Twórcy Vampire: The Masquerade – Bloodlines 2 reagują na krytykę DLC. „Tak działa ten biznes”
Może i samo Vampire: The Masquerade – Bloodlines 2 nie będzie najlepszą grą, ale przynajmniej Paradox robi mu wzorową antyreklamę.
Nieczęsto zdarza się, byśmy mieli do czynienia z grami oczywistymi pod kątem tego, co mogą osiągnąć. Concord był niesamowicie drogi, ale wyszedł za późno. Redfall był zepsuty od początku tak bardzo, że wbrew słowom Microsoftu nie dało się go naprawić. To są jednak gry multiplayerowe, w których wielcy wydawcy starają się konkurować o naszą uwagę. Typowe produkcje z Kaszanki Zone w segmencie gier singlowych zdarzają się o wiele rzadziej, a właśnie tym wydaje się Vampire: The Masquerade: Bloodlines 2. Na ostatnim Gamescom Opening Night Live dostaliśmy zwiastun z datą premiery i informacją o starcie przedsprzedaży. Starałem się delikatnie dawać do zrozumienia, że może warto będzie ulokować pieniądze gdzieś indziej. Karol Laska po przetestowaniu gry stwierdził wprost, że to materiał na najgorszą grę roku – po resztę licznych zalet Vampire: The Masquerade – Bloodlines 2 odsyłam do jego tekstu. Od co najmniej roku wiemy, że tego projektu ma dość także sam wydawca, którym jest Paradox.
Jakość samej gry to jedno, ale Paradox ma znaną i najwyraźniej lubianą politykę wydawania dziesiątek dodatków do swoich produkcji. O ile w Cities Skylines 2 czy takiej Europie Universalis 5, która dostała ostatnio datę premiery, może to mieć jakiś sens, tak w Bloodlinesie 2 przepchnąć będzie można co najwyżej jeden lub dwa dodatki. Pech chciał, że ktoś podjął felerną decyzję o udostępnieniu w podstawce tylko czterech klanów podczas tworzenia postaci (Banu Haqim, Brujah, Tremere i Ventrue), a zamknięciu pozostałych dwóch (Lasombra oraz Toreador) za dodatkowo płatnym DLC. Gracze wyrazili jednogłośny i bardzo wyraźny sprzeciw, na co właśnie zareagował Paradox, zagadnięty podczas trwającego ciągle Gamescomu przez pracownika IGN-u:
Twórcy postanowili udostępnić kolejne klany już pierwszego dnia obecności gry na rynku, choć mieli świadomość, że sama rozgrywka będzie dotyczyła przede wszystkim czterech pozostałych. Słyszymy wyraźnie opinie fanów i zrozumieliśmy, czego chcą. Tworzenie gier wymaga czasu, z kolei te dwa klany to zawartość dodatkowa, którą trzeba stworzyć ponadprogramowo. Dlatego, zamiast czekać i udostępniać dopiero 30. dnia, postanowiliśmy przekazać ją w ręce fanów już pierwszego dnia po premierze. Tak działa ten biznes.
Do tematu włączył się także Ian Thomas, narrative director w odpowiedzialnym za grę The Chinese Room. Ian dał do zrozumienia – a może tylko ja tak to odebrałem – że winni są gracze:
W trakcie ostatnich lat spędziliśmy mnóstwo czasu na przesuwaniu daty premiery, ciągle dodając coś nowego i pogłębiając grę. Ludzie mówili, że to im się podoba i pytali o jeszcze więcej rzeczy. Część odrzucaliśmy, bo nie miały sensu z artystycznego punktu widzenia, a w innych przypadkach prosiliśmy Paradox o więcej czasu na produkcję, bo sami uważaliśmy, że to pozytywnie wpłynie na grę.
Developer dodał też, że dodatkowe klany były jednym z bardziej pożądanych dodatków, jednak ich implementacja wymagała „ogromnej ilości czasu poświęconego na testowanie, słuchanie i przeglądanie komentarzy”. Czyli gdybyśmy nie marudzili i siedzieli cicho, to The Chinese Room skończyłoby sobie to, co zaplanowano, a po kilku tygodniach i tak wyskoczyliby z DLC, bo przecież tak działa ten biznes? W świetle tak złej prasy, jaką ma gra The Chinese Room chyba lepiej byłoby kontrowersji związanych z DLC w ogóle nie komentować.
Vampire: The Masquerade – Bloodlines 2 wychodzi 21 października na PC, PS5 oraz Xboksach Series X|S. Rozsądną decyzją biznesową z waszej strony będzie ulokowanie swoich pieniędzy i czasu gdziekolwiek indziej. Zachęcam także do powrotu do pierwszego Bloodlinesa, który z fanowskimi usprawnieniami ciągle jest świetny i przypominam, że wydany niedawno RTX remaster mod znacząco usprawnia grafikę.
Czytaj dalej
I have no mouse and I must click.