Atomfall bez systemu zadań i z nowym zwiastunem. Wysyp informacji o postapokaliptycznej grze twórców Sniper Elite
Radioaktywny Sherlock Holmes.
Ostatnio dobrze jest być fanem klimatów postapokaliptycznych w grach, bo w trakcie tworzenia jest kilka produkcji, które mogą okazać się dobrymi zabijaczami czasu w światach tradycyjnie mniej lub bardziej nieprzyjaznych ludziom. Jednym z nich jest tworzony przez twórców serii Sniper Elite Atomfall, którego w pełnej okazałości zobaczyliśmy w ubiegłym roku. Gra zabiera nas do najbliższego sąsiedztwa wioski Windscale, gdzie w prawdziwym świecie prawie 70 lat temu miał miejsce ogromny pożar zakończony skażeniem radioaktywnym. W Atomfallu od tych wydarzeń mija 5 lat, teren został zamknięty w strefie kwarantanny, a nasz bohater ląduje w samym środku tego bałaganu.
Po co? Dokładnie w tym samym celu, co zawsze: by rozwikłać tajemnicę tego miejsca. W tym celu zwiedzimy sporą mapę, zawalczymy z dziwacznymi kultystami, napotkamy wielu dziwnych enpeców i wypełnimy zadania, które tak naprawdę nimi nie będą – przynajmniej nie w tradycyjnym tego słowa znaczeniu.
Nie mamy systemu questów. Zastąpiliśmy go systemem tropów, który funkcjonuje na podobnej zasadzie, ale to jednak coś innego. Nie chcieliśmy mówić graczowi dokładnie co ma robić dalej, tylko żeby prowadził własne dochodzenie. Celujemy w to, by podczas gry poczuć się jak detektyw i mieć poczucie wolności, dowolności.
W poprzednich newsach o Atomfallu podliczałem inspiracje z różnych gier, którymi nowa gra Rebellionu stoi – to jest brytyjski Fallout, Stalker, Pacific Drive, Pathologic i kilka innych produkcji, a teraz okazuje się, że także… Zelda:
Zadaliśmy sobie proste pytanie: jeśli gra będzie miała otwarty świat, to jak gracz będzie go przemierzał? Jaką będzie miała strukturę? Spojrzeliśmy na The Legend of Zelda: Breath of the Wild, bo tam możesz pobiec prosto do finałowego zamku i natychmiast umrzeć, a cała zawartość jest w dużej mierze opcjonalna. Uznaliśmy, że taki układ jest najlepszy.
W teorii brzmi świetnie, jednak wiele rzeczy może się tutaj nie udać – zwłaszcza kiedy zderzymy taką konstrukcję świata z innymi funkcjami gry, takimi jak możliwość zabicia każdego napotkanego enpeca albo… nikogo. Atomfall podobno ma być tytułem możliwym do przejścia bez zabijania kogokolwiek, chociaż to może okazać się pułapką marketingową: jeśli nie ma tradycyjnego systemu zadań, a historię opowiadają przede wszystkim odnajdywane tropy, to enpece faktycznie są zbędni.
Fisher zdradził także, że pierwotnie gra była bardziej tradycyjnym erpegiem, ale w toku produkcji dorzucano kolejne elementy i ostatecznie porzucono ten styl na rzecz gry akcji, jednak wszystkie te „rolplejowe” elementy dalej są obecne, choć w nieco innej, dostosowanej do obecnego kierunku formie. Czy to ma szansę się udać? Oczywiście, że tak – to jedna z bardziej intrygujących produkcji pierwszego kwartału tego i ma ogromny potencjał, który jak zawsze w tego typu grach może zostać zaprzepaszczony przez bugi. Atomfall zadebiutuje 27 marca na pecetach, Xboksach Series X|S oraz w Game Passie. Biorąc pod uwagę ostatnie ruchy Microsoftu, nikogo chyba nie powinno dziwić, że w późniejszym czasie Atomfall wyjdzie także na PS5 oraz PS4.
Na deser zostawiam nowy zwiastun, podsumowujący wszystko, czym będziemy się zajmować w Atomfallu: