Co dalej ze Star Wars? Gry i seriale, w których poczujemy moc

4 maja to data, której nie trzeba przedstawiać żadnemu miłośnikowi Gwiezdnych Wojen. Od lat kojarzona jest jako nieoficjalne święto fanów sagi George’a Lucasa, nie tylko ze względu na fonetyczne podobieństwo do „May the Force be with you” („Niech moc będzie z tobą”), lecz także ze względu na fakt, że kolejne epizody zawsze miały premiery w maju (z tradycją tą zerwały dopiero produkcje Disneya).
Trzeba przyznać, że seria Star Wars nie ma ostatnio szczęścia do wizyt na wielkim ekranie. „Skywalker. Odrodzenie” rozczarował wielu fanów, szczególnie jako finał całej sagi. Z kolei filmowy „Rogue Squadron” został bezterminowo opóźniony i obecnie nawet nie wiadomo na 100%, czy w ogóle powstanie. Mimo wszystko wciąż sporo wskazuje na to, że dla miłośników marki Star Wars szykują się bardzo obfite lata. Wystarczy spojrzeć na listę gier i seriali aktorskich, które znajdują się obecnie w produkcji.
Upadły zakon i powrót do Starej Republiki
Jednym z najgorętszych tytułów, które obecnie powstają na licencji Star Wars, jest z pewnością kontynuacja ciepło przyjętego Jedi: Fallen Order. To wciąż niesamowite, jak przez lata niewiele z „Gwiezdnymi wojnami” zrobiło Electronic Arts, kiedy jeszcze miało wyłączne prawa do tworzenia gier osadzonych w tym uniwersum. Na szczęście po niezliczonych kontrowersjach związanych z lootboksami w Battlefroncie II wydawca poszedł po rozum do głowy i postawił na klasyczną grę action adventure dla jednego gracza. Bez mikrotransakcji czy zawartości wyciętej z myślą o DLC. Nic dziwnego, że gracze pokochali przygody Cala (choć sam dość chłodno wspominam nieczytelne mapy i niepotrzebny backtracking) – tym bardziej nie ma się co dziwić, że Respawn z miejsca otrzymał zielone światło na kontynuację.

O Jedi: Fallen Order 2 dowiemy się więcej prawdopodobnie już za chwilę. Według doniesień Jeffa Grubba, jednego z naczelnych plotkarzy naszej branży, gra zostanie oficjalnie ogłoszona na imprezie Star Wars Celebration, która odbędzie się w dniach 26-29 maja w kalifornijskim Anaheim. Przecieki mówią, że Upadły zakon 2 może trafić tylko na pecety i konsole PlayStation 5 oraz Xbox Series X/S, z pominięciem poprzedniej generacji. Inne źródła twierdzą, że gra może nawet nie mieć już „Upadłego zakonu” w tytule, a marka zostanie oficjalnie skrócona do Star Wars Jedi.
Kolejnym mocno wyczekiwanym projektem ze świata Star Wars jest remake Knights of the Old Republic. Kultowy erpeg od studia Bioware debiutował w lipcu 2003 roku wyłącznie na konsolach Xbox i stał się najszybciej sprzedającą grą na tę platformę, osiągając nakład ponad 250 tys. w zaledwie cztery dni. Wraz z wydanym kilka miesięcy później portem na PC, wciąż uznawany jest za jedną z najlepszych gwiezdnowojennych gier wszech czasów, głównie za sprawą wciągającej fabuły i pewnego niespodziewanego zwrotu akcji. Przygotowana przez Obsidian kontynuacja pt. The Sith Lords jeszcze mocniej stawiała na mroczny klimat, lecz liczne niedoróbki (na szczęście połatane później przez fanów) nieco psują ostateczny obraz.
Umówmy się: obie części Knights of the Old Republic były w chwili premiery świetnymi grami, lecz czas był dla nich bezlitosny. Ich grafika i mechaniki postarzały się na tyle, że byle wznowienie nie przywróci im dawnego blasku. Tym lepiej, że studio Aspyr zdecydowało się na pełnoprawny remake. Nawet jeśli poczekamy na niego jeszcze kilka lat (a tak zapewne będzie).
Nowe nadzieje Quantic Dream i Amy Hennig
David Cage to twórca kontrowersyjny, ale jego produkcje (m.in. Heavy Rain, Detroit: Become Human) raczej nie mogły dotąd narzekać na brak zainteresowania. Możemy się spodziewać, że i o potwierdzonym w grudniu zeszłego roku Star Wars Eclipse będzie głośno – nawet jeśli za sprawą jakiegoś dziwacznego QTE w stylu pamiętnego robienia jajecznicy (osobiście widziałbym potencjał w dojeniu obcych, niczym Luke w „Ostatnim Jedi”). O samej grze nie wiemy wiele: ma się w niej pojawić wielu bohaterów i rozgałęzienia narracji, a akcja będzie rozgrywać się w erze Wysokiej Republiki, czyli prawie 200 lat przed „Mrocznym widmem”.
Przynajmniej zapowiadający ją trailer pokazał kilka efektownych widoczków.
Z kolei nazwisko Amy Hennig, scenarzystki oryginalnej trylogii Uncharted czy serii Legacy of Kain, pojawiało się w już w kontekście „Gwiezdnych wojen” wielokrotnie. Niestety, jej produkcja skrywana pod nazwą kodową Project Ragtag i przygotowywana wraz z Visceral Games została skasowana, a samo studio wkrótce potem zamknięte. Nową grę – na razie nie poznaliśmy nawet roboczego tytułu – przygotowuje wraz ze swoim Skydance New Media i Lucasfilm Games. Czy wreszcie doczekamy się upragnionego Uncharted w świecie „Gwiezdnych wojen”? Gra jest określana jako zupełnie nowa historia w konwencji action adventure, więc być może.
Plotki z kantyny Mos Eisley
Choć wymieniłem już sporo działających na wyobraźnię tytułów, lista powstających gier w uniwersum Star Wars nie jest nawet bliska końca. O pozostałych tytułach wiemy jednak jeszcze mniej niż o tych wspomnianych wcześniej. Na pierwszy ogień idą dwie produkcje Respawn Entertainment.
Twórcy Jedi: Fallen Order, oprócz kolejnych przygód Cala, siedzą jeszcze nad zupełnie innymi grami. Jedna z nich ma być FPS-em i odpowiada za nią Peter Hirschmann. Wiem, że wszyscy chcielibyśmy rozpocząć w tym miejscu spekulacje na temat nowej odsłony serii Jedi Knight i w sumie dotychczasowy dorobek twórcy daje ku temu pewne podstawy – wcześniej pracował m.in. nad oryginalnymi Battlefrontami oraz The Force Unleashed czy gwiezdnowojennymi produkcjami Lego. Drugi tytuł, który ma wydać EA, to strategia, podobno RTS – dłubie nad nim Bit Reactor, czyli nowe studio twórców ostatnich odsłon serii Civilization i XCOM.

Innym głośnym projektem, o którym nie wiemy prawie nic, jest gra szykowana przez Ubisoft i Massive Entertainment, czyli twórców The Division. Ponownie nie znamy nawet jej roboczego tytułu, więc pozostają nam doniesienia o oddaniu w ręce graczy otwartego świata napędzanego silnikiem Snowdrop. Produkcja wciąż znajduje się na wczesnym etapie rozwoju, także nie powinniśmy wypatrywać premiery w najbliższych miesiącach. Niedawno pojawiły się też plotki o gwiezdnowojennym MMO szykowanym przez Bethesdę… Ale pozostawmy je na razie w sferze bajek.
Z kronikarskiego obowiązku wypadałoby natomiast wspomnieć jeszcze o Star Wars: Hunters. Arenowe potyczki w formacie free to play przygotowywane przez firmę Zynga mają jeszcze w tym roku trafić na Nintendo Switcha, a także platformy z Androidem i iOS.
CZYTAJ DALEJ NA DRUGIEJ STRONIE
Nowa nadzieja na małym i dużym ekranie
Po dwóch ciepło przyjętych sezonach „The Mandalorian” dostaliśmy już „Księgę Boby Fetta” (która w zasadzie pod koniec zamieniła się we wstęp do trzeciego sezonu przygód granego przez Pedro Pascala Mandalorianina), a to wciąż zaledwie początek istnego serialowego szaleństwa, jakie w najbliższych latach chce nam zafundować Disney. No to po kolei: czego i kiedy powinniśmy oczekiwać?
Star Wars: „Obi-Wan Kenobi”
W pierwszej kolejności czeka nas oczywiście powrót Ewana McGregora do roli dawnego mistrza Anakina Skywalkera. Jak wyglądało ich życie po bitwie na Mustafarze przedstawionej w „Zemście Sithów”? O tym opowie sześć odcinków wyreżyserowanych przez Deborah Chow, których akcję osadzono 10 lat po trzecim epizodzie gwiezdnej sagi. Oprócz McGregora i Haydena Christensena na małym ekranie zobaczymy także m.in. Joela Edgertona i Bonnie Piesse, którzy wracają do ról Owena i Beru Larsów. Pierwsze dwa odcinki obejrzymy już 27 maja, a poniżej jeszcze ciepły, nowy trailer.
Star Wars: „Andor”
Postać Cassiana Andora, który pomógł Jyn Erso w „Łotrze 1” skraść plany Gwiazdy Śmierci, zyskała na tyle sympatii w oczach fanów, że Disney zdecydował się rozwinąć jego wątek w postaci aktorskiego serialu. Do tytułowej postaci powróci Diego Luna, a w towarzyszącego mu droida K-2SO, słynącego z pogody ducha i szampańskiego humoru, miał ponownie wcielić się Alan Tudyk, lecz ze względu na konflikt kalendarzy uczyni to podobno dopiero w kolejnych sezonach. Jeśli oglądaliście „Łotra 1”, to pewnie domyślacie się, że akcja serialu będzie rozgrywać się przed wydarzeniami ukazanymi w filmie. A kiedy premiera? Jeszcze w tym roku, plotki mówią o sierpniu.
Star Wars: „Ahsoka”
Padawanka Anakina Skywalkera, którą poznaliśmy w filmie „Wojny klonów”, a następnie oglądaliśmy w serialu animowanym pod tym samym tytułem, została wprowadzona do aktorskiej wersji uniwersum w drugim sezonie „The Mandalorian” dzięki Rosario Dawson. Ahsoka to postać znana i lubiana, więc Jon Favreau i Dave Filoni postanowili poświęcić jej osobny serial. Możemy spodziewać się podobnego crossovera, co w przypadku „Księgi Boby Fetta” – pozostaje tylko pytanie, kiedy do niego dojdzie.

Star Wars: „The Acolyte”
Ten tajemniczy projekt ma się rozgrywać w czasach Wysokiej Republiki, około 200 lat przed wydarzeniami z klasycznej trylogii. Twórcy określają go jako thriller, a fabuła ma być skoncentrowana wokół Ciemnej Strony Mocy, więc miłośnicy mroczniejszego wydania Star Wars mogą już zacierać ręce. Z serialem związany jest Leslye Headland, twórca serialu Netfliksa „Russian Doll”.
Star Wars: „Lando”
Jeśli liczycie na powrót Billy’ego Dee Williamsa lub Donalda Glovera do roli Lando Calrissiana, to na razie nic takiego nie zostało potwierdzone. Wiemy tylko, że za projekt ma odpowiadać Justin Simien, twórca serialu „Drodzy biali!”.

A co z „Rangers of the New Republic”? Cóż, serial został najprawdopodobniej skasowany po tym, jak Disney zerwał współpracę z Giną Carano. Produkcja miała być bowiem kolejnym crossoverem związanym z „The Mandalorian”, tym razem skupionym wokół postaci Cary Dune. Wymyślone na jej potrzeby wątki mają być wykorzystane w kolejnych odcinkach „The Mandalorian”.
Czytaj dalej
15 odpowiedzi do “Co dalej ze Star Wars? Gry i seriale, w których poczujemy moc”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Sorry ale tak długo jak Disney posiada markę to nigdy nie będzie dobrze dla Gwiezdnych Wojen.
To prawda. Za wujka Lucasa mieliśmy ewoki, Jar-Jara i „The Star Wars Holiday Special”, a teraz co? Jakieś „Łotry Jeden”, „mandaloriany”, po co to komu? Kiedyś to były czasy, teraz czasów ni ma.
Popatrz ile lat minęło od ich premiery. Ile lat minęło od premiery np. KOTOR, albo X-Wing. A większości obecnych „dzieł” w tym „sequeli” nikt pamiętał nie będzie. O ile jeszcze je pamięta.
Ale serial o Obi Wan Kenobi zapowiada się zacnie.
Reszta to niestety chłam.
Serial Mandalorian wyszedł tak sobie z jednej strony świetne efekty specjalne a z drugiej strony bohaterowie którzy nie wzbudzają sympatii, nie mówiąc o akcji rozciągniętej do granic możliwości na kilka odcinków, serial The Book of Boba Fett miało świetny początek ale im dalej odcinki leciały to jakość spadała zastraszająco szybko, jedyni podobały filmy Historie poboczne Łotr 1 i Han Solo, Disney wciśnie maksimum z Star Wars na koniec zostawi markę.
Ciekawa opinia, bo dla mnie własnie postaci z Mando były jednymi z niewielu, które robiły jakiekolwiek wrażenie, może dlatego, że zmieniały się i były dość charakterystyczne – wszyscy przechodzili jakąś wewnętrzną przemianę, a to coś, czego nie udało się oddać na dużym ekranie (Johnson przynajmniej próbował, ale zestrachany Disney wszystko popsuł w trzeciej części)
Tematyka Mandalorian jest dosyć ciekawa i lepiej by było wydać film zamiast serialu bez niepotrzebnej dłużyzny, pamiętam jak ogrywałem
Star Wars Bounty Hunter na PS2 i podobała mi się tematyka jak i przedstawiona historia ale dobrze ona bazowała na materiale źródłowym, dodatkowo po ukończeniu gry można była odblokować komiks Mandalorian ale to były stare czasy gdy gry robiono z pasją a nie dla pieniędzy.
Mi nawet pasował ten wolny rytm, film wymagałby zbyt wielu spłyceń – ale co kto lubi. Ale błagam, mit „starych dobrych czasów” jest tak zużyty 😛. Inaczej odbieraliśmy teksty kultury, bo byliśmy młodsi, ale za sw zawsze stały względu przede wszystkim finansowe, od samiutkiego początku w 1977.
Mando był świetny, choć głównie dlatego, że unikał największych klisz starwarsowych ile tylko się dało, a skupiał na byciu dobrym westernem. Czekam na dalszy ciąg, ale to chyba jedyna rzecz z tej listy, która jest jakkolwiek interesująca. Disney zrobił dużo lepsza robotę niż Lucas w mordowaniu SW, więc w sumie szacun.
Nie jest to trudne gdy tworzy się kontent. Wegański, z całym Mendelejewem witamin, ziół i minerałów, a jedynie w 99% składającym się z wody i mąki ziemniaczanej. A smak? A po co ci smak jak tu tyle okienek odfajkowanych jest.
R U ok?
Edit: Ej dobra, przeczytałem jeszcze kilka razy i chyba rozumiem – to jest chyba to, co dzieje się z mózgiem, jak znajduje się w nim tylko wykop. I śmiesznie, i smutno.
Chłop przedawkował Wykop i teraz myli sarkazm ze srakazmem.
Co dalej ze Star Wars? Prawdopodobnie dalsze dojenie z kasy i żerowanie na nostalgii coomsumerów, którzy po wykształceniu syndromu sztokholmskiego będą dalej wracali do tej marki.
Ale zdajesz sobie sprawę, że dużej części dzisiejszych fanów Gwiezdnych Wojen nie było jeszcze na świecie w momencie premiery „Mrocznego widma”, nie mówiąc o „Nowej nadziei”? 🙂
Wiem, dlatego odróżniłem w mojej poprzedniej wypowiedzi fanów Star Warsów od bezmyślnych fanatyków pochłaniających wszystko z logiem marki.