Webb: Niespodzianki w Kosmicznych Klifach
Pamiętacie pierwsze oficjalne zdjęcia z Teleskopu Jamesa Webba? Wśród nich znalazły się Kosmiczne Klify – charakterystyczny region Mgławicy Carina. Okazuje się, że Webb zajrzał tam jeszcze raz. I udowodnił, że jest cholernie dobrym teleskopem.
Wspomniane Kosmiczne Klify na pewno znacie. To bardzo charakterystyczny obiekt, który nieraz już pojawiał się w zestawieniach najlepszych astrofotografii – był też wśród pierwszych oficjalnych zdjęć z Teleskopu Jamesa Webba. Naukowcy postanowili tam jednak zajrzeć kolejny raz – i okazało się, że słusznie.
Przysłonięte pyłem
Od dłuższego czasu wiadomo było, że obszar ten, choć dobrze zbadany przez Kosmiczny Teleskop Hubble'a, skrywał jeszcze wiele niedostępnych wcześniej szczegółów. Przyczyna jest prosta: to chmury kosmicznego pyłu, które ukrywają detale powstawania gwiazd w NGC 3324 – światło widzialne do nas po prostu nie docierało. Webb jest jednak doskonale przygotowany do wychwytywania tego rodzaju szczegółów, ponieważ są one dostrzegalne wyłącznie w podczerwieni, a jego instrumenty potrafią pracować w wysokiej rozdzielczości. Możliwości tego teleskopu pozwalają więc zajrzeć pod tę „kotarę” – i tak też się stało. Co ciekawe, niejako przy okazji możliwości Webba pozwalają także badaczom śledzić ruch innych obiektów zarejestrowanych wcześniej przez Hubble'a.

Na zdjęciu opublikowanym po raz pierwszy w lipcu widać ślady tej aktywności, ale te strumienie są widoczne tylko wtedy, gdy wyruszasz na głębokie nurkowanie – analizując dane z każdego z różnych filtrów i analizując każdy obszar z osobna. To jak znalezienie zakopanego skarbu.
O co chodzi z tą analizą? Widoczne tu zdjęcie i jedna z fotografii z lipca 2022 różnią się tym, że dzięki niezależnej analizie danych odpowiadających różnym długościom fal światła, możliwe stało się odkrycie sygnatur niezwykle młodych gwiazd, których wcześniej nie dało się zaobserwować. Gwiazdy na tym wczesnym etapie rozwoju są ukryte w obłokach pyłu i gazu, i są widoczne jedynie w świetle podczerwonym oraz przy użyciu instrumentów o wysokiej rozdzielczości. Te młode gwiazdy wchodzą w interakcję z otoczeniem, pobierając z niego materię, a następnie wyrzucając jej część. Wyrzuty w postaci strumieni i wypływów materii podgrzewają otaczający gazowy wodór cząsteczkowy, powodując emisję światła.

Innymi słowy – to, że jesteśmy w stanie dostrzec tak wczesne formy gwiazd, zawdzięczamy przede wszystkim rewelacyjnym możliwościom Teleskopu Jamesa Webba. Nawet to jednak na nic by się nie zdało, gdyby nie poprawiona metoda analizy.
Inne ciekawe fotki
Oczywiście JWST zaglądał również w inne rejony kosmosu. Popatrzcie sami:
• Współpraca dwóch teleskopów i mrowie galaktyk
• Jedna galaktyka w dwóch odsłonach
• 10 najlepszych moim zdaniem fotografii z zeszłego roku
• Rewelacyjnie wyglądający obiekt o nazwie HH 46/47
• Pozostałości po supernowej sprzed 340 lat i Uran
• Zestaw pierwszych oficjalnych fotografii z JWST
• Mgławica Tarantula, galaktyka NGC 1433, gwiazda Wolf-Rayet 124 i inne
• Fotki Jowisza i jego księżyców
• Mrowie galaktyk i porównanie do możliwości teleskopów Spitzera i Hubble’a
• Kosmiczny znak zapytania – nowy quest
Fotografie wykorzystane w materiale: NASA, ESA, CSA, STScI, Megan Reiter (Rice University), with image processing by Joseph DePasquale (STScI), Anton M. Koekemoer (STScI)
Czytaj dalej
Gdyby mnie ktoś zapytał, ile pracuję w CD-Action, to szczerze mówiąc, nie potrafiłbym odpowiedzieć. Zacząłem na początku studiów i... tak już zostało. Teraz prowadzę działy sprzętowe właśnie w CD-Action oraz w PC Formacie. Poza tym dużo gram: w pracy i dla przyjemności – co cały czas na szczęście sprowadza się do tego samego. Głównie strzelam i cisnę w gry akcji – sieciowo i w singlu. Nie pogardzę też bijatyką, szczególnie jeśli w nazwie ma literki MK, a także rolplejem – czy to tradycyjnym, czy takim bardziej nastawionym na akcję.