52
16.07.2024, 17:00Lektura na 3 minuty

Dragon Age: The Veilguard – Bioware chwali się najlepszymi towarzyszami w całej serii

Teraz mam najlepszych towarzyszy. Nigdy nie miałem lepszych.

O nowym Dragon Age’u robi się coraz głośniej, ale nie jestem pewny, czy o taki rozgłos walczyło Bioware. Fani dość chłodno przyjęli pierwszy zwiastun i niewiele lepiej pierwszy, podobno mroczny i konkretny gameplay, a mniej więcej od tego czasu stosunkowo często pojawiają się nowe wiadomości i niekoniecznie są pozytywne – bo jak uwierzyć w zapewnienia o stawianiu na elementy RPG po tym, jak będzie wyglądał system walki?

Ledwie opadł kurz po informacji o odcięciu bohatera od magii krwi dla jego dobra i już spływają kolejne, nie mniej interesujące wieści. Gry Bioware zawsze odznaczały się wysokim poziomem interakcji międzyludzkich (czasem nie tylko ludzkich) i ogólnym zorientowaniem na budowanie relacji. The Veilguard pozwoli rozwijać naszych towarzyszy siłą przyjaźni, a przy okazji tu i ówdzie przemyci nieco golizny, ale to jeszcze nic, bo właśnie dowiedzieliśmy się, że nowy Dragon Age będzie miał najlepszych towarzyszy w całej serii.


To są najpełniej zrealizowani i najbardziej złożeni towarzysze, jakich kiedykolwiek stworzyliśmy. Są skomplikowani, mają wielowarstwowe problemy i to jest właśnie interesujące. Uwielbiam członków drużyny i przygody w poprzednich odsłonach Dragon Age’a, jednak wcześniej można było odczuć, że to towarzysze wyruszali na przygodę z nami. W The Veilguard pod wieloma względami są to postacie tak dopracowane, że sami czujemy się jak ich pomocnik. Pracujemy nad unikalnością ich charakterów, odczuciami i myślami. Są jak drodzy, prawdziwi przyjaciele.


Corrine Busche, reżyserka Dragon Age: The Veilguard

Wyobraźcie sobie to: postacie tak dobre, że aż doprowadziły do zwolnienia części scenarzystów. To nie koniec, ponieważ poszczególne charaktery mają wpływać na zachowania postaci w trakcie walki i jej możliwości:


To są konkretne osoby, mają własne zachowania i autonomię na polu bitwy, mogą też wybierać własne cele. W miarę postępów w fabule nauczą się lepiej wykorzystywać swoje umiejętności, dzięki czemu będą jeszcze bardziej wiarygodni. Do tego poczucie pracy zespołowej, pozwalającej łączyć i kolejkować zdolności towarzyszy – można zwolnić czas z Bellarą, by przeprowadzić niszczycielskie ataki Harding, a na końcu wkroczyć do akcji własnym bohaterem, wykorzystując powstałą okazję. To gra polegająca na tworzeniu organicznego poczucia pracy zespołowej.


Corrine Busche, reżyserka Dragon Age: The Veilguard

Brzmi to trochę jak system wspólnego klepania złoli z Arkham Knight, który nie do końca mi do Dragon Age’a pracuje, ale hej – może tak teraz wyglądają te obiecane elementy RPG. Więcej informacji o nadchodzących, najlepszych towarzyszach w serii znajdziecie w tym wywiadzie, a ja pozwolę sobie dodać jeszcze jedno: wszystkie te rewelacje brzmią jak kiepska, rozwodniona papka marketingowa.

Może za nią stać chaotyczny w strukturze i tożsamości, przeciętny erpeg akcji, ale też solidny Dragon Age, odważnie zrywający z serii łatkę „singlowego MMO”, przyklejoną mu przez Inkwizycję. Jeszcze w tym roku przekonamy się, jak będzie naprawdę.


Czytaj dalej

Redaktor
Samuel Goldman

I have no mouse and I must click.

Profil
Wpisów1359

Obserwujących4

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze