Szpile: Mikropłatności, nepotyzm i termin ważności gier
Twoja cotygodniowa dawka przekąsu.
Co tam nowego w Ubisofcie? A nazbierało się przez ten tydzień, nazbierało…
📍 Yves Guillemot, dyrektor generalny Ubi, został poproszony o komentarz w sprawie Stop Killing Games. To, co powiedział, sprowadza się do tego, że gry mają określony czas ważności (czytaj: przynoszą firmie zyski), potem zaś – sayonara, a właściwie au revoir. Bo „nic nie jest wieczne”. Tak. Nic nie jest wieczne. Szefowie Ubisoftu i sam Ubisoft też. Choć jako tworzący Szpile mam nadzieję, że jeszcze pociągną długo, dostarczając mi co tydzień sporo contentu. :)
📍 Czemu Star Wars Outlaws kiepsko się sprzedało? To oczywiste. Bo gra „została wypuszczona, kiedy marka, do której należała, była trochę na wzburzonych wodach” – powiedział wspomniany już Guillemot. Tja, wszystko przez Disneya. Mój młodszy brat, gdy się np. przewrócił, to – mając trzy-cztery lata – natychmiast wskazywał na kogoś w pobliżu i wrzeszczał ze złością: „To przez ciebie!!!”. Kurczę, jak się okazuje, miał zadatki na szefa Ubisoftu. Bo wiecie, zawsze winni są inni. Nigdy my i nasze (głupie) decyzje itd.
📍 Mikropłatności są dobre, uważają w Ubisofcie. „Nasza strategia monetyzacji w grach premium sprawia, że gameplay daje większą frajdę, ponieważ umożliwia personalizację awatarów lub przyspieszenie zdobywania postępów – zawsze jest to jednak opcjonalne”. Mhm. „A wiecie, że Polacy kochają małe mieszkania za horrendalne ceny (których nie podamy publicznie), bo ich zakup – opcjonalny, nikt do tego nikogo nie zmusza! – daje większą frajdę?”, twierdzą polscy developerzy.
📍 Niejaki Charlie Guillemot – kiedyś z Ubisoftu, z którego odszedł po wybuchu skandalu dotyczącego molestowania seksualnego i tworzenia toksycznej atmosfery w pracy – nie tylko wrócił na stare śmieci, ale też dostał awans na stanowisko prezesa spółki joint venture z Tencentem, mającej zarządzać markami Assassin’s Creed, Far Cry i Rainbow Six. To, że jest synem Yves’a Guillemota, założyciela Ubi, nie ma tu żadnego znaczenia. Tak przynajmniej twierdzi Charlie: „(…) moja nowa rola nie jest tylko wynikiem więzi rodzinnych, tu chodzi o to, czego Ubisoft teraz potrzebuje”. A któż może wiedzieć lepiej, czego potrzebuje firma, niż syn jej założyciela, to oczywiste.
PS Był taki dowcip o stażyście, który w miesiąc po przyjęciu do pracy w uznaniu za posiadaną wiedzę i doświadczenie został awansowany na wiceprezesa firmy.
– Fajnie – powiedział, gdy to usłyszał z ust samego prezesa. – Dzięki, tato.

📍 Gabe Newell mimo swego wieku (63 lata) ani myśli o przejściu na emeryturę. Wprost przeciwnie. „Pracuję siedem dni w tygodniu” – chwali się. Moje osobiste zdanie: głupi jest. Zaniedbuje siebie i rodzinę, a jak to się mówi: „W śmiertelnym całunie nie ma kieszeni”. Praca powinna zapewniać środki na życie, a nie być sensem i treścią życia – tak przynajmniej ja uważam. W efekcie na pewno nie mam tyle kasy, co Gabe. Ale za to mam jakieś życie.
PS Z wyborów Gabe’a zapewne najbardziej cieszą się potencjalni spadkobiercy.
📍 À propos: jeden z twórców Counter-Strike’a żałuje odejścia z Valve. „Mógłbym już teraz odejść na emeryturę” – wzdycha. Tjaaa. 20-latek z gatunku „precz z komercją, nigdy nie zostanę korposzczurem, pieniądze nie są ważne, wolę realizować swoje marzenia”. Ten sam gość w wieku 40+ lat: „Marzę, by cofnąć się w czasie o dwie dekady i kopnąć się w dupę tak mocno, by wybić sobie z głowy te durne pomysły”. Też tak macie? :)
📍 Ponoć francuskie studio Virtuos (udany remaster Obliviona i nie tylko) właśnie „odchudzono” o jakieś 300 osób. Bo wiecie: jak zrobicie kiepską grę, to was za to zwolnimy. Ale jak zrobicie dobrą… o, to wtedy też was zwolnimy, ponieważ już nie jesteście potrzebni. A jak coś się w tym względzie zmieni, to znów was – albo waszych kumpli – zatrudnimy. Na czas jakiś, aż AI nauczy się wykonywać to samo co wy. Czego nie rozumiecie?
📍 Plaga napadów na sklepy oferujące karty Pokémon. Wartość skradzionych przedmiotów sięga niekiedy 100 tys. dolarów. Cóż, najwyraźniej niektórzy za bardzo wzięli sobie do serca hasło: „Musisz mieć je wszystkie”.
📍 Jak podsumować w Szpilach steamową premierę Neverwinter Nights 2: Enhanced Edition? Najprościej będzie zacytować parę opinii nabywców: „Ciągle szukam tego, co zostało ulepszone w tej wersji”. „Błędy, które zostały dekadę temu naprawione przez społeczność, znowu są obecne”. Trochę przesadzają z tą krytyką. Bo np. nie mogę się zgodzić z tezą, że niczego tu nie dodano – Enhanced Edition wprowadziło do gry masę nowych problemów. Chodzi m.in. o bugi związane z dźwiękiem, interfejsem i niepoprawnie wczytującymi się teksturami.
Byt teoretycznie wirtualny. Fan whisky (acz od lat więcej kupuje, niż konsumuje), maniak kotów, psychofan Mass Effecta, miłośnik dobrego jedzenia, fotograf amator z ambicjami. Lubi stare, klasyczne s.f., nie cierpi ludzkiej głupoty i hipokryzji, uwielbia sarkazm i „suchary”. Fan astronomii, a szczególnie ośmiu gwiazd.