Twórca The Sims 2 i Far Cry’a 4 ostro o BioWare: „Nie ma tam już nikogo, kto reprezentuje to, za co kochaliście tę firmę”
BioWare wpadło w ogromne kłopoty po tym, jak Dragon Age: The Veilguard nie stanął na wysokości zadania. Początkowo zapowiadało się dobrze, bo tytuł na premierę przebił wyniki Inkwizycji, ale ostatecznie Dragon Age nie spełnił oczekiwań sprzedażowych Electronic Arts. Do tej pory firma znana była z tego, że nie patyczkuje się ze studiami nieprzynoszącymi odpowiednich dochodów, więc wielu spodziewało się zamknięcia BioWare’u. Choć to się nie wydarzyło, a developerzy już zaczęli pracę nad nowym Mass Effectem, to restrukturyzacja wymiotła z firmy wielu pracowników, na czele z osobami decyzyjnymi stojącymi za The Veilguardem, jak jego reżyserka.
Im wyżej wejdziesz, tym bardziej boli upadek, chociaż zanim odtrąbimy ostateczną śmierć BioWare’u, poczekajmy na nową odsłonę kosmicznej sagi, bo wiele może się tutaj wydarzyć – po sprzedaży EA wartości firmy podobno nie ulegną zmianie, ale niektórzy mają co do tego uzasadnione wątpliwości, poza tym na stole rzekomo znajduje się opcja sprzedaży najbardziej problematycznych marek i studiów. Każda z możliwości może drastycznie wpłynąć na to, co dalej zrobi BioWare. Swoje kilka zdań odnośnie do kondycji firmy i tego, co powinna zrobić, by wyjść z dołka, dorzucił właśnie Alex Hutchinson, pracujący w EA m.in. nad The Sims 2, Army of Two: The 40th Day czy Spore. Zaczął od dość ostrego stwierdzenia, któremu mimo wszystko ciężko odmówić racji:
BioWare to nie BioWare. Za cokolwiek byście tę firmę kochali, nie ma tam już nikogo, kto by to reprezentował. Niektórych od kilku lat, innych już od dekady.
Alex Hutchinson
Hutchinson nie uważa, że źródłem problemów studia jest nachalne umieszczanie w grach treści nawiązujących do środowisk LGBT i jako przykład przywołuje oczywiście Baldur’s Gate’a 3:
Zarówno Baldur’s Gate 3, jak i ostatni Dragon Age są bardzo przyjazne dla LGBT, jednak jeden poradził sobie z tematem doskonale, drugi fatalnie. To nie sama treść jest problemem, tylko sposób, w który zostaje to zebrane w całość. Gra Larian Studios po prostu wspiera cię we wszystkich podejmowanych decyzjach i nie pozwala odczuć, że ma w tym jakiś ukryty cel. Pozwala ci wybrać, co tylko chcesz, a chyba właśnie tak należy postępować – akceptować wybory innych ludzi, ale nie narzucać ich na siłę.
Alex Hutchinson
Zdaniem developera, oferowanie odpowiednio wielu opcji wyborów gameplayowych rozmywa ewentualne zarzuty i sprawia, że zaostrzanie dyskusji wokół jakiegoś aspektu gry jest na dłuższą metę niemożliwe. Trudno zaprzeczyć – Baldurowi dostało się od skrajnych środowisk, ale zdecydowanie mniej, niż nowemu Dragon Age’owi, mającemu mimo wszystko mniej treści, które można sprowadzić do motywowanej polityką przepychanki.
Hutchinson idzie nawet o krok dalej, twierdząc, że ostatecznie Arabia Saudyjska nie dba o to, czy w kolejnych tytułach BioWare’u będą treści odnoszące się do środowisk LGBT, czy nie:
Ci ludzie [Arabia Saudyjska – przyp. red.] w ogóle nie zwracają na to uwagi. Liczy się tylko poziom sprzedaży. Jeśli to, co BioWare zrobi, będzie przynosiło zyski, pozwolą im to kontynuować przez wieczność. Wszyscy kochają pieniądze.
Alex Hutchinson
Co do tego ostatniego nie jestem przekonany – Arabia Saudyjska akurat nie narzeka na brak pieniędzy, a ich inwestycje w gry wideo motywowane są przede wszystkim szukaniem sposobów na poprawę wizerunku. Mimo tego, jeśli Hutchinson ma rację, to najlepszą receptą na przyszłość dla BioWare jest powrót do tworzenia dobrych gier, wzbogacony o wnioski wyciągnięte z sukcesu chyba najgłośniejszego erpega ostatnich lat. Chyba właśnie mniej więcej tego życzymy sobie od nowego Mass Effecta, prawda?
Czytaj dalej
-
Serial w uniwersum Mass Effecta bez Sheparda. Tegoroczny N7 Day potwierdza...
-
Nowa Mafia to już pewniak. Szef Take-Two chwali The Old...
-
Square Enix przygotowuje się do ogromnych zwolnień. Europejskie oraz amerykańskie biura...
-
Pracownik Rockstara oskarża firmę o zwalczanie związku zawodowego po ostatnich zwolnieniach....
