62
28.01.2024, 10:00Lektura na 2 minuty
Wideo

Sony kazało „oczyścić” Bloodborne Kart z nawiązań do gry. Koniec zabawy

Bloodborne Kart zapowiadało się na jedną z fajniejszych dowcipnych gier w historii. Niestety musi zmienić nazwę.


Stanisław „Wokulski” Falenta

Kto zaczął hermetycznego mema z Bloodborne Kart? Ciężko wskazać winowajcę, ale trzeba przyznać, że brak portu kultowej gry na pecety od lat przewija się po internecie jako wytarty i mało już zabawny, ale obowiązkowy żarcik. Pokłosiem tego stała się gra tworzona od lat przez Lilith "Bunlith" Walter. Na kilka tygodni przed premierą przyszło Sony i...


Nie ma Bloodborne Karta.

Jak wyjaśnia autorka projektu, firma pozwoliła na dalszy rozwój, ale kazała usunąć wszelkie powiązania ze znaną marką. Na dwa tygodnie przed końcem stycznia. 

Bloodborne Kart musi dostać nową nazwę i usunąć wszelkie powiązania z serią autorstwa Sony. Nie ma więc mowy o dacie premiery na przełomie stycznia i lutego 2024. Można zadawać sobie pytanie: czego autorka się spodziewała? No jak wyznaje, właśnie tego, i jest zadowolona, że i tak udało się jej zajść tak daleko ze zwiastunami i działającym buildem. Grywalny Bloodborne Kart pozostaje w odmętach jej dysku i na kilku zwiastunach.


Chociaż bardzo chciałam, aby był to, że tak powiem, „urzeczywistniony mem”, przekształcenie tego w autorską grę, nad którą mamy pełną kontrolę, jest w pewnym sensie ekscytujące. To już nie jest fanowski tytuł!


Bunlith

Czym miało być Bloodborne Kart?

Ta gra dowcip powstawała już kilka lat. Autorka, znana także z produkcji demake'u Bloodborne'a w stylu PSX (nie został on tknięty!), utrzymała projekt w stylistyce wczesnych gier na PlayStation. Wyglądał naprawdę dobrze, w przeciwieństwie do np. marnych zapowiedzi horrorów z Mikim. (Jak nietrudno było przewidzieć, jest ich już kilka, a mamy 3/4 stycznia).

Choć działanie Sony jest naturalnie mdłe, trzeba przyznać, że firma i tak była litościwa. O wiele mniej wyrozumiałe są Take-Two Interactive czy... wiecie kto. Ostatnio zdziwiło nas też Valve znane z dobrego PR-u. Dla odmiany pochwała należy się chociażby Sedze, która pozwala na twórczość fanów tak długo, jak nic na tym nie zarabiają. Firma najwyraźniej rozumie, że wzmacnia tym samym swoją markę.


Redaktor
Stanisław „Wokulski” Falenta

Wielki entuzjasta gier z custom contentem. Setki godzin nabite w Cities: Skylines, Minecrafcie i Animal Crossing: New Horizons mówią same za siebie. Do tego rasowy Nintendron, który kupuje 10-letnie gry za pełną cenę i jeszcze się cieszy. Prywatnie lubi pływanie, sztukę i prowadzenie amatorskich sesji D&D.

Profil
Wpisów1004

Obserwujących8

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze