Wina Sony. Szef marki Xbox ostro o przeciwnikach. „Chcą dominacji”

Kolejny odcinek z cyklu „problemy miliardowych firm”. Jak wiemy – odbiło się to szerokim echem – Microsoft zapowiedział przejęcie Activision Blizzard. Olbrzymi zakup wyceniono na ciężkie do wyobrażenia 68,7 miliarda dolarów. Droga do tego jest jednak wyboista. I dobrze, bo chodzi m.in. o zbadanie ryzyka monopolu. Na krótko po ustaleniach udało nam się przepytać osoby z branży, czego się spodziewają. Potem wystarczyło obserwować. Śledztwa różnych instytucji, wypowiedzi Koticka, niezachwiana pewność siebie szefa Microsoftu…
Wiele wskazuje jednak na to, że nie powinien mówić „hop”. Amerykańska Federalna Komisja Handlu szykuje się bowiem na pozew i blokadę transakcji. Nic dziwnego; Activision Blizzard to biznesowo cała sieć własności, sięgająca nawet do Candy Crush Sagi. Dużo problemów sprawia też potęga serii Call of Duty, na której skupiła się dyskusja…
Jeśli myślicie, że odpowiedź na to, czemu Activision Blizzard nie może zostać przejęte przez Microsoft, jest wielowątkowa i stawia pytanie o granice monopolu w branży, jesteście w błędzie. Odpowiedź zna już bowiem Phil Spencer, szef marki Xbox. Jego zdaniem wszystko to wina Sony, co wyraził podczas podcastu Second Request.
Tak naprawdę był tylko jeden główny przeciwnik umowy, a jest nim Sony. Sony stara się chronić swoją dominację na konsolach. Sposób, w jaki się rozwijają, polega na zmniejszaniu znaczenia Xboksa.
Nie domyśliłbym się, że tak działa konkurencja. Co dalej?
Mają zupełnie inne spojrzenie na branżę niż my. Nie publikują swoich gier od razu na PC, nie umieszczają ich w subskrypcji na premierę. Zaczynają myśleć o urządzeniach mobilnych – tak wydaje mi się z zewnątrz, gdy obserwuję ich niektóre ruchy.
Spencer przekonuje także, że argument „bo Call of Duty” nie ma jego zdaniem sensu, ponieważ Xbox nie ma najmniejszego zamiaru usuwać gry z konsoli PS5.
Największy producent konsol na świecie zgłasza sprzeciw w związku z jedną marką, o której mówiliśmy, że będzie nadal sprzedawana na platformie. Jest to umowa, która przynosi korzyści klientom. Pozwoli na większy dostęp i możliwość wyboru.
Cóż – dla nas, zwykłych odbiorców, nie ma to większego znaczenia. Ale chyba na jakiekolwiek współprace strategiczne nie ma co liczyć w najbliższym czasie.
Czytaj dalej
11 odpowiedzi do “Wina Sony. Szef marki Xbox ostro o przeciwnikach. „Chcą dominacji””
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Oho, Phil „The Good Guy” Spencer zaczyna pokazywać pazurki. Problem w tym, że z jego słów wyłania się obraz Microsoftu jako firmy słabej i nieudolnej, która pomimo dysponowania niewyobrażalnie wielkim kapitałem dostaje łomot od konkurencji. Jeśli bowiem potencjał Microsoftu ma zależeć od przejęcia Activision-Blizzard, to tylko pokazuje, jak mało warte są dziś studia deweloperskie „zielonych”. Zwrócę również uwagę, że z perspektywy graczy przejęcia nie stanowią żadnej wartości dodanej. Nie jest przecież tak, że Microsoft nagle zacznie zalewać rynek nowymi IP – tu chodzi przede wszystkim o położenie łap na już popularnych markach generujących absurdalne wpływy.
Jasne, że tak. To wojenki u góry.
Jeśli pod naciskiem M$ Blizzard w końcu wróci do tworzenia dobrych gier, bądź takich, które nie traktują graczy jak żywe portfele, będzie to wartość dodatnia. Gorzej już być z tym studiem nie może, a kto wie, może będzie lepiej.
Jeśli m$ wywala prawie 70 mld baksów to raczej nie po to by któraś firma przynosiła mniejsze zyski niż dotychczas. Nie lubiane przez nas Diablo immortal zarabia pieniądze i księgowi są zadowoleni. Czyli M$ też będzie zadowolony. Przecież jakoś będą musieli sobie tę inwestycję odbić.
Z punktu widzenia konsumenta gier (per jakość) Microsoft vs Sony zawsze wygrywa Sony. Ich oryginalne gry i czasowa ekskluzywność na konsolach sprawia, że zarabiają bardzo dobrze i tu i tu. Ich gry odpalam sobie na PC bez większego problemu, bo ich porty są dopracowane, a to zawsze na plus. Nie muszę się pierdolić z XBOX launcherami oraz Microsoft Store; odpalam grę na Steamie jak większość zjadaczy chleba. IP od Sony są po prostu lepsze (nie można samym Halo żyć, no halo), a wpływ Microsoftu na już wykupione marki jest moim zdaniem nijak widoczny. To tyle z prywaty…
A co do podcastu, to:
„Sony stara się chronić swoją dominację na konsolach. Sposób, w jaki się rozwijają, polega na zmniejszaniu znaczenia Xboksa. Mają zupełnie inne spojrzenie na branżę niż my. Nie publikują swoich gier od razu na PC, nie umieszczają ich w subskrypcji na premierę.”
Może dlatego, że wierzą w swoje IP? Gdy wydają grę i życzą sobie za nią te 50-70$, to dlatego, że wierzą w jakość swoich gier na premierę? Sorry, ale to brzmi jak płacz dziecka pt. „Buhuu… oni nie rozdają gier za pół darmo licząc, że ktoś kupi ich subskrypcję jak my i wartość gry się zwróci”. To nie Sony zmniejsza znaczenie Xboxa. Robi to Microsoft, który jakiś czas po wydaniu Xboxa 360 nie potrafiło w rynek, nie wykorzystało problemów z premierą i architekturą PS3, wiecznie zmieniając swoją politykę, dzieląc graczy PC i konsolowych, a potem próbowało ich połączyć przez co wyszła ta dziwna karykatura połączonego środowiska Xbox na Windowsach.
„Największy producent konsol na świecie zgłasza sprzeciw w związku z jedną marką, o której mówiliśmy, że będzie nadal sprzedawana na platformie.” Będzie, przez 10 lat, o czym mowa w podcaście. Nie ma mowy natomiast o formie, czy każda iteracja tej gry będzie dostępna na każdej konsoli i PC, czy np. będzie ona okrojona albo będą spin-offy dostępne dla konkretnej konsoli. Microsoft roz**** doszczętnie Battlefieldy, przez co przestały one stawać w konkurencji z CoDem, a teraz chce położyć na nim łapy? Proszę, nie. Niech ktoś po mnie przyjdzie i wręczy kakao, bo się boję.
Notabene, sprzedaż dla CoD: Vanguard:
PS5 accounting for – 41%,
PS4 – 29%,
Xbox One 19%,
Xbox Series X and S 11%.
W jaki sposób „Microsoft roz**** doszczętnie Battlefieldy”?
też był chciał znać odpowiedź na to pytanie 🤔
1. Rzeczywiście gry ekskluzywne od Sony są wybitnie oryginalne. W swej unikalności są tak różnorodne, że każda to otwarty świat, wyładowany znajdźkami, widziany kamerą z trzeciej osoby. Prawdziwe Himalaje oryginalności.
2. Nie wiem czy może posiadasz komputer kwantowy, ale gry od Sony mają często problemy optymalizacyjne, pierwsze z brzegu H0D temu dowodzi.
3. Jeśli usprawiedliwiasz cenę 70$ za grę, miłe Sony podniesie cenę do 80$, ba nawet do 100$. Jednak nie wszystkim pozytywnie przedstawia się wizja zapłaty 500 zł za gry na premierę, czego palmę pierwszeństwa nieść będą produkty ze stajni PS (a co chętnie podłapałby Blizzard, w zasadzie przez pryzmat chciwości Blizzard lepiej odnalazłby się pod patronatem „Japończyków”).
Czyli wbrew temu, co mówią zagorzali fani to jednak nie dzięki exclusive’ami PS5 stoi, a wszystkoplatformowymi blockbusterami, bo z samych exclusive’ów Sony raczej cienko by przędło (tak, wiem, to żadna niespodzianka, że gra przynosząca setki milionów przychodu w pierwsze 24 godziny sprzedaży to dla Sony ważna pozycja w katalogu). Z jednej strony chciałoby się zobaczyć rzeczywistość, w której dochodzi do zakupu, z drugiej zaś mam nadzieję, że ostatecznie do tego nie dojdzie. No, ale gry Blizzardu zasługują na więcej niż zastęp księgowych dojących tę czy inną markę. Dodatkowo, to śmieszne jak teraz jeden z drugim przywdziewają szaty uciemiężonych biedaków, by „Ten Drugi” był postrzegany jako oprawca, niszczyciel dobrej zabawy i uśmiechów dzieci.
Dziwne by było, gdyby Sony miało się utrzymać z exclusive’ów. Studia wewnętrzne to mały procent całości, więc wiadomo, że na multiplatformach będą zarabiać więcej. Nie dlatego, że exy są słabe, a dlatego, że jest ich mniej niż reszty. Exy to wisienka na torcie. To tytuły, które jakościowo nie schodzą poniżej dobrego poziomu i dzięki temu reklamują też sprzęt. Dlatego gracze wybierają Playstation, bo oprócz multiplatform mają dostęp do tych hitów.
Microsoft dzięki konsoli Xbox chciał kontrolować rynek gier ale Sony pokrzyżowało im szyki, takie puste gadanie, że my nie chcemy źle dla branży gier, jak nie wiadomo o co chodzi to zawsze idzie o duże pieniądze, ogólnie nie mam nic przeciwko konsolom ale niech nie mieszają zbyt mocno na rynku gier PC, poprzez zabieranie gier, dodatków czy dlc na wyłączność tylko dla swojej platformy.