10 najlepszych gier 2023 roku – wybór redakcji CD-Action
Przyszedł w końcu czas wielkich podsumowań, a jest co podsumowywać w tych ostatnich, szalenie intensywnych, dwunastu miesiącach. Nie było łatwo, ale w redakcyjnym gronie udało nam się zorganizować głosowanie, dzięki któremu możemy Wam dziś przedstawić 10 najlepszych gier 2023 roku według CD-Action.
Ależ to była jazda! Ostatnie dwanaście miesięcy wyrwało wszystkim graczom grube godziny z życiorysu, a i tak nawet najbardziej zapalczywi gamerzy nie byli w stanie wyrobić z przejściem każdej wartej uwagi premiery. W 2023 doszło do klęski urodzaju, ale takie klęski przyjmujemy z uśmiechem na ustach.
Dobrze więc byłoby sensownie podsumować miniony czas w „giereczkowie” (zrobiliśmy to już zresztą w CD-Action 01/2024, jeśli chcecie sprawdzić). A nie ma na to lepszego sposobu niż poprzez klasyczne, soczyste zestawienie 10 najlepszych gier roku. Oczywiście to nasz wspólny – redakcyjny – wybór, będący owocami złożonego głosowania. Jeśli więc macie innych faworytów, śmiało podzielcie się nimi w komentarzach. Tymczasem życzymy miłej lektury!
10. Dead Space (ex aequo)
Półtorej dekady po swoim debiucie seria Dead Space znajdowała się na ostrym zakręcie. Przez lata odsunięta na bok, znalazła za sprawą odświeżenia szansę na odkupienie. Czy studio Motive podołało zadaniu? Powiem tak: nawet sobie nie wyobrażałem, że uznam reinterpretację Dead Space’a za najlepszy do tej pory remake na rynku. Gra jest koronnym przykładem, dlaczego do takich zadań powinno się zatrudniać tylko i wyłącznie fanów serii, którzy znają ją od podszewki i doskonale wiedzą, co z nią zrobić.
Przeczytaj recenzję gry Dead Space
Tegoroczny Dead Space jest zjawiskowym hołdem dla klasyki, w którym pieczołowicie odwzorowano uczucia, jakich gracze mogli doznawać podczas ogrywania pierwowzoru w 2008 roku. Ishimura znowu potrafi przerazić dzięki niesamowitemu modułowi intensywności sprawiającemu, że pokład statku nigdy nie będzie dla nas bezpieczny. Zrobiło się o wiele trudniej i brutalniej, co odwzorowuje system warstw nekromorfów, które najpierw trzeba obrać do kości, zanim je pokonamy. Mamy wreszcie zmiany w fabule, misje poboczne, a Isaac Clarke otrzymał głos.
Wszystkie większe i mniejsze zmiany sprawiają, że Dead Space to nie tylko piękny remake, ale też nowe otwarcie dla marki. Dzięki marketingowemu sukcesowi gry w końcu możemy liczyć na wskrzeszenie głównej serii. Drodzy twórcy z Motive Studio, jeśli mnie słyszycie, to błagam, skończcie jak najszybciej tego Iron Mana, bo tylko się przy nim marnujecie. Dead Space 4 czeka. [Krzysztof „Gwint” Jackowski]
10. Ghostrunner 2 (ex aequo)
Pierwszy Ghostrunner został ciepło przyjęty i narobił sporo szumu – zarówno na rodzimym rynku, jak i na świecie. Niestety premiera sequela przeszła jakoś tak… bez echa. Spieszę jednak przypomnieć, że ktokolwiek przegapił „dwójkę”, popełnił koszmarny błąd! Bo to nie tylko gra lepsza od poprzedniczki, ale też jedna z bezsprzecznie najlepszych zręcznościówek ostatnich lat. Mało która produkcja potrafi wprawić w takie flow, jednocześnie stawiając przed grającą osobą sporo wyzwań. Ten balans między płynnym, wciągającym gameplayem a wymagającym poziomem trudności został wyważony przez krakowską ekipę fantastycznie.
Przeczytaj recenzję gry Ghostrunner 2
Trzeba jednocześnie zaznaczyć, że Ghostrunner 2 to sequel, który nie tylko chce robić wszystko „lepiej, więcej, bardziej”, ale też wprowadza do rozgrywki sporo świeżości. Największą nowość stanowi motocykl. Przemierzamy na nim kawałek otwartego (!) świata, walczymy z bossami i rozwiązujemy przestrzenne zagadki. Co prawda fabuła mogłaby być lepsza, przeciwnicy bardziej zróżnicowani, a całość działać nieco płynniej, lecz mimo to nie mam wątpliwości, że losy cybernetycznego ninji Jacka zasługują na miejsce wśród najlepszych gier tego roku. [Paweł Kicman]
9. Super Mario Bros. Wonder
W życiu zaliczyłem konkretną wyrwę w swojej przyjaźni z Mario. Przerwa trwała od końca świetności Pegasusa po premierę Switcha w wersji OLED. Udało mi się nadrobić masę kapitalnych gier z uniwersum Grzybowego Królestwa i co tu dużo mówić: czekam na każdą nową produkcję (okej, oprócz turówek z Kórlikami). Nie inaczej było z Wonder, bo tu „po jednej nutce” ze zwiastuna dało się wyczuć, że szykuje się hit.
Przeczytaj recenzję Super Mario Bros. Wonder
Główna atrakcja? Wariatkowo, jak mówi moje dziecko na moment, gdy znajdujemy zaczarowane ziarno. Zmienia się i muzyka, i fizyka, a kolory i kształty przypominają fantazję na temat przyjmowania LSD. Ale kwaśne skojarzenia nie oddają tej platformówkowej ekstazy. Tu jest wszystko to, co znamy i lubimy (od rozwalania cegiełek, przez sekrety, po nowe power-upy), ale produkcja wygrywa kapitalnymi projektami plansz oraz właśnie alternatywnymi sposobami na ich przejście, pełnymi tytułowych cudów.
Nie wszystko się udało. Z bogatej menażerii bossów wzięto wyłącznie Bowsera Jr., a arsenał wybieranych przed każdą planszą zdolności (np. szybowanie, wyższy skok, automatyczne wzmocnienie) – choć szykował się na kapitalną nowość – okazał się przyjemny, ale głównie w charakterze kwiatka do kożucha. Gra nie jest przesadnie długa, po przejściu kampanii mało tu szukania znajdziek, pozostaje jedynie zestaw hardkorowych plansz. Tylko co z tego, jeśli nie mogłem się od Wonder odkleić i produkcja wygrała wojnę o moją uwagę ze wszystkimi wielkimi premierami tej jesieni? [Barnaba „b-side” Siegel]
8. Jagged Alliance 3
Ten rok okazał się szczególnie łaskawy dla fanów turówek i gier taktycznych. Trzeci Baldur starł oczywiście z powierzchni ziemi całą konkurencję, ale w jego cieniu skrywa się jeszcze spore stadko innych tytułów. Jednym z nich jest Jagged Alliance 3. Seria o ekscentrycznych najemnikach wyzwalających za garść dolarów rozmaite zasiedmiogórogrody padła ofiarą własnego sukcesu. Nieraz starano się przywrócić ją do życia, ale nikomu nie udało się odtworzyć magii charakterystycznej dla wczesnych odsłon. Któż by się zatem spodziewał, że blisko ćwierć wieku od premiery „dwójki” światło dzienne ujrzy gra, która w tak zgrabny sposób nawiąże do jej dziedzictwa?
Przeczytaj recenzję gry Jagged Alliance 3
No właśnie – nawiąże, nie skopiuje. Haemimont Games doszło do wniosku, że nie ma sensu kopać się z koniem i fundować nam kolejnego z góry skazanego na porażkę powrotu do przeszłości. Wciąż trzeba zatem przemieszczać się po mapie strategicznej i pamiętać o regularnym opłacaniu żołnierzy, lecz walka w znacznym stopniu upodobniła się do XCOM-ów.
Szczególnie spodobał mi się sposób zaprojektowania broni ciężkiej. W grze służy ona mniej więcej do tego, co w rzeczywistości – zabezpieczania określonych fragmentów pola walki przed wrogim szturmem i rozrywania na strzępy każdego, kto się na niego zdecyduje. Oczywiście nie wszystko wyszło w JA3 idealnie. Absurdalną moim zdaniem decyzję o ukryciu wskaźników procentowej szansy na trafienie można odkręcić za pomocą moda, ale zbyt cukierkowej grafice zaradzić znacznie trudniej. Skłamałbym, twierdząc, że zapamiętam tę produkcję na lata, ale to kawał solidnej taktycznej turówki i żal byłoby ją przegapić. [Paweł „Cursian” Raban]