1
4.04.2023, 10:17Lektura na 9 minut

Everspace 2 – kosmos, który wciąga [RECENZJA]

Ludzkość od zawsze patrzyła w stronę gwiazd. Nieliczni szczęśliwcy mogli znaleźć się trochę bliżej nich, całej reszcie pozostały z kolei… cóż, marzenia. Everspace 2 zaś spełnia je zaskakująco dobrze.


Grzegorz „Krigor” Karaś

Everspace z 2017 roku był „rogalikiem”, który pozwalał śmigać między układami planetarnymi, ale ze względu na przyjętą konwencję zabawy do pierwszej śmierci raczej nie dało się w jego przypadku mówić o prawdziwym rozmachu. W „dwójce” uległo to zmianie.


Wojny klonów

Co tu dużo mówić: w porównaniu z poprzednią odsłoną twórcy dość radykalnie zmienili formułę. Tym razem mamy do czynienia z grą, która jest po prostu kosmicznym „latadłem” z rozciągniętą na dziesiątki godzin fabułą i mrowiem zadań pobocznych. Innymi słowy, żegnamy roguelike’a, witamy zaś strzelankowe action RPG, które całkiem dobrze wpisuje się w ramy wyznaczone przez Skyrima czy… Diablo. Jasne, to wyświechtane slogany, ale dobrze pokazują, z czym tak naprawdę mamy tu do czynienia.

Everspace 2
Walka wygląda naprawdę efektownie.

W Everspace 2 wcielamy się w klona pilota wojskowego – jednego z tych, którzy w poprzedniej odsłonie ruszali na podbój kosmosu. Naszemu szczęśliwcowi dane było przetrwać hekatombę jego „braci” i teraz, kilkanaście lat po wydarzeniach z „jedynki” i po zdelegalizowaniu programu, który dał mu życie, stara się po prostu uciec polującej na niego flocie kolonialnej, ukrywając swoją prawdziwą tożsamość. Jak się pewnie domyślacie, za długo pod kosmicznym kamieniem nie da się jednak siedzieć, a splot wydarzeń wpędza bohatera w rozróbę mogącą doprowadzić do wybuchu wojny, która pochłonie miliony ofiar.

Everspace 2
Jedna z lokacji, którą będziecie odwiedzać częściej – a to za sprawą sklepu, który tu się znajduje.

Fabuła jest niezła – rzecz jasna jak na takie „akcyjniakowo” rozpisane science fiction. To oczywiście nic ambitnego, stanowi jednak świetny pretekst do tego, by przeskakiwać pomiędzy kolejnymi układami i odkrywać ich tajemnice. A jest co badać.


Między planetami

Struktura gry wygląda tak, że mamy szereg lokacji podzielonych na sześć układów. W obrębie jednej miejscówki poruszamy się naszym statkiem na dwa sposoby: albo po prostu grzejąc silnikami i stosując przy tym dopalacz, albo robiąc użytek z napędu cruise, który może znacząco skrócić czas potrzebny do tego, by dotrzeć w bardziej oddalone rejony. By z kolei przeskoczyć do innej części świata gry, używamy tzw. jump drive’a, czyli po prostu rozwijamy prędkość zbliżoną do prędkości światła. Zmienia się wtedy widok: mamy ogólniejszy ogląd na dany układ słoneczny i w jego ramach możemy sobie dowolnie podróżować czy robić, co tam chcemy.

Everspace 2
Bywa również, że odwiedzamy powierzchnie skalistych planet i nurkujemy w morzu.

W praktyce gra ogranicza nas co najwyżej fabularnie – drogi do każdego z sześciu dostępnych układów planetarnych są pozamykane, póki nie otworzymy sobie nowych rejonów misjami z wątku głównego. Rozlokowane między wspomnianymi sektorami bramy międzygwiezdne (potem dochodzi też korzystanie z riftów) naturalnie dzielą więc dostępny w grze kosmos na segmenty zgodne z levelem gracza. Gdy już odblokujemy sobie wspomniane ścieżki, będziemy mogli śmigać po świecie gry niemalże w dowolny sposób.


Co robimy?

Niezależnie od liczby dostępnych układów poczucie wolności jest tu cudowne. Można oczywiście lecieć jak po sznurku za głównymi zadaniami, ale obstawiam, że wielokrotnie dacie się skusić na jakąś aktywność poboczną. Mamy tu questy związane z lokacjami: czasem np. trzeba zburzyć bazę przeciwnika lub pokonać określoną pulę wrogów, nie brakuje też zagadek logicznych. Poustawiamy starożytne runy, odbudujemy konstrukcje pradawnych i będziemy kombinować, w jaki sposób zniszczyć pełne minerałów odkrywki. Prując przez kosmiczną pustkę, niekiedy zobaczymy prośbę o pomoc: a to trzeba poratować kogoś pakietem naprawczym, a to osłonić go przed atakiem renegatów czy wyczyścić pole minowe.

Zdarzają się pułapki oraz wyzwania odblokowywane za pomocą znajdywanych po drodze kart – tutaj po prostu lecimy, by zasadzić kopa mocniejszemu wrogowi, mamy jednak ładnie rozpisane, czego się spodziewać i o ile lepsze nagrody dostaniemy w przypadku powodzenia. To wszystko zapychacze – te najprostsze w pewnym momencie stają się powtarzalne, nie sposób jednak zauważyć, że twórcy zrobili sporo, by uniknąć pułapki nudy.

Everspace 2
Nasz statek uzbrojony jest po zęby, a wyposażenie przywodzi na myśl sprawdzone rozwiązania z gier action RPG.

Piętro wyżej z kolei są zadania poboczne – te tradycyjnie znajdziemy w różnego rodzaju lokalnych hubach. Popracujemy dla mafii, wykonamy zlecenia dla naszych towarzyszy, kiedy indziej znów poczujemy się jak Han Solo, przemycając między układami dość niestabilny alkohol. W wielu przypadkach to interesujące misje, które skradną waszą uwagę – niekiedy skuteczniej od wątku głównego. Do wszystkich tych aktywności nie mam większych zastrzeżeń… no, może poza jednym: rozwlekły mi zabawę ponad miarę, bo po prostu nie mogłem się od nich oderwać.

Twórcy mówią, że ogółem zawartości w ich grze jest na około 100 godzin zabawy, z czego na sam ciąg głównych misji, gdzie pojawiają się również przyjemne starcia z bossami, przypada ponad 30 godzin. Wszystkiego co prawda nie zdążyłem jeszcze zobaczyć, ale sądzę, że nie kłamią. Everspace 2 kipi od zawartości, która odpowiednio dawkowana zapewni zabawę na długie tygodnie.


Zabawa z kosmicznym sprzętem

Tym, co robi wrażenie i naprawdę się podoba, są nasze maszyny latające. W grze znalazło się ich dziewięć typów, do tego podzielone zostały na cztery tiery. Każdą z nich uzupełniamy o komponenty – ogółem do wypełnienia uzbrojeniem, opancerzeniem i gadżetami jest kilkanaście slotów, w które pakujemy sprzęt wedle levelu i (ponownie) stopnia rzadkości. Oręż jest naprawdę zróżnicowany: gatlingi, broń energetyczna, rozmaite rakiety, miny… Wszystko w paru rodzajach, znajdzie się więc coś zarówno dla snajperów, jak i dla ludzi, którzy preferują walkę w zwarciu. Oczywiście statki mają tarcze, pancerz i kadłub, co przekłada się na dodatkowe specjalizacje naszych pukawek. W ciągu tych wielu godzin spędzonych z Everspace’em 2 eksperymentowanie z wyposażeniem sprawiało mi mnóstwo frajdy. Tym bardziej że i same statki mogą się znacząco od siebie różnić.

Everspace 2
Niekiedy robimy użytek z drona, którym przeciskamy się przez korytarze za wąskie dla naszego statku.

W ich przypadku mamy do dyspozycji zdolności aktywne, które rozwijamy osobno i niezależnie od maszyny, a także właściwe już poszczególnym modelom ataki specjalne oraz zdolności pasywne. Na to wszystko nakładają się jeszcze perki zazwyczaj modyfikujące zachowanie jednostki – to z kolei pochodne naszych towarzyszy, których z biegiem gry gromadzimy w bazie. Każdy z nich, jeśli nie poskąpimy środków, przyniesie nam wymierne korzyści w postaci choćby lepszych parametrów silnika, regeneracji na polu bitwy czy ułatwień w podróżowaniu. Perki ma zresztą i nasza postać – te wpadają co pięć leveli na 30 możliwych do zdobycia.

Everspace 2
Lokacje zaskakują swym zróżnicowaniem.

Piękno kosmosu

Ta gra to generator tapet. Niby cały czas mamy to samo – planety, stacje, placówki wydobywcze, różnego rodzaju kosmiczny gruz – całość jednak okazuje się naprawdę zróżnicowana i w Everspace 2 screeny łapałem dla przyjemności. Brawa! Rzeczone lokacje są jednak ograniczone – zamykają się w boksach o wielkości jakichś 10 kilometrów w każdą stronę, czasem więc wpadniecie na wirtualną ścianę, a wtedy statek automatycznie zawróci. Nie stanowi to jednak dużego problemu – przestrzeni tu tak czy inaczej aż nadto, a lokacje często zamieniają się w labirynty. Cieszy również świetny stan techniczny gry: podczas całej zabawy wyrzuciło mnie do pulpitu raz, raz też musiałem Everspace’a 2 ponownie uruchomić ze względu na bug związany z teksturami. Tyle!

Everspace 2
Wspominałem już, że ta gra to generator tapet, nie?

Irytowało mnie jednak coś innego. Miejscami twórcy nieco się zapędzili i pewne dość oczywiste funkcje, jak choćby możliwość kompresji czasu w trakcie przemierzania układu, trzeba sobie odblokować wypełnianiem wyzwań lub wspomnianymi wcześniej perkami. To utrudnianie zabawy na siłę i niekiedy Everspace 2 potrafi niestety wyraźnie pokazać, że jesteśmy sztucznie ograniczani, a na wygodę trzeba sobie zapracować. Moim zdaniem niektóre tego rodzaju „ułatwienia” można było dać graczom bez konieczności zmuszania ich do większego wysiłku.

Everspace 2
Towarzysze, których po drodze wciągamy w przygodę, mogą nam pomóc swoimi perkami.

Trochę szkoda również, że Everspace 2 premiuje duże, ciężkie statki. Co oczywiste, są lepiej opancerzone – to jednak można rzecz jasna równoważyć zwinnością lżejszych modeli. Problem leży gdzie indziej: większe pojazdy mają też po prostu pojemniejsze ładownie i ten prozaiczny fakt sprawia, że gra się nimi wygodniej. Nie rozumiem takiego podejścia – to tak, jakby w Diablo czarodziejka miała mniejszy plecak od barbarzyńcy. Głupie, nie?


Jeśli lubisz takie klimaty, kupuj

Ogólnie jednak to zaskakująca i przyjemna produkcja: wciągnąłem się, w sumie nawet nie wiedząc kiedy. W tym momencie mam na liczniku jakieś 60 godzin, ale do gry na pewno wrócę, bo zostało mi jeszcze sporo rzeczy do zrobienia. Everspace 2 jest taką kosmiczną włóczęgą, która potrafi być szalenie wręcz satysfakcjonująca, co budzi tym większy podziw z tego względu, że przecież jej formuła nie okazała się jakoś przesadnie skomplikowana. Tu masz statek, tu jego wyposażenie, leć i grzej w niemiluchów – ale w praktyce to wszystko sprawdza się wyśmienicie i po prostu wystarcza, by dobrze się bawić całymi godzinami.

Everspace 2
Tryb fotograficzny przydaje się, żeby złapać np. takie ujęcia.

Niektórzy będą kręcić nosem, narzekając, że ani razu nie wysiadamy z maszyny, a przerywniki fabularne między misjami wyglądają dość biednie, ale w gruncie rzeczy można do tego przywyknąć i zwiedzać ten przepastny kosmos, zachwycając się jego pięknem. Ja tak zrobiłem – i nie żałuję ani jednej godziny.

W Everspace 2 w graliśmy na PC.

Everspace 2
Przerywniki filmowe to rysowane plansze złożone w specyficzną rwaną animację. Ewidentnie niskobudżetowe rozwiązanie, choć swój styl ma.

Ocena

Świetna kosmiczna strzelanka, w której czuć ducha stareńkiego Descenta, Freelancera czy Elite: Dangerous. Jednocześnie jednak jest to trochę taki Diablo i Skyrim w kosmosie. Włóczymy się po kolejnych układach planetarnych i wypełniamy misje, rozwijając swój statek tonami różnorakiego opancerzenia, uzbrojenia i gadżetów. Bardzo dobra gra, aczkolwiek miejscami widać, że twórcy mieli ograniczony budżet.

8
Ocena końcowa

Plusy

  • świetna grafika
  • mnóstwo rzeczy do roboty
  • czuć różnice między statkami
  • wciągające misje
  • satysfakcjonująca walka
  • całkiem niezła historia
  • formuła lootu z serii Diablo świetnie sprawdza się w kosmosie

Minusy

  • miejscami boli, że nie możemy wysiąść ze statku
  • nieco biedne przerywniki filmowe
  • niektóre dość oczywiste elementy mechaniki musimy odblokować misjami, co niepotrzebnie utrudnia rozgrywkę
  • te najbardziej poboczne zadania stają się po pewnym czasie odrobinę schematyczne
  • rozgrywka premiuje duże, ciężkie statki


Czytaj dalej

Redaktor
Grzegorz „Krigor” Karaś

Gdyby mnie ktoś zapytał, ile pracuję w CD-Action, to szczerze mówiąc, nie potrafiłbym odpowiedzieć. Zacząłem na początku studiów i... tak już zostało. Teraz prowadzę działy sprzętowe właśnie w CD-Action oraz w PC Formacie. Poza tym dużo gram: w pracy i dla przyjemności – co cały czas na szczęście sprowadza się do tego samego. Głównie strzelam i cisnę w gry akcji – sieciowo i w singlu. Nie pogardzę też bijatyką, szczególnie jeśli w nazwie ma literki MK, a także rolplejem – czy to tradycyjnym, czy takim bardziej nastawionym na akcję.

Profil
Wpisów635

Obserwujących23

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze