Dragon Age Remastered raczej nie powstanie. „Maksymalnie 20 osób w BioWare wiedziałoby, jak to zrobić”
Nowy Dragon Age wylądował kilka dni temu, przebijając wynik Inkwizycji, a przy okazji zgarniając kilka miłych słów od twórcy Baldur’s Gate’a 3 oraz samych graczy. Otton w swojej recenzji nie był tak entuzjastyczny względem nowego dzieła BioWare i kiedy spojrzymy na szerszy kontekst premiery – włączając w to zainteresowanie – The Veilguard został przebity prawie siedmiokrotnie w kwestii liczby graczy przez testy beta nadchodzącego Monster Huntera. Dzieło BioWare ostatecznie okazało się dopiero nabierać rozpędu i kilka dni po debiucie udało się poprawić oryginalny peak 70 tysięcy graczy – teraz to prawie 90 tysięcy. Czy to satysfakcjonujące osiągi dla ogromnej, głośnej i powracającej po dekadzie serii? Tu już moglibyśmy się spierać i ważnym punktem dyskusji byłoby odniesienie do początków serii.

Dragon Age: Origins wyszedł w 2009 roku jako nowoczesna gra RPG łącząca właściwie martwy wówczas gatunek izometrycznych gier fabularnych oraz dynamiczną rozgrywkę w trójwymiarowym otoczeniu. Ostatni raz grałem w Origins w październiku zeszłego roku i mimo że bawiłem się dobrze, to niektóre elementy produkcji zestarzały się okropnie, a stabilna zabawa na współczesnych sprzętach bywa utrudniona. BioWare jest świadome problemów, natomiast już ponad miesiąc temu reżyserka Veilguarda wypowiadała się na temat ewentualnych remasterów starszych odsłon z naciskiem właśnie na „jedynkę” – w końcu taka terapia była skuteczna w przypadku Mass Effecta. Na samym Steamie w zbiorcze wydanie trylogii przygód Sheparda tuż po premierze zagrało blisko 60 tysięcy osób jednocześnie.
Problemem w przypadku Dragon Age’a będzie technologia. John Epler, dyrektor kreatywny BioWare, w jednym z wywiadów nie owija w bawełnę:
Wydaje mi się, że jestem jedną z maksymalnie 20 osób, które wiedziałyby, jak to zrobić. To na pewno nie będzie takie proste jak Mass Effect, ale uwielbiamy oryginalne odsłony Dragon Age’a. Nigdy nie mów nigdy.
Na początku była nieskończoność
Przy okazji tworzenia Baldur’s Gate’a powstał legendarny silnik Infinity, który dał życie wielu klasycznym erpegom. Jego sukcesorem stała się Aurora, napędzająca m.in. Neverwinter Nights, ale też, po wielu przeróbkach, pierwszego Wiedźmina. Aurorę udoskonaliła kolejna iteracja tej technologii, Odyssey Engine, zastąpiony później przez Eclipse – to właśnie ten ostatni napędzał Dragon Age: Origins, Awakening oraz Dragon Age’a 2. Następnie EA naciskało na użycie Frostbite’a i na tym silniku oparto tak Inkwizycję, jak i ostatniego Mass Effecta. „Elektronicy” na szczęście już odpuścili, dlatego Mass Effect 5 wróci do Unreal Engine’u i zapewne podobny los czeka Dragon Age’a 5.
Eclipse jest już martwy. Prace nad odświeżeniem Dragon Age: Origins należałoby zacząć od przeniesienia całej zawartości na inny silnik, co dałoby nam już remake, a nie prosty remaster, jak w przypadku Mass Effectów. Wiemy, że The Veilguard nie otrzyma już żadnych DLC, więc kto wie, być może część BioWare już łamie sobie nad tym głowy…
Czytaj dalej
6 odpowiedzi do “Dragon Age Remastered raczej nie powstanie. „Maksymalnie 20 osób w BioWare wiedziałoby, jak to zrobić””
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Przeniesienie Origins na Frostbite to byłby poroniony pomysł. Już Inkwizycja udowodniła, że ten twór nadaje się tylko do gier akcji/shooterów.
Ja bym Creation Engine zaproponował.
„„Elektronicy” na szczęście już odpuścili, dlatego Mass Effect 5 wróci do Unreal Engine’u”
Ponownie dajecie nacechowany emocjonalnie przekaz bez żadnego uzasadnienia.
Frostbite działa teraz naprawdę dobrze i nie rozumiem hejtu na niego.
Problemy Inkwizycji wynikały raczej z ogólnego planu na grę, a nie użytego silnika.
Z kolei UE5 ma ostatnio raczej *złą* prasę, a nie dobrą.
Mi również Frostbite kojarzy się z dobrą optymalizacją i robiącą wrażenie grafiką a nowsze gry Unreal Engine z którymi miałem doświadczenie to większość tnie, wcale nie ma przełomowej grafiki a wymagania wzrosły.
Ale mnie jest jeden 🙂
Sam napisałeś, że Frostbite działa TERAZ naprawdę dobrze, natomiast premiera Inkwizycji była nieco wcześniej. Potem przydarzyła się jeszcze Andromeda. BW dobitnie pokazało, że nie radzi sobie z tym silnikiem, nie ma tu nic więcej do uzasadnienia.
Może i słusznie. Bo i tak by było gorzej.