2
7.03.2025, 19:15Lektura na 4 minuty

Zbliża się definitywny koniec wojny. Były szef Xboksa mówi wprost: „Gdyby Microsoft miał jakiś wybór, nie produkowałby konsol”

Ciekawe, czy Moore wytatuuje sobie nagrobek z logiem Xboksa.

W ostatnich tygodniach Microsoft łapie konsolową zadyszkę i bije się w pierś, dobrowolnie odpuszczając temat gier dostępnych tylko we własnym ekosystemie. Pierwszą jaskółką było wydanie Forzy Horizon 5 na PS5, ale jeszcze więcej gier zmierzać ma na pozostałe platformy. Na razie to nic oficjalnego, jednak część plotek już się potwierdziła i Age of Mythology: Retold zawita na sprzęt Sony. W kwestii produkcji i promocji własnych sprzętów też się coś zmienia, bo choć na przyszły rok prognozuje się wzrost w branży gier, tak dotyczy on tylko dwóch platform i nie ma wśród nich Xboksa. Trend znajduje odzwierciedlenie w wynikach finansowych giganta z Redmond i przyszłość nie wygląda dla nich najlepiej – sprzedaż Series X|S zdaniem analityków jest aktualnie ciągle niższa, niż fatalna sprzedaż Xboksa One w analogicznym okresie. Czy zatem powoli zbliża się koniec wojny konsol? Prawdopodobnie w tej formie, którą znaliśmy do tej pory tak.

Wypowiedział się o tym w najnowszym wywiadzie także Peter Moore, nadzorujący Xboksa w starych, tradycyjnie lepszych czasach pierwszej konsoli Microsoftu i jej następcy, Xboksa 360. Jego zdaniem media głównego nurtu chętnie obwiniały gry wideo o całe zło tego świata, posądzając je o marnowanie czasu dzieciaków, kreowanie agresywnych postaw oraz – to chyba najlepszy cytat, jaki kiedykolwiek tutaj przywołam – „bla, bla, bla”. Dokładnie tak było, o czym przypomną wam najstarsi górale albo archiwalne numery CD-Action, gdzie można przeczytać chybione opinie prof. S. Jonalistów. Moore wyjaśnił, jak wówczas dało się to obrócić na korzyść branży:


Początek XXI wieku był fenomenalnym momentem na wyjście z cienia i powrót na pierwsze strony gazet, by być traktowanym wreszcie jako poważne medium rozrywkowe. Musieliśmy wykonywać sporo żmudnej roboty z przekonywaniem ludzi do nowej technologii, uświadamianiem ich, a jednocześnie byliśmy wystarczająco młodzi, by się przy tym dobrze bawić i robić różne głupoty. Myślę, że wojny konsolowe były wtedy w pewnym sensie zdrowe dla całej branży.


Peter Moore

Przez „różne głupoty” Moore rozumie zapewne akcję z wytatuowaniem sobie logotypu oraz daty premiery Halo 2 albo inne, podobne wystąpienia, w których brał udział, kiedy był związany z Microsoftem.


Z całą pewnością podsycałem tę wojnę. Gracze uwielbiali patrzeć na potyczki Xboksa z PlayStation, może jeszcze z Nintendo. Na tej fali płynęły wszystkie statki.


Peter Moore

Te czasy jednak definitywnie przeminęły i aktualnie Moore przyznaje to, co wydaje się coraz bardziej oczywiste: marka Xbox jako konsoli do gier wideo powoli odchodzi do lamusa, a Microsoft powoli wkłada stare buty Segi i poddaje się w kwestii produkcji sprzętu.


Czy Microsoft, gdyby miał jakiś wybór, produkowałby teraz konsole? Nie. Czy byliby szczęśliwi, będąc firmą wartą setki miliardów dolarów, dostarczającą treści bezpośrednio do telewizorów, albo dowolnych monitorów, których używają gracze? No jasne. Były to taki klasyczny model znany np. z Netfliksa. Wchodzisz do menu i widzisz, że w coś gra właśnie 5 tysięcy osób, więc decydujesz się także spróbować. Nie ma żadnego input laga, nie potrzebujesz skrzynki pomiędzy tobą i ekranem. Mimo tego, jak widzimy na przykładzie Nintendo, ludzie dalej kochają sprzęt.


Peter Moore

Następnie Moore wspomina o punkcie zwrotnym, który jego zdaniem zmienił oblicze całej wojny konsol:


Przejęcie Activision Blizzard zmieniło sytuację w Microsofcie. To nie są już dawne czasy, gdzie wzajemnie się atakowaliśmy, próbowaliśmy podkradać sobie klientów, zwiększać sprzedaż i przejmować rynek. Aktualnie cała branża straciła tę zadziorność, dzięki której mogła ciągle rosnąć.


Peter Moore

Po pozyskaniu Activision Blizzard gigant z Redmond stał się posiadaczem wielu dochodowych marek, takich jak Call of Duty czy Diablo i na dłuższą metę niewątpliwie na tym skorzysta. Tylko czy na pewno potrzebuje do tego Xboksa? Udostępnianie nowych gier w Game Passie i na innych platformach, zarabiając na tym 70% przychodu, wydaje się być kierunkiem, który aktualnemu szefostwu growej dywizji Microsoftu całkowicie wystarczy. Chyba jedynym, co mogłoby ożywić branżę choć w nieznacznym stopniu byłoby ponowne włączenie się w wojnę konsol starych graczy, takich jak wygryziona właśnie przez Microsoft Sega. Może sam kupiłbym Dreamcasta 2...


Czytaj dalej

Redaktor
Samuel Goldman

I have no mouse and I must click.

Profil
Wpisów1763

Obserwujących5

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze