Avowed będzie jak The Outer Worlds. Twórcy unikają porównań ze Skyrimem

Jeszcze rok temu gra nie była nawet w wersji alfa, zresztą gameplaye ze stycznia nie napawały wielkim optymizmem, a mówimy przecież o grze, która ma mieć premierę jeszcze w tym roku – w plotkach pojawiła się nawet konkretna data. Avowed, czyli kolejna produkcja Obsidianu, oparta została na solidnych podstawach, łącząc stare z nowym: będzie to erpeg akcji, korzystający z dobrodziejstw Unreal Engine’u 5, osadzony w świecie znanym z Pillars of Eternity, jednej z poprzednich gier studia. Nie trzeba sprawdzać „Pillarsów”, by zrozumieć Avowed, ale gorąco polecam to zrobić, bo to świetne gry.
Mimo sypania kolejnymi zwiastunami Obsidian nie radzi sobie z dotarciem do graczy i konkretnym wyjaśnieniem tego, czym tak naprawdę Avowed jest. W okresie wzmożonego zainteresowania Falloutem za sprawą zbliżającego się wówczas serialu, rzecz porównywano do Fallouta: New Vegas, odżegnując się od korelacji ze Skyrimem. W wywiadzie opublikowanym w ostatnich dniach dokładnie ta sama osoba, reżyserka Avowed, wskazuje już nieco inny kierunek:
Myślę, że najlepszym porównaniem jest The Outer Worlds. To daje bardziej jasny obraz w kwestii zakresu gry, jej projektu i układu. Avowed posiada otwierające się w trakcie rozgrywki strefy, a nie jedną, gigantyczną mapę. W kwestii struktury narracji oraz zadań także najbliżej grze do The Outer Worlds.
Kiedy kosmiczny erpeg Obsidianu zadebiutował, wiele osób porównywało go do Fallouta, tylko zrobionego w nowym świecie i realiach. Mimo tego rozstrzał pomiędzy tymi produkcjami jest dosyć duży, więc jeśli na przestrzeni pół roku reżyserka wskazuje tak różne porównania, zaczynam się martwić o strukturę całości… Historia w Avowed to już z kolei zupełnie inna para kaloszy:
Pod względem tonu historii, najłatwiej porównać Avowed do Pillars of Eternity 2: Deadfire, w którym znajdziemy przyziemną, polityczną opowieść, a głębiej dziwaczne, ezoteryczne wątki. Będzie wiele elementów poważnych, ale znajdzie się także miejsce na przełamanie ich beztroską, zatem nie porównałabym tego do The Outer Worlds.
Ciągle nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Obsidian sporo ryzykuje… A może inaczej: zaryzykował ze stworzeniem dużych projektów, czyli Avowed oraz The Outer Worlds 2 przy okazji przejęcia przez Microsoft. Niby powstające równolegle Grounded wyszło dobrze, Pentiment tym bardziej nie ma się czego wstydzić, ale to były projekty o dużo mniejszej skali i tworzone w krótszym czasie. Obym nie wykrakał i byle do tegorocznej premiery Avowed na pecetach, Xboksach Series X|S oraz w Game Passie.
Czytaj dalej
16 odpowiedzi do “Avowed będzie jak The Outer Worlds. Twórcy unikają porównań ze Skyrimem”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Jeśli to ma być zbliżone do Outer Worlds to cały hype opadł. W OW broń biała nie ma żadnej siły ciosu, było to machanie nic nie ważącymi patykami zadającymi obrażenia, skradanie jest gorsze od Obliviona, a przeciwnicy to 5 rodzajów wrogów na krzyż (nawet w dlc nie chciało im się nowej rasy oponentów dodać).
Szkoda, TOW był ok, ale jakoś dupy nie urywał.
Już ostatni pokaz rozgrywki, w którym to tępym mieczem nawalało się w chodzące grzyby, pozbawił mnie wszelkich złudzeń, że to gra dla mnie. Teraz się tylko w tym utwierdzam. Ciekaw jestem jeszcze, czy Bugsidian potrafi wypuścić grę bez większych baboli i wycinania contentu, teraz kiedy mają tyle czasu na jej ukończenie, ile potrzebują, a wydawca nie dyszy im w kark.
Pillars of Eternity, Pillars of Eternity II: Deadfire, Grounded, South Park: Kijek Prawdy, Tyranny (tutaj można powiedzieć o wycinaniu bohaterów). Natomiast te gry ani nie były wyjątkowo zabugowane, a nie nie miały wyciętego contentu
Obsidian, robi genialne mechaniki, jak popatrzymy na takie Pillarsy i jak mechaniki tam są niesamowicie złożone to po prostu szok. To kwintesencja D&D (tego starszego).
Tyle, że D&D to nie tylko cyfry i liczby, a Pillars of Eternity to nie Baldur’s Gate III. Josh Sawyer to matematyczny nerd, który uparł się, że wspomniana „złożoność” jest dokładnie tym, czego gracze oczekują od komputerowego RPG. I, patrząc na to, jak błyskawicznie Obsidian popadł w finansowe tarapaty, był w błędzie. Obie części „Filarów z Eternitu” były OK, Tyranny nawet bardziej, ale żadna w tym zasługa systemów walki, czy rozwoju postaci, które bardziej frustrowały, niż zachęcały do gry.
@Shaddon Josh Sawyer jest z wykształcenia historykiem i ciężko go nazwać matematycznym nerdem, choć niewątpliwie system w Pillars of Eternity jest bardziej złożony i pozwalający na więcej customizacji od D&D5e (i co za tym idzie BG3).
Nie zmienia to faktu, że Sawyer chciał by PoE1 robiło wiele rzeczy inaczej od gier na Infinity Engine ale liczne obietnice zapodane na Kickstarterze go pod tym względem ograniczały.
Co do tego nerda matematycznego, PE2 miał wręcz absurdalny ekwipunek (itemy). Bo powiedzcie, w ilu singlowych RPG macie coś w stylu: „30% szans, że podczas ataku krytycznego, wyzwolisz aurę trwającą 5,4 sekundy, dające +10% do hartu”, czy czegoś tam. Giera super, ale itemki imho, do przerobienia.
W takim razie podziękuję. Outer World okrutnie mnie wynudził.
Są plusy, są minusy, ale nadal jestem chętny zobaczyc tę grę.
Już chyba o tym wspominałem, ale tak pozytywny odbiór The Outer Worlds (zdaje się zresztą, że głównie przez dziennikarzy) jest dla mnie do tej pory zagadką. Obsidian ma w swym portfolio wiele znacznie lepszych gier. Dokładniej zaś: wszystkie. Wiadomo, zupełnym przypadkiem firmie udało się zebrać dodatkowe punkty szacunku na dzielni za rzekome stawanie w pozycji do Bethesdy, którą to niemiłosiernie batożyliśmy wówczas za F76, ale choć wszyscy chcieliśmy wtedy widzieć w The Outer Worlds „Fallouta w kosmosie”, gra nijak sobie na takie miano nie zasłużyła. Była prosta jak kij od szczotki, brzydka, zacofana koncepcyjnie i technologicznie, a ponad wszystko zwyczajnie nudna, bo oparta na systemach niedających żadnej satysfakcji. Ktoś jeszcze pamięta, jak tam wyglądała walka? No właśnie. Ciekawa fabuła i zupełnie nowy świat niestety nie udźwignęły w pojedynkę ciężaru tego tytułu, a szkoda.
Liczyłem, że zasilone hajsem Microsoftu studio w końcu rozwinie skrzydła i Avowed okaże się powrotem do formy, ale nagle staliśmy się świadkami podejrzanego studzenia oczekiwań, jakby Obsidian dawał nam do zrozumienia, że na kolejne doświadczenie pokroju New Vegas przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Nie wiem, co mam o tym myśleć.
Tim Cain zdaje się odnosił się do tego sloganu o Falloucie w którymś ze swoich vlogow – twierdził, że nie była to decyzja ani pitch dev teamu, tylko pomysl marketingu, o ktorym dowiedzili się za pozno, zeby zareagowac, a gra nigdy nie miala ambicji byc porownywana z Falloutem. Stad dosc zrozumiale, ze gdy w eterze zaczely krazyc porównania do Skyrima, to wolą sie od razu od nich dystansować.
To, że Obsidian jest teraz własnością Microsoftu, nie znaczy, że mogą sobie dobierać budżet wedle własnego uznania.
Może i w to zagram.
Zabijcie mnie, ale nie potrafię się pozbyć wrażenia, że to będzie mega flop.
Czyli będzie średniak…
Ojoj, jak uwielbiam Obsydianów, to tOW im, imho, strasznie średnio wyszedł. O ile świat i klimat to rzeczy ekstremalnie subiektywne, (więc nie będę tu na nie narzekał), tak mogę ponarzekać na wannabe bethesda gameplay, na tragicznie nieergonomiczny interfejs i na debilne levelowanie ekwipunku. Albo srał, jednak ponarzekam na „setting”. Ten korpo pastisz był dla mnie tak absurdalny, że mi „aktywnie” przeszkadzał w graniu. Zbyt się ta niepowaga traktowała poważnie, by ją brać na serio.