z łowcami nagród. Przy tym ile materiałów istniało przed przejęciem przez myszkę na spokojnie można by wypuszczać co pół roku nowy serial.
Z drugiej strony myślę że sapanie Vadera można by fajnie wykorzystać, zamiast dawać ciągłe camego w serialach.
Też mam podobne zdanie w wielu punktach, choć będę bronił decyzji dt. Luke’a, bo przynajmniej zrobili z niego kogoś skonfliktowanego i zwątpionego, kto odzyskuje nieco wiary na koniec – szkoda, że potem zostało to kompletnie rozmienione na drobne tym badziewnym zakończeniem trylogii. Ale Rey rzeczywiście jest mocnym punktem tych filmów i gdyby miała lepiej napisany scenariusz, to Daisy Ridley miałaby się czym popisać. Może w kolejnych filmach, ale szczerze mówiąc już położyłem lachę na tej serii, więc oczekiwań nie mam żadnych.
Możliwe, że najnudniejsza postać tej trylogii a te nowe najciekawsze posłali do grobu.
Rey cenna?