Mortal Kombat 1: Quan Chi wkrótce trafi do gry. Zobacz gameplay
Mortal Kombat 1 to hit, co do tego nie ma raczej wątpliwości. Najnowsze mordobicie NetherRealm Studios zebrało pozytywnej recenzje (w tym Pawła Kicmana na łamach naszej strony), a Warner Bros. niedawno pochwalił się dobrą sprzedażą tytułu. Co innego kwestia kontrowersji wokół okropnego portu na Switcha czy agresywnych mikrotransakcji, jakie zapewnił grze jej wydawca. Jednak wspomniane wyniki finansowe z pewnością nie sprawią, że DLC do najnowszego Mortala będzie mniej. Raczej wręcz przeciwnie.
I tak właśnie zaprezentowano nam postać starego znajomego, którego zapewne pamiętamy z Mortal Kombat 4 (mimo że po raz pierwszy pojawił się chwilę wcześniej w Mortal Kombat Mythologies: Sub-Zero!). Quan Chi, przeżarty złem czarodziej i założyciel Bractwa Ciemności, trafi do Mortal Kombat 1 jeszcze w grudniu. Wpierw do posiadaczy edycji premium lub pakietu Kombat Pack (14 grudnia), a tydzień później do każdego zainteresowanego.
Zwiastun pozwala nam się przyjrzeć czarodziejowi w akcji na krótkim gameplayu (oczywiście nie mogło zabraknąć fatality i magicznych portali), ale to nie koniec atrakcji. Na samym końcu materiału twórcy zaprezentowali też na chwilę Peacemakera, który również będzie wchodził w skład wspomnianego Kombat Packa (a razem z nim m.in. Omni-man).
Czytaj dalej
-
Condemned: Criminal Origins zniknęło ze sklepów. Klimatyczny horror dostanie remaster?
-
Znany aktor z Grand Theft Auto 5 jest za tym, by GTA...
-
Silent Hill 2 ponownie sklasyfikowany przez ESRB. Wkrótce premiera na Xboksach...
-
Dyrektor artystyczny Deus Eksa ostro o remasterze. „Co do cholery? To nie powinno...
2 odpowiedzi do “Mortal Kombat 1: Quan Chi wkrótce trafi do gry. Zobacz gameplay”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Quan Chi nie musiał nigdzie trafiać, bo w grze jest od jej premiery. Po prostu twórcy wycieli kilka postaci z gotowego produktu i sprzedają je za paywallem.
Niestety, ale nowy Mortal to porażka – najgorsza część od czasów Deadly Alliance. Widać, że WB baaaaardzo przykładało swoje chciwe łapy na projekcie.