1
6.02.2025, 11:30Lektura na 3 minuty

Brytyjski rząd znowu przeciwko inicjatywie Stop Killing Games. Nie zamierza zmieniać prawa w zakresie wyłączania gier wideo

Brytyjscy gracze nie mogą w tym temacie liczyć na przychylność rządzących.

Ubisoft poprzez wyłączenie The Crew i odebranie możliwości grania choćby w trybie offline wywołał nie tylko lawinę, delikatnie mówiąc, nieprzychylnych opinii na jego temat, ale też zachęcił graczy do podejmowania działań w sferze prawa. Powstała między innymi petycja Stop Killing Games, a także jej odpowiednik na poziomie Unii Europejskiej, które mają zachęcić prawodawców poszczególnych instytucji i rządów do zmian w przepisach uniemożliwiających podejmowanie przez wydawców działań wzorem Ubisoftu. Na jej fali powstały też krajowe inicjatywy, w tym pozew zbiorowy w USA czy odrębna petycja wystosowana do rządu Wielkiej Brytanii.

Mimo że nadal zbierane są podpisy, których inicjatywa potrzebuje 100 tysięcy, by trafić pod obrady rządu (obecnie po 6 miesiącach od powstania petycji zebrano ich 13 tysięcy, gdzie czas na zgromadzenie głosów poparcia mija 14 lipca), to już teraz prawodawcy określili swoje stanowisko. W skrócie – nie ma żadnych planów, aby zmieniać istniejące prawo. Takie stanowisko nie dziwi, bowiem głosy sceptycyzmu płynące z tej strony słyszeliśmy już wcześniej (choć po prawdzie rządziła wtedy inna partia). Odpowiednie instytucje mają monitorować sprawę, jednak nie zamierzają wykonywać żadnych czynności prawnych nieobjętych istniejącymi już aktami.


Sprzedawcy gier wideo muszą przestrzegać istniejącego prawa konsumenckiego – obejmuje to ustawę o prawach konsumenckich z 2015 r. (CRA) i ochronę konsumentów przed niesprawiedliwymi przepisami handlowymi z 2008 r. (CPRs). […] Jednak w Wielkiej Brytanii nie ma wymogu, aby firmy tworzące oprogramowanie wspierały starsze wersje swoich produktów. Decyzja zależy od nich, biorąc pod uwagę czynniki komercyjne i regulacyjne oraz przestrzegając istniejącego prawa konsumenckiego. Może zdarzyć się, że firmy podejmują decyzje na podstawie wysokich kosztów bieżących utrzymywania starszych serwerów gier o malejących bazach użytkowników.


Tym samym rząd mówi nam, że nie widzi powodów, by zmieniać status quo, ponieważ „wsparcie starszego oprogramowania może być trudne i kosztowne, zwłaszcza jeśli musi wiązać się to z wdrożeniem nowszych technologii”. Podkreśla przy tym, że w takim wypadku sprzedawca powinien zamieścić jasną informację o braku wsparcia, co notabene w pewnym sensie właśnie stało się faktem w przypadku gier we wczesnym dostępie na Steamie.

Prawodawca dodaje, że nie ma w obecnym prawie przepisów, które w podnoszonym przypadku wyłączania gier (a w zasadzie każdego oprogramowania) mogłyby wiązać się z jakimikolwiek sankcjami na wydawców. Musieliby oni złamać zasadę sprzedaży produktu zgodnego z założeniami umowy nawiązanej z konsumentem.


Jeśli kupujący są zapewniani, że ich gra będzie zawsze grywalna dla poszczególnych systemów, to pomimo zakończenia fizycznego wsparcia, CPRs może wymagać tego, by gra była technicznie możliwa do gry (np. w trybie offline) zgodnie z tymi warunkami [umowy między nabywcą a usługodawcą – dop. red.]


Przykład ten tylko pozornie jest tożsamy z przypadkiem The Crew, bowiem zawierane przez nas umowy w cyfrowych sklepach przewidują nabycie licencji na granie, lecz nie na samo posiadanie gry, o czym jakiś czas temu przypomniał graczom Steam. W konsekwencji zaś możliwe są, w świetle prawa, wyłączenia produktów i usług mimo ich uprzedniego nabycia.


Czytaj dalej

Redaktor
Michał Gąsior

Gracz kiszący się przez większość życia na słabiusieńkim pececie, stąd pałający miłością do kilku tytułów wydanych przed swoim rokiem urodzenia jak Thief 2 czy Heroes III. Niezdrowo analizujący spójność mechanik gry ze światem przedstawionym. Zawsze daje najwięcej punktów w charyzmę. Fortnite spalił mu zasilacz.

Profil
Wpisów371

Obserwujących1

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze