Twórcy Borderlands 4 spełnili marzenie śmiertelnie chorego fana. „Naprawdę niesamowite przeżycie”

W październiku informowaliśmy o historii Caleba McAlpine’a, 37-letniego fana marki Borderlands, który zmaga się z nieuleczalnym nowotworem w stadium terminalnym. Jego marzeniem było zobaczenie nowej odsłony ulubionej serii, na co błyskawicznie zareagował Randy Pitchford, szef Gearbox Software. Twórcy gry zaprosili go do swojego studia i umożliwili ogranie produkcji, której oficjalnej premiery Caleb może niestety nie dożyć.

Teraz McAlpine podzielił się swoimi wrażeniami z całej tej przygody na Reddicie, nie szczędząc pochwał i podziękowań pod adresem twórców Borderlands.

Gearbox zapewnił mi i mojemu koledze przelot pierwszą klasą 20 listopada i zorganizowano nam całą wycieczkę po studiu. Poznałem wspaniałych ludzi: od twórców wszystkich gier z serii Borderlands, aż po samego szefa, Randy’ego. Dostaliśmy możliwość ogrania tego, co na razie mają z myślą o Borderlands 4 i to było niesamowite. Nie wiem, czy będę jeszcze w okolicy, gdy ta gra wyjdzie, ale chciałem tylko podziękować wszystkim za całą miłość i wsparcie, które pomogły do tego doprowadzić. To było naprawdę niesamowite przeżycie.

To także niewątpliwie piękny gest ze strony Gearbox Software, zresztą nie wykonany pierwszy raz. Przypomnę tylko, że w Borderlands 3 uczczono pamięć innego śmiertelnie chorego fana serii, dedykując mu specjalną broń w grze. Wcześniej on też doczekał się zaproszenia do siedziby studia. Niewykluczone, że w Borderlands 4 znajdziemy podobne upamiętnienie Caleba McAlipne’a.

Tymczasem o samym Borderlands 4 wciąż nie wiemy praktycznie nic. Prawdopodobnie możemy spodziewać się polskiej wersji językowej (pierwszy raz od czasów „jedynki”!), a Randy Pitchford sugerował niedawno, że rozgrywka nie będzie przerywana ekranami ładowania, co z pewnością byłoby miłym udogodnieniem. Na konkrety musimy jednak cierpliwie poczekać.