28
10.04.2025, 20:00Lektura na 2 minuty

Sami jesteśmy sobie winni. Ponad połowa przychodów z pecetowego rynku gier pochodzi z mikrotransakcji

Gracz dla gracza graczem. I przy okazji entuzjastą płacenia za coś, za co już się zapłaciło...

Branża gier to od wielu lat ciągły wzrost. Poza kryzysem z początku lat 80. obserwujemy w większości niezakłócany niczym optymizm, skutkujący nieustannym rozwojem. Jeśli wgłębimy się w szczegóły, to nie będzie już tak różowo; poprzednia dekada to upadek segmentu AAA i rozwój mikropłatności, prowadzący do dość bezwstydnego wyciągania rąk po więcej kasy za gry już raz kupione. Rozwijająca się „usługowość” tego rodzaju rozrywki sprowadziła na manowce wiele dobrych studiów (hej, Rocksteady, o was mowa), choć często się opłaca – pomimo utraty wielu graczy na pecetach, twórcy Helldivers 2 raczej nie mają powodów do narzekań. Można by się spodziewać, że jako grupa odbiorcza będziemy jednomyślnie przeciwko dodatkowej monetyzacji ponad kwotę zakupu danej gry, ale najnowszy raport Newzoo sugeruje, że jest dokładnie odwrotnie.

Publikacja jest długa i dokładnie analizuje różne trendy rynkowe, sporo miejsca poświęcając np. na problemy battle royali, jednak jedna z najbardziej przykuwających uwagę informacji jest ta o przychodach z pecetowego rynku gier wideo. W 2024 roku 58% wszystkich przychodów z tego tytułu, czyli równowartość 24,4 miliardów dolarów pochodziła z mikrotransakcji. Wychodzi więc na to, że gracze pecetowi tak naprawdę nie widzą większego problemu w rzucaniu w developerów dodatkową kasą.

Dragon’s Dogma 2, czyli gra za pełną, niemałą cenę na starcie oberwała za przytłaczającą liczbę mikrotransakcji, które potem próbowali zlikwidować modderzy. Przy okazji wielu innych gier sytuacja się powtarza, sugerując ostry i zdecydowany opór w kwestii ponoszenia dodatkowych kosztów za gry. Sytuacja bliźniacza do tej sprzed premiery Assassin’s Creed Shadows, odsądzanego od czci i wiary na każdym kroku, a po wydaniu osiągającego świetne wyniki i to nie tylko zdaniem samego Ubisoftu. Co będzie dalej? Zaglądam do mojej kryształowej kuli i już mówię: niemal rok temu były szef Blizzarda chlapnął, że marzy mu się wprowadzenie możliwości oferowania napiwków twórcom gier. Reakcje były jednoznacznie negatywne, bo gracze wytykali oczywisty błąd logiczny – bo przecież jeśli chcesz wesprzeć twórców, możesz po prostu kupić tę samą grę jeszcze raz. Nie chcę być złym prorokiem, ale jak tak dalej pójdzie, to za parę lat do mikrotransakcji dojdą napiwki, z którymi nikt tak naprawdę nie będzie miał problemu… Quo vadis, gracze?


Czytaj dalej

Redaktor
Samuel Goldman

I have no mouse and I must click.

Profil
Wpisów1778

Obserwujących6

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze