Suicide Squad: Kill the Justice League na Steamie przegrywa z Batmanem
Wygląda na to, że gra mająca prawie dekadę na karku wygrywa walkę o uwagę graczy z wydanym niedawno Suicide Squad: Kill the Justice League.
Mało która gra wysokobudżetowa jest dzisiaj jednoznacznie zła lub dobra. Czasy robionych na szybko adaptacji filmów minęły (oby) bezpowrotnie, jednak niektórym producentom dalej zdarza się podejmować niekoniecznie dobre decyzje, których skutkiem są gry o rozbieżnych ocenach. Tak było w przypadku Suicide Squad: Kill the Justice League, ocenionej bardzo różnie, ale posiadającej też zalety, jakie podsumował Krigor w swojej recenzji.
Być może to kwestia przebrzmiałego pomysłu i przesuwanie premiery na nic się tu nie zdało, kiedy tytuł u podstaw jest czymś innym niż to, czego oczekiwali fani Rocksteady, rozpieszczeni trylogią Batman: Arkham. Skoro przywołuję już Rycerza Gotham, to Suicide Squad w starciu z Arkham Knightem radzi sobie mocno średnio – w weekend, a więc kiedy zwyczajowo mamy więcej czasu na granie, Gacek zwyciężył z Legionem Samobójców, jeśli chodzi o liczbę grających na Steamie:
Dziewięcioletnia gra dla pojedynczego gracza, borykająca się po wydaniu na pecetach z ogromnymi problemami deklasuje grę-usługę, której żywot teoretycznie dopiero się rozpoczął – to nie wróży dobrze. Rocksteady może mieć twardy orzech do zgryzienia, chcąc utrzymać Suicide Squad: Kill the Justice League na powierzchni i nawet pozytywne oceny na Steamie nie pomogą, kiedy baza graczy spadnie w okolice liczb redfallowych.
Kolejne miesiące pokażą, czy developerzy będą w stanie uratować swoją produkcję, czy ostatecznie zostanie ona przykładem przywoływanym, ilekroć jakiś wydawca pokusi się o stworzenie gry-usługi… A przypominam, że takich okazji będzie wiele.
Czytaj dalej
I have no mouse and I must click.