Dragon Age: The Veilguard trafił do PS Plusa! Znamy zestaw gier na marzec w abonamencie Sony
Straszliwy Wilk, niebieski jeż i żółw z opaską na oczach wchodzą do baru...
Kurz po lutowym State of Play już dawno opadł i najsmutniejszą wieścią z obozu Sony nie jest już fakt remasterowania kilkuletniej gry, tylko decyzja o zamknięciu polskiego oddziału PlayStation. Dziwny krok, bo skoro firma zna skuteczną metodę drukowania pieniędzy (zobacz teraz jak), to przecież nie powinna ograniczać wydatków, prawda? Czas pokaże, co przyniesie ta dalsza przyszłość, a na razie przejdźmy do tego, co czeka nas w tej bliższej, ufundowanej przez opłacanie abonamentu PS Plus Essential. Na początek wycieczka w dalekie rejony świata, który kiedyś był bardzo kuszący, dziś... to skomplikowane. Pierwszą grą marcowego zestawu PS Plusa jest…
Dragon Age: The Veilguard
Kontynuacja Dragon Age’a: Inkwizycji rozgrywa się dekadę po „trójce”. Część ekipy z dawnej Inkwizycji ściga Solasa, potencjalnie chcącego zniszczyć świat, ale sprawa okazuje się dużo bardziej skomplikowana, a do świata śmiertelników dostają się uwięzieni od dekad źli bogowie. Rook, nasz bohater, formuje ekipę zdolną do powstrzymania zagrożenia i ruszamy do walki. Mechanicznie to już nie erpeg, tylko gra akcji z mikroskopijnymi elementami RPG, której dostało się od wielu graczy za zbytnie wałkowanie tematów światopoglądowych i to niestety zdominowało dyskusję wokół The Veilguarda. Tymczasem właśnie go ogrywam i chociaż drastyczny spadek formy twórców Mass Effecta, który doprowadził do niemałych problemów w studiu, jest widoczny, a na pewne elementy scenariusza trzeba przymknąć oko, to ostatecznie nie taki wilk straszliwy, jak go malują. Jeszcze przed publikacją newsa czuję wasze ostrzegawcze spojrzenia, ale serio: jeśli już opłacacie PS Plusa, to dajcie The Veilguardowi szansę.
Sonic Colors: Ultimate
Zremasterowana wersja wydanego oryginalnie w 2010 roku Sonic Colors to stary, dobry Sonic, ale z lepszą oprawą graficzną, na nowo nagranym soundtrackiem, podwyższoną liczbą klatek i innymi bajerami uwspółcześniającymi produkcję. Prawdę mówiąc, wyszło tak sobie – wkrótce po premierze okazało się, że w grze znajdują się błędy nieobecne w oryginale, a wersja switchowa była jednym, wielkim błędem, praktycznie uniemożliwiającym normalną rozgrywkę. Fabularnie… Cóż, to przecież dalej Sonic, zatem ponownie stajemy naprzeciwko doktora Eggmana, który tym razem stworzył kosmiczne wesołe miasteczko, gdzie zniewolił niewinne stworzenia. W całym wszechświecie jest tylko jeden jeż, mogący pokrzyżować niecne plany tego złola.
Teenage Mutant Ninja Turtles: The Cowabunga Collection
Żółwie Ninja w kolekcji łącznie 13 gier. Są tu m.in. produkcje znane z automatów, dwie odsłony z Mega Drive’a, trzy z Game Boya i dwie ze SNES-a. Szczególnie cieszy obecność Teenage Mutant Ninja Turtles: Tournament Fighters, w które zagrywałem się bez opamiętania bardziej niż w jakąkolwiek inną bijatykę lat 90. W paczce znajduje się zestaw świetnych gier obowiązkowych nie tylko dla fanów Żółwi. The Cowabunga Collection szybko znalazło aż milion nabywców i w sumie nic dziwnego: większość gier w kolekcji została nadgryziona przez ząb czasu, ale pozostaje wściekle grywalna.
Marcowy zestaw gier z PS Plusa będzie dostępny od 3 marca. Przypominam, że luty (jak nigdy!) jest krótszy, zatem macie mniej czasu na zgarnięcie Paydaya 3, High on Life oraz Pac-Man World Re-Pac w ramach oferty z poprzedniego miesiąca.
Czytaj dalej
I have no mouse and I must click.