Marathon na pierwszym gameplayu i z datą premiery. Kultowa strzelanka Bungie powraca jako extraction shooter
Stary tytuł, zupełnie nowa forma. Marathon wygląda jak coś, w co graliśmy już wielokrotnie.
Lata 90. niewątpliwie były czasem strzelanek, jednak Doom uczynił je szybkimi, agresywnymi i nastawionymi na akcję. Marathon, jedna z pierwszych gier studia Bungie, które zasłynie potem serią Halo oraz Destiny (i fajnym trzecioosobowym akcyjniakiem Oni), oferował nieco inne podejście… Tylko że dzisiaj to, co było, nie ma już żadnego znaczenia. Bungie już od kilku lat delikatnie sugerowało, że zajmuje się rebootem Marathona, a po drodze pojawiło się wiele problemów i opóźnień – nawet były reżyser gry pozwał studio. Na początku kwietnia dramy zniknęły, ton komunikacji stał się dziwnie zwyczajny i zgodnie z zapowiedzią firma wreszcie zaprezentowała swoją nową strzelankę.
W nowym Marathonie trafiamy do kolonii Tau Ceti IV. Niegdyś pełna życia, aktualnie stała się miejscem starć dla rywalizujących ze sobą frakcji, zatrudniających tzw. biegaczy, czyli cybernetycznych najemników, którzy porzucili ograniczenia ludzkiej formy na rzecz biosyntetycznego ciała zapewniającego lepsze osiągi fizyczne. Biegacze łączą się w trzyosobowe drużyny i ruszają w głąb w kolonii, by zdobywać zasoby, walczyć z pozostałymi siłami bezpieczeństwa, innymi graczami oraz zagrożeniami z innego świata. Chyba wiecie, dokąd to zmierza – nowy Marathon to extraction shooter, w którym wybieramy swojego wojaka spośród 6 dostępnych klas, ulepszamy mu sprzęt, dostosowywany przed każdą wyprawą w nieznane i próbujemy wrócić z misji w jednym kawałku, by zachować zdobycze. Rozgrywka jest skonstruowana w taki sposób, że trzyosobowe drużyny są optymalne, ale nie będzie konieczności zbierania całej ekipy – mniejszy skład ma mieć po prostu znacząco trudniej.
Wizualnie trudno to pomylić z czymś innym, niż kolejną inkarnacją Destiny, natomiast jeśli chodzi o dziedzictwo całej serii… Zobaczcie najpierw gameplay:
Jeśli nie mieliście do czynienia z oryginalnymi grami, to możecie sprawdzić je za darmo na Steamie. Albo lepiej nie, bo wtedy dowiecie się, że nowy Marathon z tymi starymi wspólną ma tylko nazwę. Reakcje ludzi są bardzo różne, ale większość wytyka brak innowacyjności i „generyczność” rozgrywki. Niektórzy sięgnęli już po mocne określenie, nazywając ten reboot Concordem 2 – czyli sequelem gry martwej na starcie, która w dodatku zabiła swoich twórców. Aż tak źle zapewne nie będzie, jednak faktycznie trudno dopatrzyć się tutaj czegoś, co przykuwałoby uwagę – rzecz wygląda w sumie podobnie do anulowanego jeszcze przed premierą Hyenas. Jak to u Bungie, pewnie możemy liczyć na niezły gunplay, tylko czy to wystarczy, by ściągnąć graczy na dłużej?
Miłość, śmierć i Maraton
Prezentacji towarzyszył blisko 10-minutowy cinematic w reżyserii Alberto Mielgo, mającego na swoim koncie jeden z dobrze przyjętych odcinków wchodzących w skład antologii „Miłość, śmierć i roboty”. W filmie usłyszymy znajome głosy – jest tu zarówno Ben Starr, Nika Futterman, jak i Elias Toufexis, a w narrację futurystycznej strzelaniny świetnie wpleciono fragmenty kompozycji Bacha. Akurat tutaj trudno się do czegokolwiek przyczepić i niezależnie od ostatecznej jakości samej gry, warto poświęcić chwilę na krótki seans:
Już 23 kwietnia rozpoczną się testy Marathona, do których każdy może się zgłosić. Aby to zrobić, trzeba poprosić o dostęp na oficjalnym serwerze Discorda. Jeśli wolicie poczekać na premierę, to ta odbędzie się 23 września bieżącego roku na wszystkich dużych platformach, czyli PC, PS5 oraz Xboksach Series X|S. Zgodnie z decyzją Sony podyktowaną ostrymi reakcjami graczy, Marathon na innych platformach niż PlayStation nie będzie wymagał tworzenia konta PSN.
Ostatnia sprawa to cena gry. Bungie nie udostępniło oficjalnych informacji, ale wspomniało, że Marathon to tytuł premium, zatem nie darmowy. Tamoor Hussain z Gamespotu dowiedział się, że na starcie możemy liczyć na 3 mapy i 4 kolejne tuż po wydaniu gry, a do tego oczywiście battle pass, co raczej sugeruje cenę zbliżoną do innych drużynowych strzelanek. Więcej dowiemy się latem.