Każdy chce grę-usługę, ale 3/4 twórców boi się je tworzyć
Pomimo dużego zainteresowania branży tym konkretnym modelem biznesowym, sporo twórców mierzy się ze słusznymi obawami o przyszłość tego typu gier.
To aktualnie najpopularniejszy model serwisowy w pojawiających się hurtowo grach wideo. Idea jest prosta: wydajemy tytuł o pewnych podstawach, który z biegiem czasu rozwijamy o nową zawartość w postaci mechanizmów, kosmetyków, dodatkowej fabuły, trybów i tak dalej. Można więc myśleć, że znajdujemy się w sytuacji podwójnej wygranej – gracze cały czas dostają nowości do swojej ulubionej produkcji, a twórcy na tym zarabiają.
No cóż, prawda jest jednak bardziej bolesna, co pokazują kolejne anulowane gry-usługi lub obietnice, że aktualnie znajdujące się na rynku tytuły na ten model nie przejdą. Do tego nie tylko gracze mają obiekcje wobec takiego stanu rzeczy. W badaniu przeprowadzonym przez Game Developer Collective 600 twórców odpowiadało na pytania dotyczące ich stosunku do gier-usług. Wyniki okazały się niepokojące.
70 procent ankietowanych było zmartwionych obecnym stanem tego modelu biznesowego oraz jego możliwościami rozwoju. W tym gronie prawie połowa odpowiedzi była bardziej zaniepokojona aktualnymi realiami. Na pytanie o przyczyny utrudnionego rozwoju gier-usług aż 63% twórców postawiło na brak zainteresowania tytułem. Niewiele niżej znajdowała się konkurencja ze stron podobnych dzieł (62%). Wśród odpowiedzi często wymieniano także wzrost kosztów produkcji oraz pozyskania graczy.
W ankiecie zadano również pytania o stosunek twórców do aktualnych mikropłatności – konkretnie o model, na jakim opierają się w swoich aktualnych produkcjach oraz tych, które dopiero mają ujrzeć światło dzienne. Tutaj prym wiedzie sprzedaż w formie „zapłać, aby zagrać”, płatne DLC oraz zakupy przedmiotów wewnątrz gry.
Ciekawie robi się jednak, gdy spojrzymy na słupek przeznaczony dla tytułów, które dopiero pojawią się na rynku. Największy wzrost zainteresowania zaobserwowano przy płatnych DLC (9 punktów procentowych), modelu subskrypcyjnym oraz lootboksach. Pomimo wzrostu zainteresowania różnymi sposobami na finansowanie, twórcy nie planują odchodzić od tradycyjnej i najpopularniejszej na tym wykresie zasady. Na system buy-to-play w nadchodzących grach zdecyduje się aż 76 procent twórców (wzrost o 4 punkty procentowe).
Badania przeprowadzone przez Game Developer Collective są bardzo interesującą kontrą w stosunku do tego, co w lutym ogłaszało Griffin Gaming Partners. Wówczas wykazano, że prawie 95% firm tworzy lub planuje wydać własną grę-usługę. Tak więc szykujcie się, że twórcy gier schowają swoje obawy do kieszeni, zacisną zęby i zaleją nas jeszcze większą falą takich dzieł.
Czytaj dalej
Beznadziejnie zakochany w Dead Space i BioShocku. W gry wideo gram, odkąd byłem mało rozgarniętym bobasem, i planuję robić to do końca. Wydałem 460 złotych na Diablo IV i do teraz tego żałuję. Jak ktoś chce zagrać w jakiegoś multika na Xboksie, to ja bardzo chętnie.