Horizon Zero Dawn: Twórcy zapowiadają rzadsze patche wersji pecetowej

Odejście Guerrilla Games od serii Killzone i – szerzej – gatunku FPS budziło wśród graczy delikatny sceptycyzm. Umiarkowanie udany Shadow Fall mógł być rzecz jasna wypadkiem przy pracy, ale zabranie się po nim za trzecioosobową produkcję z otwartym światem wydawało się pomysłem nader ambitnym.

Horizon Zero Dawn okazało się jednak sukcesem przewyższającym wszystkie poprzednie dokonania studia. Aloy z miejsca stała się jednym z symboli PS4, a tytuł pozostawał w gronie najważniejszych exclusive'ów konsoli. Stąd niemałym zaskoczeniem (no dobra, liczne przecieki zdradziły to już całe miesiące wcześniej) była zapowiedź wersji pecetowej, wydanej ostatecznie w sierpniu zeszłego roku.

Choć posiadacze komputerów mieli mnóstwo powodów do radości, szczęście zmąciła premiera gry. Pecetowy Horizon Zero Dawn straszył problemami z wydajnością, powtarzającymi się crashami i mnóstwem związanych z tym błędów. Mogło to dziwić, ponieważ miesiąc wcześniej ukazał się port działającego na tym samym silniku Death Stranding, który radził sobie na tej platformie o wiele lepiej. Twórcy wzięli się na poważnie za łatanie produkcji, z czasem znacząco poprawiając sytuację.

Wraz z publikacją patcha 1.10 Guerrilla Games doszło do wniosku, że pora zmienić priorytety:

Wspomniane Horizon Forbidden West pojawi się na PS4 i PS5 w 2021 (według informacji z listopada w drugiej połowie roku, choć Sony głośno nic wciąż nie deklarowało).