Hi-Fi Rush: Sukces czy nie? Microsoft zaprzecza plotce o słabej sprzedaży

Jeff Grubb to dziennikarz oraz branżowy insider. Przekazywane przez niego niepotwierdzone informacje i plotki zwykle okazują się trafne. Przewidział m.in. ukazanie się The Last of Us: Part 1, zmianę nazwy Fify na EA Sports FC, Starfielda tylko na pecetach i Xboksach czy remake Silent Hilla od polskiego Bloober Team.
Ostatnio w swoim podcaście Game Mess wypowiedział się na temat Hi-Fi Rush. Ta gra, nazwana w naszej recenzji od Eugeniusza Siekiery „zaskoczeniem roku”, zebrała ogólnie bardzo optymistyczne recenzje.
Problem? Zdaniem Jeffa Grubba, nie do końca spełniła pokładane w niej oczekiwania.
Opierając się na tym, co słyszałem, ta gra nie przyniosła oczekiwanych zysków – po prostu. Co mam na myśli? Że były dobre recenzje, medialny szum… I pytanie, czyja to wina? Ceny? Nieoczekiwanej premiery? Czy Game Passa? To jest coś, o co chciałbym zapytać ludzi z Xboksa.
W późniejszej części podcastu dziennikarz dodał, że zarząd Microsoftu ogólnie nie jest zadowolony ze stanu konsolowego interesu. Nie powinno to nikogo dziwić; Xbox od pewnego czasu walczy z łatką konsoli, na którą po prostu nie ma dużych gier, a jeden z pracowników wyjaśniał swego czasu krótki pokaz na The Game Awards „masą planów na 2023”, przyznając między słowami, że zaprezentowana wówczas oferta była słaba.
Kontra Microsoftu, tłumaczenia Grubba
Temat Hi-Fi Rush podchwyciły media, obracając wieść w informację o braku sukcesu gry. Spowodowało to, że dziennikarz postanowił podkreślić, co miał na myśli – a chodziło mu o to, że Hi-Fi Rush nie spełniło oczekiwań jedynie finansowych. „Nie chciałem, aby ludzie martwili się o Hi-Fi Rush”, dodał na końcu.
W wyniku tego zamieszania odezwał się jeden z reprezentantów Xboksa, Aaron Greenberg, i rzekł zdecydowanie:
Hi-Fi Rush był hitem dla nas i naszych graczy. Tyczy się to wszystkich kluczowych wymiarów i oczekiwań. Nie moglibyśmy być bardziej zadowoleni z tego, co zespół Tango Gameworks zawarł w owej premierze-niespodziance.
Cóż, nie dziwi nas, że plotka tak szybko się rozeszła. Dyskusje o tym, jak Game Pass wpływa na sprzedaż gier oraz ekonomię tego rynku ogólnie, toczą się już od dłuższego czasu. Co ciekawe,statnio Microsoft zatrzymał „wieczną promocję” na miesiąc za 4 złote.
Na naszej stronie możecie też przeczytać felieton Pawła Kamińskiego, który patrzy na sprawę od strony użytkownika.
Czytaj dalej
9 odpowiedzi do “Hi-Fi Rush: Sukces czy nie? Microsoft zaprzecza plotce o słabej sprzedaży”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Pamiętam że w styczniu/lutym było pełno informacji że to jest najlepiej sprzedająca się gra, a teraz jest info że niby słabo się sprzedała? To w takim razie jakie były oczekiwania i jakie są rzeczywiste wyniki sprzedaży?
Co do tego co zawiniło to chyba raczej marketing, nie oszukujmy się w dzisiejszych czasach ludzie są zazwyczaj zbyt „leniwi” by brać się za tytuł który w sumie nigdzie nie był reklamowany, nie jest AAA i nie zapowiadają go jako hit, wiec pomimo tego ze gra naprawdę jest świetna i na swój sposób oryginalna to… skończy jak inne bardzo dobre tytuły które zostały trochę ,lub całkowicie zapomniane przez to że w sumie ich jedynym grzechem był brak porządnej kampanii reklamowej .
Nie zawiódł brak marketingu bo gra dostała lepszy niż mogłby kiedykolwiek kupić. Zawiodło to, że jest na J**nym gamepassie. A to niemal na bank nie liczy sie do statystyk sprzedaży. To moze nawet tłumaczyć te nierównomierność informacji, pierwsze były dane o ilości pobrań, teraz padają informacje o ilości zakupów
Dokładnie jak Naxster powiedział; recenzje i pobrania nie przełożyły się najwyraźniej na sprzedaż (być może też liczoną jako w pewien sposób obliczone zyski z game passa)
Tango Gameworks od zawsze będzie się kojarzyć z grami kategorii B, po słabiej sprzedaży / odbiorze przez graczy The Evil Within 1 i 2 raczej nikt nie da im kredytu zaufania, gdy wyszło Ghostwire Tokyo tylko wykończyło ich słabo pozycje na rynku, Ghostwire Tokyo to nie była taka gra na jaką czekali gracze mimo pozytywnych recenzji, samo odejście Shinji Mikami mówi samo za siebie Tango Gameworks nie ma przyszłości czeka je likwidacja, nawet Microsoft nie pomoże w tej sytuacji to tylko odwlekanie nieuniknionego losu.
W mojej opinii to lekka przesada. The Evil Within było na tyle lubiane i dobrze się sprzedało, że wyszła część druga. W jej przypadku z kolei zawiódł raczej marketing lub kilka zmian, które wprowadzono. Bynajmniej nie jest to zła gra, gracze dobrze ją oceniają wraz z recenzentami. Niemniej gdy ja grałem to miałem wrażenie, że twórcy nie potrafią mnie już zaskoczyć, nie licząc tych kilku plot twistów fabularnych. Dodatkowo to miasteczko na dłuższą metę nużyło oraz uważam, że ta quasi sandbox’owość nie była w ogóle potrzebna. W Ghostwire Tokyo nie grałem, więc się nie wypowiem. W gruncie rzeczy uważam Tango za bardzo dobre studio, które jednak powinno się zastanowić co działało w przypadku pierwszego The Evil Within i co gracze chcieliby od ewentualnego sequela. Mam nadzieję, że z ostatnim zdaniem nie będziesz miał racji, bo to dobre studio w gruncie rzeczy.
Tak Microsoft zrujnuje gry i studia swoim cudownym GamePassem. Jeśli faktycznie nawet taka popierdółka nie przynosi zysku to już widzę te „sukcesy” z umieszczania tam większych gier, np. od Acti-Blizz, których produkcja pochłania dziesiątki milionów… Gdyby GamePass miał 200 mln użytkowników to może miałoby to sens. Microsoft ma problem. Obiecali swoje premiery w GamePassie, ale widać, że one w ten sposób nie przyniosą dużych zysków, bo i liczba abonentów nie rośnie. Albo się z tego wycofają, albo będą ciąć budżet swoich gier. A wtedy jeszcze bardziej będą tracić do Sony, które wie, że nie może utrzymać jakości i skali swoich tytułów, jeśli gry miałyby być na premierę w Plusie i dlatego trzyma się tradycyjnej sprzedaży. Quo vadis Microsoft?
GamePassowy model biznesowy Microsoftu w obecnej formie to ślepa uliczka.
Pytanie czy się opamiętają, czy będą w to dalej brnąć? Problem Microsoftu jest jeszcze w tym, że przyzwyczaił swoich użytkowników do niekupowania gier, bo są w GamePassie. Więc jak ludzie ich nie kupują to MS nie zarabia, bo abonament GP nie pokryje kosztów produkcji tych gier. Sony wybrało lepszą drogę – do abonamentu gra trafi gdy już na siebie zarobi lub po prostu przestanie się sprzedawać.
No właśnie. Ciekawe jaka była rzeczywista sprzedaż (a nie „tytuł X ma 20 milionów graczy”, bo to zakłamywanie rzeczywistości – mi chodzi o zakup gry w cenie premierowej) piątej Forzy, Gearsów 5, czy Halo Infinite. Bo żeby ograć te tytuły w okolicach premiery, wydałem może 8 zł, mając łącznie dwa miesiące abonamentu. I takich jak ja są zapewne miliony. Jak ma niby Microsoftowi się to spinać finansowo? Nawet jeśli teraz 4-złotowa promocja się skończyła, to i tak myślę że czekają nas ostrzejsze ruchy ze strony Microsoftu, jeśli dalej chcą siedzieć w branży gier.