około 8 godzin temuLektura na 3 minuty

Prezes 2K twierdzi, że Bioshock 4 będzie dobry. „Mogę potwierdzić z ręką na sercu to, że gra się ukaże”

Podobno klienci chcą przede wszystkim wysokiej jakości i to właśnie dbałość o nią jest powodem opóźnień.

Po BioShocku 3 seria powędrowała do szuflady i właściwie nie ma w tym nic dziwnego – opowieść, której początki poznaliśmy, kiedy byliśmy tak uprzejmi, by odwiedzić urojoną, utopioną utopię dobiegła końca. W korporacyjnej rzeczywistości odgrzewanie kotletów i mielenie resztek jest na porządku dziennym, zatem marka nie mogła odpocząć zbyt długo. O powstawaniu BioShocka 4 wiemy co najmniej od 6 lat, z kolei przed trzema laty pojawiły się pierwsze przecieki, które do dzisiaj nie znalazły potwierdzenia. Potem okazało się, że rzecz była kilkukrotnie restartowana, z kolei ostatnie doniesienia mówią o tym, że gra utknęła w piekle developerskim; szefowie 2K, którzy mieli przeprowadzić ewaluację tytułu, nie byli podobno zadowoleni z jakości narracji.

Niezadowolenie wydawcy było tak duże, że tworzące produkcję studio Cloud Chamber przeszło wcale nie taką drobną restrukturyzację – zmieniono szefa zespołu oraz dyrektora kreatywnego. Po takich przetasowaniach raczej możemy mówić o całkowitym resecie projektu i powrocie na deski kreślarskie, co po kilku latach tworzenia mogłoby oznaczać anulowanie gry. Strauss Zelnick, szef Take-Two podkreśla, że tak na pewno nie będzie:


Gra zostanie wydana. Mogę potwierdzić z ręką na sercu, że się ukaże. Nie rozmawiamy zazwyczaj o tym, jak długie są cykle rozwoju naszych gier. W przypadku BioShocka mieliśmy po drodze wzloty i upadki, nie zaprzeczam. Nastąpiły też zmiany w kierownictwie samego studia, ale należy pamiętać, że mamy przed sobą bardzo trudne zadanie związane z dziedzictwem Kena Levine’a [twórcy serii – przyp. red]. Musimy zadbać o to, by z jednej strony produkcja pozostała wierna DNA serii i była jednocześnie ogromnym krokiem naprzód względem jej przeszłości, a to zawsze stanowi wyzwanie. Uważamy, że możemy sprostać temu zadaniu, choć nie obyło się bez trudności.


Strauss Zelnick, szef Take-Two

W przypadku gier takich jak BioShock, chyba najważniejsze jest zrozumienie tego, z czym w ogóle mamy do czynienia. Nie jest to przecież zwykły shooter, choć też nie gra RPG z głębokimi, skomplikowanymi systemami. W swojej klasie i swoich czasach była wyjątkowa, ale od premiery „trójki” 12 lat temu znalazła wielu naśladowców i kontynuatorów, którzy już wynieśli tę formułę na inny poziom. Najbardziej oczywistym jest Judas, czyli... nowa gra Kena Levine’a. Produkcja korzysta z doświadczeń developera odpowiedzialnego za sukces nie tylko BioShocka, lecz również System Shocka czy Thiefa, oferując nieszablonowe podejście do narracji. Tworzenie Judasa wlecze się niemiłosiernie, jednak twórca ma rozsądnie brzmiące powody.

Czy w obecnych czasach, w dodatku konkurując z twórcą całej serii BioShock 4 ma szansę się udać? Zdaniem Zelnicka tak, jeśli tylko Cloud Chamber będzie zwracało uwagę na to, co najważniejsze:


Zdajemy sobie sprawę z tego, że konsumenci są bardzo wymagający. Strategią naszej firmy od zawsze było tworzenie najlepszej, a niekoniecznie największej ilości rozrywki. Ciężko pracujemy nad zapewnieniem BioShockowi 4 jak najlepszej przyszłości. Obecnie mamy dobrą grę, ale naszym celem jest stworzenie produkcji wspaniałej. Ściśle współpracujemy z nowym kierownictwem studia, by wspólnie wytyczyć tę ścieżkę.


Strauss Zelnick, szef Take-Two

Na tym etapie trudno jakkolwiek szacować datę premiery. Wymiana szefostwa nie jest czymś, co robi się przy końcu rozwoju gry, zatem możemy założyć, że BioShock 4 będzie potrzebował jeszcze co najmniej 2-3 lat w produkcji, by w ogóle zostać zaprezentowany.


Czytaj dalej

Redaktor
Sam Goldman

I have no mouse and I must click.

Profil
Wpisów2011

Obserwujących6

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze