2
22.03.2025, 18:00Lektura na 3 minuty

Ubisoft świętuje sukces Assassin’s Creed Shadows. Na przekór przedpremierowym opiniom, gracze tłumnie odwiedzają feudalną Japonię

Gracze głosują portfelami, a narzekają klawiaturami.

Drama(t) z nowym Assassin’s Creedem ciągnie się od czasu, kiedy nadzieje na odsłonę rozgrywającą się w Japonii ostudziła pierwsza prezentacja gry, po której rozpętała się burza w szklance wody w związku jednym z bohaterów, a potem kolejna z potencjalnym „nabijaniem się” z ataku na Nagasaki. Kolejne miesiące coraz gorszej opinii o grze sugerowały klapę, toteż w przesunięciu premiery o pół roku wielu dopatrywało się szans na zmiany, które nie nadeszły i gra jest dokładnie tym samym Asasynem, co zawsze, choć z paroma nowymi funkcjami. Teoretycznie powinna być klapa, prawda? Praktyka pokazuje, że jest dokładnie odwrotnie.

Dwa dni po premierze Assassin’s Creed Shadows tytuł doczekał się średniej 85-78/100 (w zależności od platformy) na Metacriticu i 82/100 na Opencriticu. Gracze, podobnie jak wcześniej recenzenci, narzekają w zasadzie dokładnie na to samo, ale grają naprawdę tłumnie. Jednoczesna premiera na wszystkich platformach tym razem także odbyła się na Steamie, gdzie możemy podejrzeć statystyki, by oszacować zainteresowanie. Tuż po odblokowaniu dostępu do gry zalogowało się do niej ponad 40 tysięcy osób, a obecnie rekordem liczby jednoczesnych użytkowników jest odrobinę ponad 60 tysięcy, przy czym rekord padł niedawno i ewidentnie Assassin’s Creed Shadows szczyt ma przed sobą.

Na konkretne dane sprzedażowe jest oczywiście za wcześnie – temu przyjrzymy się dokładniej w raportach finansowych. Niemniej Francuzi już odtrąbili publicznie sukces, informując, że do produkcji zajrzały już ponad 2 miliony graczy. Tym samym start Shadowsa okazał się lepszy, niż w analogicznym okresie Assassin’s Creed Origins oraz Odyssey… a przynajmniej tak twierdzi Ubi.

Trochę trudno oszacować, w jakim stopniu przekłada się to na rzeczywistą sprzedaż. Firma chwaliła się wcześniej dużą liczbą zamówień przedpremierowych, jednak w tym przypadku może występować także „efekt Game Passa” – wszak nowego Asasyna można odpalić nie kupując go, tylko inwestując w Ubisoft+ za niecałe 75 zł miesięcznie. Biorąc pod uwagę powtarzalność gry i dość krótki wątek główny, wielu nie będzie miało potrzeby płacić za kolejny miesiąc dostępu do usługi, co potencjalnie może znacznie wydłużyć czas zwrotu inwestycji w Shadowsa i tym samym popremierowego wsparcia, tak jak to było z Valhallą, dostającą patche i zawartość 3 lata po wydaniu.

Czas pokaże, jak będzie, a tymczasem Assassin’s Creed Shadows staje się kolejnym dowodem na to, że taktyka wbijania graczom produktów za pomocą młotka działa, zatem nic dziwnego, że planem Ubi na kolejne lata jest robienie tego samego.


Czytaj dalej

Redaktor
Samuel Goldman

I have no mouse and I must click.

Profil
Wpisów1739

Obserwujących5

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze