13
23.11.2023, 17:33Lektura na 8 minut

To nie jest moje Call of Duty. Modern Warfare III – recenzja multiplayera

Jak by to powiedzieć… No nie zażarło tym razem. Niby strzela się fajnie, niby mamy tu co robić, ale jakieś to takie wszystko niezgrabne, nieprzystępne i rozczarowujące. To nie będzie moja ulubiona część serii.

Jakub „Cubituss” Kowalski nie miał litości dla kampanii fabularnej Call of Duty: Modern Warfare III i wcale mu się nie dziwię. Właściwie podpisałbym się pod większością argumentów z jego recenzji, ponieważ także poczułem się mocno rozczarowany tym, co przygotowało Sledgehammer Games. Trochę obstawiałem taki scenariusz, gdyż do tej pory odsłony zrobione przez tego developera zazwyczaj odstawały poziomem od gier autorstwa Infinity Ward czy Treyarcha. Nie pomógł też z pewnością fakt, że studio ponoć dostało zaledwie kilkanaście miesięcy na stworzenie swojego dzieła, to zaś pierwotnie miało stanowić rozszerzenie do „dwójki” z ubiegłego roku.

Call of Duty: Modern Warfare III
Call of Duty: Modern Warfare III

Zmiany, które mogą odrzucać (ale nie mnie)

To największy błąd ze strony Activision Blizzard (już widzę, jak prezes ociera łzy dolarami), że zdecydowało się na wydanie Modern Warfare III jako kompletnego dzieła za pełną kasę. Przy DLC można byłoby przymknąć oko na wiele aspektów, ale w tym przypadku niestety sytuacja wygląda mniej korzystnie dla twórców. Tym bardziej czuję się rozczarowany ostatecznym kształtem trybu wieloosobowego, bo beta-testy najnowszego Call of Duty dostarczyły mi sporo frajdy. Nadal podtrzymuję to, co pisałem o zmianach wprowadzonych w rozgrywce: nowy system perków jest przejrzystszy, zwiększona liczba punktów zdrowia też mnie do siebie przekonała, Tac-Stance zaś w dalszym ciągu sprawdza się fantastycznie i stanowi ciekawe urozmaicenie w trakcie wymiany ognia z innymi graczami.

Tak samo jak dynamiczniejsze poruszanie się postaci – operatorzy nie tylko szybciej biegają, ale też mogą strzelać podczas wślizgu, a nawet go anulować w trakcie wykonywania, aby zaskoczyć oponentów. Oczywiście takie rozwiązania nie spodobają się wszystkim graczom, ponieważ jeszcze bardziej odsuwają serię od jej militarnego, stawiającego na realizm klimatu na rzecz arcade’owych strzelanek w stylu Valoranta czy Fortnite’a. Cóż, Call of Duty zawsze było mocno zręcznościowe, a teraz producenci najwidoczniej postawili kolejny krok w stronę dostosowywania gameplayu do potrzeb użytkowników. Czas zweryfikuje, czy to słuszna decyzja, czy może jednak konieczny okaże się powrót do wolniejszego tempa. Aczkolwiek zapewniam was, że to najmniejszy problem tej odsłony – przynajmniej dla mnie.


Ja chcę nowy karabin, proszę

Call of Duty: Modern Warfare III okazuje się mocno zespolone z poprzednią częścią, co jeszcze bardziej potwierdza tezę, że miało być zaledwie rozszerzeniem. Jeżeli nie ogrywaliście „dwójki”, w „trójce” możecie poczuć się zaskoczeni niezwykle rozbudowaną zawartością – na graczy czeka ponad 70 operatorów oraz cała masa broni do zdobycia. Sęk w tym, że większość elementów wyciągnięto z ubiegłorocznej odsłony, nowości zaś nie ma wcale tak wiele. Ponadto odblokowane przez was w Modern Warfare II (2022) przedmioty zostaną przerzucone do tej części, nie trzeba już więc zdobywać kolejnych poziomów i dodatków do spluw. Z jednej strony to ciekawy pomysł, bo nie tracimy postępów, z drugiej – i tak korzystałem z nowych pukawek, aby mieć jakiekolwiek poczucie rozwoju.

Choć z tym też bywają problemy ze względu na bardzo nieintuicyjny system pozyskiwania wyposażenia. Zapomnijcie o zdobyciu wszystkich broni oraz dodatków do nich poprzez awansowanie na wyższe poziomy. W niektórych przypadkach konieczne jest również zaliczenie wyzwań odblokowujących zbrojownię, co sprowadza się do tego, że musimy wybrać pożądany sprzęt, a następnie wykonać wyznaczoną liczbę zadań (zawsze dostępne są trzy-cztery), które aktualizują się co 48 godzin. Może to oznaczać, że dostęp do spluwy uzyskamy dopiero po kilku dobach. Teoretycznie takie rozwiązanie ma jakiś sens, ale zdecydowanie można je było lepiej wdrożyć.

Zresztą, szczerze mówiąc, kompletnie nie miałem ochoty zaliczać losowo dobieranych misji, ponieważ w większości przypadków nie odpowiadały one mojemu stylowi gry. Pal licho, jak trzeba kilka razy rozwalić przeciwnikom głowę lub wykończyć paru wrogów, strzelając z biodra, bo to dzieje się niemalże automatycznie w trakcie zabawy. Wkurzało mnie natomiast to, że do odblokowania wybranej snajperki musiałem najpierw zabić 20 operatorów karabinem szturmowym lub nabić fragi claymore’em, gdy wolałem mieć w ekwipunku granaty odłamkowe. Koniec końców traciłem czas na codzienne wyzwania, psując sobie tym samym przyjemność z rozgrywki. A gdy wreszcie zdobyłem spluwę, na jakiej mi zależało, to i tak z niej nie korzystałem. Bo żeby odblokować drona zwiadowczego, musiałem przerzucić się na strzelbę. Ech…

CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE


Czytaj dalej

Redaktor
Łukasz Morawski

O grach piszę od 16. roku życia i mam zamiar kontynuować tę przygodę jak najdłużej. Jestem miłośnikiem popkultury i nie narzucam sobie żadnych barier gatunkowych – wszystkiemu trzeba dać szansę. Tylko w taki sposób można odkryć prawdziwe perełki.

Profil
Wpisów55

Obserwujących2

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze