Zakupy nie pomogły Game Passowi. Microsoft zyskał zbyt mało na kupieniu Activision Blizzard

Kilka lat temu w branży rozpoczęła się wielka konsolidacja, która trwa do dziś. Najbardziej ostro grał Microsoft, z zaskoczenia przejmując Zenimaksa, a więc spółkę-matkę Bethesdy i niedługo później rozpoczynając trwającą zbyt długo epopeję z przejęciem Activision Blizzard. Do samego końca trudno było przewidzieć wynik całej sprawy, ale ostatecznie się udało, co otworzyło kolejny, kontrowersyjny front: kwestię gier Activision Blizzard w Game Passie. Ostatecznie zarówno Call of Duty, jak i Diablo 4 poszerzyły ofertę usługi abonamentowej Microsoftu. Można domniemywać, że taki ruch zwiększył popularność Game Passa… Taki wniosek byłby logiczny, jednak błędny.
Według najnowszego raportu The Information to właśnie było celem giganta z Redmond: wprowadzenie do oferty jednych z najpopularniejszych gier wszech czasów miało zwiększyć zainteresowanie graczy i skłonić ich do skorzystania z Game Passa. Nie jest przecież tajemnicą, że duże, niezależne i zdolne do samodzielnej promocji swoich tytułów firmy niechętnie umieszczają swoje produkcje w abonamencie w obawie przed utratą zysków i uzależnieniem przychodów od oferty Microsoftu. Ten wniosek koresponduje z ostatnimi wiadomościami o Game Passie szkodzącym sprzedaży gier, toteż jeśli negocjacje zawodzą, trzeba dzielić i rządzić. Tylko to też nie działa – przed przejęciem Activision Blizzard, Microsoft celował w 100 milionów subskrybentów Game Passa, a więc potrojenie dotychczasowych wyników w zaledwie 5 lat lub wzrost w tempie 40% rocznie. Problem w tym, że w przeciągu ostatnich 2 lat nie udało osiągnąć się założonych celów rozwojowych.
Poproszony o komentarz w tej sprawie rzecznik Microsoftu przypomniał słowa szefa firmy o tym, że Game Pass ustanowił nowy rekord przychodów w poprzednim kwartale i że rekordowa liczba osób zdecydowała się na sięgnięcie po abonament przy okazji premiery Call of Duty: Black Ops 6. Ciężko mi uwierzyć w imponujący wzrost po podwyżkach cen, które Federalna Komisja Handlu (FTC) uznała za otwarte działanie na szkodę konsumenta, ale zdecydowanie za wcześnie, by odtrąbić śmierć Game Passa. Na razie powinniśmy poczekać na oficjalne dane – już 29 stycznia Microsoft powinien opublikować wyniki finansowe za II kwartał bieżącego roku podatkowego, gdzie jak na dłoni będzie widać wszystkie sukcesy i porażki.
Czytaj dalej
3 odpowiedzi do “Zakupy nie pomogły Game Passowi. Microsoft zyskał zbyt mało na kupieniu Activision Blizzard”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Jeżeli dodanie gry usługi z terminem ważności 1 rok, takiej jak CoD 6, nie zwiększyło znacząco liczby abonentów to już nic tego nie zrobi. Nie ma powodów by kupować CoDa. Dla kampanii wystarczy abonament na miesiąc, dla multi i tak cena w rok wyjdzie podobnie jak za kupno, a za rok będzie przecież kolejna, więc poprzednia przestanie być potrzebna. Gra jest online only, więc i kampania kiedyś stanie się niedostępna dla tych grę co kupili. Jeżeli teraz GP przynajmniej nie zrównał się liczbą abonamentów z Plusem to chyba powoli można myśleć o wycofywaniu się Microsoftu z rynku gier. Może jakaś sprzedaż Xboksa (o której już kiedyś myśleli).
Z artykułu dowiedziałem się, że konkretnych informacji na poparcie nagłówka brak a jedynie ploteczki, domysły i gdybanie. Więc ogólnie to nic się nie dowiedziałem ale za to sporo odnośników do poprzednich artykułów. Ciekawi mnie czy ten zabieg recyklingu serio działa na zwiększenie liczby kliknięć.
Te odnośniki w treści to całkowita żenada. Teksty pisane tak, aby tylko dodać linki do innych „newsów”. Wstyd by mi było coś takiego robić, podobnie jak wciskać garnki babciom. Bycie „redaktorem” internetowego portalu to obecnie zadanie dla ludzi bez odrobiny przyzwoitości i honoru. Linki można by dodać na końcu jako tematy powiązane tematycznie, które mogą kogoś zainteresować. Wciskanie linka do newsa z 2023 roku o przejęciu Blizzarda, o czym wszyscy wiedzą to chyba jakaś forma żebrania. Jeszcze link do tekstu o wpływie GP na sprzedaż gier może być, bo to news sprzed tygodnia, więc coś bieżącego (ale nie w treści, a na końcu).