Diablo IV: Developerzy biją się w piersi i obiecują, że wszystko będzie dobrze
Blizzard w trybie awaryjnym zorganizował stream, na którym skruszeni pracownicy wyjaśniali powody swoich ostatnich decyzji, a także zapowiedzieli wprowadzenie poprawek. Podobno tym razem takich, które niczego nie zepsują... bardziej.
Jesteśmy tuż po starcie pierwszego sezonu w Diablo IV, któremu towarzyszyła aktualizacja, jaka nie przypadła graczom do gustu. Powiedzieć, że w pewnym momencie wyglądało to źle, to jakby nic nie powiedzieć – rozgoryczenie fanów wybiło poza skalę kiedy do trudnych do wyjaśnienia zmian w samej grze, doszły wydłużające się kolejki, a także chwiejące się pod naporem chętnych do rozgrywki serwery. Bo wiecie – obietnica dotyczyła tylko premiery podstawki.
Od czasu rozczarowania (ale wartego sporo kasy…), jakim dla wielu okazało się Diablo Immortal, Blizzard budował misterną narrację o przyjaznym dla gracza singlowego Diablo IV. Coraz większa ich liczba przestaje jednak w to wierzyć widząc kierunek, w jakim ledwie miesiąc po premierze zaczyna rozwijać się produkcja. Twórcy, próbując jak najszybciej ugasić pożar, jaki chwilę wcześniej sami wzniecili, zorganizowali na szybko streama, w którym odnieśli się zarówno do nowości w Sezonie Plugawców, jak i wątpliwej jakości zmian. W końcu nad grą pracowało ponad 9 tysięcy osób i wygenerowała dla Blizzarda takie zyski, że ciężko byłoby puścić protesty graczy mimo uszu.
To się już nie powtórzy
Żeby oszczędzić wam oglądania trwającego ponad godzinę streama (chociaż dla niektórych min i reakcji prowadzących warto), wybrałem kilka najciekawszych cytatów. Na początek weźmy Adama Fletchera, dyrektora ds. rozwoju społeczności globalnej, który otwarcie przyznał, że jest świadomy popełnionych przez firmę błędów i obiecuje, że to ostatni raz.
Chcemy dokładnie poznać zdanie graczy na temat wprowadzonych zmian. Wiemy, że jest źle. I że bawicie się gorzej. Chcemy porozmawiać o tym, co staraliśmy się osiągnąć dzięki tej łatce i nowościom, a także kwestii tego, że już nigdy więcej nie planujemy wypuszczać takiego patcha.
Takie słowa w ustach faceta od marketingu oraz planowania przyszłej zawartości może i brzmią częściowo wiarygodnie, ale nie zmieniają tego, co już się stało. Nie chcę ryzykować stwierdzenia, że powtórka z ostatniej łatki skończyłaby się masowym odpływem graczy, ale przecież już jest źle i zapewnienia, że nie będzie gorzej nie są tym, co chcemy usłyszeć. Ale chętnie dowiemy się, że...
Będzie lepiej
Joe Shely, game director Diablo IV postanowił wyjść naprzeciw oczekiwaniom społeczności i stać się dobrym wujkiem, który ogarnie wszystkie problemy:
Ostatecznie staramy się doprowadzić do tego, by gra była przyjemniejsza dla graczy. To właśnie oni są w centrum wszystkiego co robimy. Jeśli nie mogą uwierzyć w to, że wraz z wprowadzaniem nowości produkcja stanie się ciekawsza, nie jesteśmy w stanie osiągać naszych celów.
Jak więc zjeść jabłko i mieć jabłko? Trzeba odkręcić część zmian wprowadzonych przez ostatniego patcha, ale oczywiście nie wszystkie. W tym celu w perspektywie najbliższych tygodni pojawi się łatka 1.1.1 dodająca dodatkową zakładkę w skrytce, wzmacniająca niektóre legendarne aspekty barbarzyńcy oraz czarodzieja czy zmniejszająca koszty respecu. Szybciej, bo podobno już wczorajszego wieczora pojawiły się korekty w poziomie trudności.
W celu przeciwdziałania takim problemom jak przy ostatnim patchu, twórcy zobligowali się do publikowania listy zmian przed ich wprowadzeniem, a także korekt balansu w konkretniejszych momentach, takich jak start nowego sezonu.
Chcieliśmy dobrze
Joe Piepiora, czyli associate game director dzielnie próbował bronić decyzji o osłabieniu niektórych buildów, ale sami oceńcie czy skutecznie:
Zmniejszanie mocy graczy to najogólniej mówiąc nie jest najmilsze doświadczenie (…). Wiemy, że przebijanie się przez zawartość jest zabawne i zabieranie tego doświadczenia wydaje się być bolesne, ale naszym celem było spowolnienie progresu pewnych buildów.
Pomijając potakującego twierdząco dla wzmocnienia efektu Shely’ego, takie zmiany faktycznie mogą mieć sens – w końcu wielu recenzentów narzekało na niski poziom trudności. Tylko dlaczego wszystko wprowadzane jest tak nieudolnie, jakby developerzy nie wiedzieli co robią i nie znali własnej gry? Blizzard to przecież nie gang świeżaków pracujący nad swoim debiutem.
Nadchodzące tygodnie pokażą, czy z tych wszystkich obietnic faktycznie coś będzie, a cały stream zobaczycie poniżej: