To nie koniec problemów w BioWare? Pracownicy czują, że kolejne zwolnienia są kwestią czasu
Morale w BioWare nie bez powodu nie należy do najwyższych...
Trudno oprzeć się wrażeniu, że BioWare rozpada się na naszych oczach. Twórcy wielu przełomowych hitów chyba w pewnym momencie zachłysnęli się swoim fartem i zapomnieli, w którą stronę zmierzają. Dla jednych ten proces rozpoczął się przy eksperymentalnym w swoim czasie Dragon Age’u 2, dla innych początkiem był mocno nietrafiony Mass Effect Andromeda, ale od kilku lat firma nie dorasta do własnej legendy. Kulminacją była oczywiście premiera Dragon Age: The Veilguard – gra nie spełniła celów EA, była zbyt ugrzeczniona i nijaka. Pierwsze recenzje prasy i graczy nie były najgorsze, jednak z czasem zrobiło się gorzej…
Zaledwie wczoraj general manager BioWare, Gary McKay, opublikował krótką notkę o potrzebie zmian i restrukturyzacji w firmie, robiąc to dokładnie w tym samym tonie, co 2 lata wcześniej. Chwilę później wyszło na jaw, że z ekipą pożegnali się producenci oraz scenarzyści Dragon Age: The Veilguard, co w pewnym sensie jest wiadomością dobrą (o tym pod koniec newsa), ale nie mogę nie zauważyć zwolnienia np. Tricka Weekesa związanego z BioWare od 2005 roku. Weekesowi zawdzięczamy część scenariusza trylogii Mass Effect i Inkwizycji, a także najnowszego Dragon Age’a.
I'm now looking for a new writing/narrative position. It's been a privilege to work with so many amazing devs over my 20 years at BioWare, and I will cherish the memories of the wonderful folks in the community I've met along the way. Thank you all.
— Trick Weekes (@trickweekes.bsky.social) January 29, 2025 at 11:58 PM
Źródła Insider-Gamingu podają, że to może nie być koniec. Jeden z pracowników powiedział wprost:
Wydaje mi się, że czekamy na kolejną falę zwolnień.
Zarówno BioWare, jak również Electronic Arts zostali zarzuceni zapytaniami z prośbą o konkretne liczby odnoszące się do liczby zwolnionych developerów oraz dalszych planów studia. Do tej pory firmy nie odniosły się do tego w żaden sposób.
Część komentatorów pęka z dumy, bo oto na ich oczach przewraca się pomnik DEI, Sweet Baby i innych zagrażających kruchym umysłom przedsięwzięć, inni współczują zwolnionym developerom i życzą im powodzenia w dalszej drodze. Jak na razie po kilku godzinach (w tym tylko 2 spędzonych w kreatorze postaci…) w The Veilguardzie powiedziałbym, że dla części może być ona bardzo wyboista i prawie pionowa. Mam jeszcze nadzieję na rozkręcenie akcji później, ale wiecie, jak jest – to właśnie ona umiera ostatnia.
Uszczuplenie BioWare niewątpliwie odciśnie swoje piętno na nowym Mass Effekcie. Paradoksalnie mniejszy zespół, chyba już świadomy tego, co nie zagrało poprzednim razem, może być zmuszony do cofnięcia się i wydania gry nieco mniejszej, skupionej na czymś innym i zbliżonej do pierwszej części kosmicznej sagi. Jeśli stawką jest istnienie firmy – a zakładam, że właśnie tak jest – to chyba nie ma innego wyjścia… Prawda?