Elon Musk grozi Microsoftowi pozwem

Biorąc pod uwagę zmiany, które zaszły w popularnym „ćwierkaczu”, oraz kontrowersyjne decyzje jego CEO, wielu reklamodawców postanowiło zrezygnować z promowania swoich produktów i usług w omawianym serwisie. Do grona takich firm należy Microsoft, który swoją decyzję argumentuje brakiem chęci do płacenia 42 000 dolarów miesięcznie celem uzyskania dostępu do API Twittera. Stwierdzenie, że Musk jest niezadowolony z takiego obrotu spraw, jest sporym niedopowiedzeniem.

Do kogo należy ostatnie słowo?

Mówi się, że czas leczy rany, jednak cios, jaki otrzymał Elon Musk od swojego byłego startupu OpenAI kilka lat temu, wciąż jest świeży w pamięci miliardera. Pomimo pielęgnowanej przez długi czas rzekomej nienawiści do sztucznej inteligencji, właściciel Tesli postanowił samemu wkroczyć na rynek AI ze swoją nową firmą X.AI i potwierdził prace nad tworem nazwanym przez niego TruthGPT. Możliwe więc, że Musk wcale nie darzy niechęcią sztucznej inteligencji jako takiej, a jedynie ten model, który ostatnimi czasy trafił pod skrzydła Microsoftu. A decyzja giganta z Redmond o zaprzestaniu reklamowania się na Twitterze była tym, co sprawiło, że – jak to mawiał pewien temerski król – przegięła się pała goryczy.

Jak widać, Muskowi w niesmak jest fakt, że należące do konkurencji AI może korzystać z zasobów jego platformy, nie oferując w zamian ani centa rekompensaty. Pomimo wystosowania ewidentnej groźby, ekscentryczny miliarder ma już na swoim koncie kilka przypadków straszenia pozwami, które to właśnie na samym straszeniu się skończyły. Pierwszym z brzegu przykładem może być konto ElonJet na Twitterze, które raportowało na bieżąco pozycję prywatnego odrzutowca Elona, przynajmniej póki nie zostało zablokowane na życzenie właściciela serwisu.

Dziennikarze The Verge postanowili zasięgnąć opinii obu stron świeżo rozgorzałego konfliktu i o ile biuro prasowe Microsoftu odmówiło wydania oświadczenia, tak to twitterowe w ramach odpowiedzi wysłało jedynie emotkę kupy.