Dragon’s Dogma 2 miała być „przeciwieństwem tytułów Nintendo”. Reżyser gry jest dumny z efektu końcowego

Zeszłoroczna Dragon’s Dogma 2, mimo że okazała się udanym sequelem, nie stroniła od kontrowersji. Nie dość, że Capcom zdecydował się na wyjątkowo agresywne mikropłatności, to jeszcze gra oferowała kiepską optymalizację, kilka wywołujących lament rozwiązań i początkowo nie posiadała polskiej wersji językowej. Co ciekawe, reżyser Dragon’s Dogmy 2 – Hideaki Itsuno – udzielił ostatnio wywiadu dla serwisu VGC, w którym przyznał, że jedną z idei projektowych tego tytułu było stworzenie „przeciwieństwa gry Nintendo”.
Nie stworzyłem gry na wzór Nintendo, aby podobała się wszystkim, lecz dla określonego rodzaju odbiorców, więc to normalne, że osoby spoza tej grupy mogą jej nie lubić. Jednak ci, którzy cieszyli się rozgrywką, naprawdę ją pokochali, docenili szczegóły i włożoną pracę. Jestem z tego bardzo dumny.
Mam pewne wątpliwości, czy gry Nintendo rzeczywiście są dla każdego, co zresztą doskonale widać po opiniach niektórych polskich graczy na ich temat. Jeśli jednak spojrzymy chociażby na Donkey Konga Bananzę, to faktycznie można stwierdzić, że jest on przeciwieństwem Dragon’s Dogmy 2. W najnowszej grze Wielkiego N nie odblokujemy przecież kolejnych bananów ani innych znajdziek za prawdziwe pieniądze.
Zostawiając jednak złośliwości na boku, Itsuno zapewne miał na myśli wyjątkową przystępność tytułów Nintendo, dzięki której zasady gry można pojąć w kilka sekund. W tej materii erpeg Capcomu rzeczywiście wypada dużo bardziej skomplikowanie i faktycznie nie każdemu może się to spodobać.
W Dragon’s Dogmę 2 zagracie na pecetach, PlayStation 5 i Xboksach Series X/S.
Czytaj dalej
2 odpowiedzi do “Dragon’s Dogma 2 miała być „przeciwieństwem tytułów Nintendo”. Reżyser gry jest dumny z efektu końcowego”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Ja tam nie wiem dla kogo te DD2 zostało zrobione (biorąc pod uwagę zmiany względem oryginału, pewnie dla tzw „współczesnego odbiorcy”).
Za to wystarczyła mi nieco ponad 1 godzina, by wywnioskować, że zdecydowanie nie dla mnie – a oryginalną grę uwielbiam, i do dzisiaj ogrywam.
Co do polskich graczy i gier od czerwonych, tu nie tyle chodzi o sam produkt, co o firmę: polscy gracze nie są kompatybilni z Nintendo. Dla Polaków ich gry zwyczajnie nic nie znaczą, takie gierki o milusiej oprawie jak z mobilek, w sam raz dla dzieciaczków, nic więcej. Nie zostali w dzieciństwie „zaprogramowani”, by lubić te gry, i dlatego nie mają powodu, by tolerować wybryki wielkiego N: firma nie ma na nich haka.
I oby tak pozostało 🙂
O tak DD2 najgorzej wydane pieniądze w tamtym roku…