Palący problem Nvidii: wtyczki do RTX-ów 4090 topią się na masę. Końca nie widać

Nowa seria kart graficznych od Nvidii wzbudzała emocje od samego początku. Firma zaprezentowała światu nowe superwydajne sprzęty, spośród których najlepszy model – RTX 4090 – powala nie tylko mocą, ale również ceną, naprawdę potężnymi rozmiarami czy poborem prądu.
Następnie po niezadowoleniu potencjalnych kupców, którzy jeszcze przed premierą dopatrzyli się w niej niepokojąco dużych podobieństw do tańszej serii 30xx, z przedsprzedaży wycofano RTX 4080 12 GB.
I kiedy jużby człowiek pomyślał, że to koniec, Nvidii narósł kolejny problem… tym razem naprawdę palący.
RTX 4090 ma w zestawie topiący się kabel!
RTX 4090, tak jak pisałem wyżej, ma bardzo duży pobór mocy. Zakładając, że nie będziemy zarówno wykańczać karty, jak i obniżać jej woltażu, możemy się spodziewać poboru między 400 a 500 watów podczas grania w ładniejsze produkcje AAA. Aby sprostać temu wyzwaniu, potrzebny jest odpowiedni kabel. Nvidia zamiast rozbudowanej, acz bezpiecznej w użytku plątaniny, postanowiła kontynuować swój nowy standard. To mała, 16-pinowa wtyczka 12VHPWR.
Jeszcze przed premierą pojawiły się pierwsze głosy, że nie brzmi to bezpiecznie. A potem do Internetu zaczęły trafiać pierwsze zgłoszenia o topiących się pinach.
Szybko okazało się, że wtyczka jest podatna na spalenie się. Problem nie jest prawdopodobnie zależny od producenta, aczkolwiek najczęściej przewijający się to ASUS oraz MSI.
Dni mijały, a coraz więcej kupców zaczęło zgłaszać problem. Nie trzeba było eksperymentów ani overclockingu; zwykle Valhalla na ultra czy Metro Exodus z ray tracingiem wystarczały. Z powodu dużej liczby narzekań forum Nvidii na Reddicie zaczęło kasować nowe tematy i przekonywać uczestników, aby udzielali się w zbiorczym wątku. Liczy sobie już 2200 komentarzy.
Podczas gdy niektórzy zachęcają do zgłaszania sprawy do amerykańskiej komisji bezpieczeństwa konsumentów, inni zaś zwracają uwagę na to, że „wszystko jest zabawne, dopóki komuś nie spłonie dom”, Nvidia… nie komentuje oficjalnie sytuacji.
Przyczyna problemu
Czemu tak się w ogóle dzieje? Doszedł do tego niemiecki bloger Igor’s Lab. Jego zdaniem zbyt wiele elementów upchnięto na zbyt małej przestrzeni, do tego z użyciem dość… kontrowersyjnej metody lutowania.
Na sytuację reagują już inne firmy. Aby uniknąć odpowiedzialności strona CableMod, jedna ze sprzedających adaptery, zaczęła dołączać ostrzeżenia-poradniki: kabla nie powinno się wyginać w zły sposób podczas podpinania.
Ta sama firma zaczęła również przedsprzedaż zastępczego rozwiązania, opartego na wpięciu z obrotem o 90 stopni. Cośtam wolny rynek, cośtam niewidzialna ręka…

Czytaj dalej
5 odpowiedzi do “Palący problem Nvidii: wtyczki do RTX-ów 4090 topią się na masę. Końca nie widać”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
mmm płacenie +10 koła tylko po to żeby betatestować sprzęt i ryzykować uszkodzenie reszty flaków / spalenie domu
Nvidia… Zbyt często słyszałem, że mają coś za uszami i jakoś nie ufam tej firmie.
Prądożerny kloc za 10tyś. + zapach spalenizny nowej generacji gratis. To dopiero emocje jak grając zastanawiasz się czy się spali czy nie. Tragedia. Już na pierwszy rzut oka było widać że wtyczka długo nie pociągnie. I ta wytrzymałość 30 cykli podłączeń i odłączeń. Żenada.
I takie rzeczy wychodzą po premierze? To co, tej karty w ogóle nie testowano? Czy może standardowa sytuacja: testerzy zgłaszają problem z przegrzewającym się kablem, a zarząd na to „więcej durnych innowacji, elektronika to wytrzyma”.
Gdyby problem dotyczył którejkolwiek konsoli, wszystkie fora, portale i kanały na Tubie trąbiłyby o tym przez miesiąc, a później wypominały producentowi przez dwie dekady. A tu, proszę: GPU za 10 tysięcy z nie tylko dyskwalifikującą, ale i potencjalnie niebezpieczną dla użytkownika wadą i sprawa za chwilę rozejdzie się po kościach. Gwarantuję. Nie inaczej było ze słynnymi „3,5 GB” pamięci w RTX 970, czy sterownikami obniżającymi wydajność starszych GPU.