rek

Gamescom 2025: Jakie gry zapowiedziano? W co już graliśmy? Oto nasze najważniejsze teksty

"CD-Action"
Gamescom 2025 trwa w najlepsze. Oto najważniejsze zapowiedzi, których nie możecie przegapić.

W środę, 20 sierpnia, rozpoczęła się 17. edycja targów Gamescom, które rokrocznie odbywają się w niemieckiej Kolonii. Po oficjalnym zamknięciu E3 to największa tego typu impreza gamingowa na świecie, a każda kolejna edycja tylko przerasta poprzednią. W 2025 roku centrum targowo-wystawiennicze Koelnmesse gości ponad 1500 wystawców z 72 krajów. To najwyższy wynik w całej dotychczasowej historii Gamescomu. Aż strach się bać, co będzie za rok!

Na razie jednak skupmy się na aktualnej edycji, na której obecny jest z ramienia naszej redakcji Grzegorz „Krigor” Karaś. On i szereg naszych innych redaktorów przygotowali dla was zbiór tekstów z pierwszymi wrażeniami po ogrywaniu największych hitów prezentowanych na Gamescomie.

Gamescom 2025: Już graliśmy!

W pierwszej kolejności Karol Laska zdecydowanie odradza składanie zamówień przedpremierowych na Vampire: The Masquerade – Bloodlines 2. Choć to tytuł wypatrywany z niecierpliwością od lat, zapowiada się jako materiał na najgorszą grę roku, a nawet branżowy skandal.

Vampire: Bloodlines 2 to na poziomie realizacyjnym i koncepcyjnym projekt niestety żenujący. Widać bowiem, że za otwarty świat oraz „erpega” wzięli się ludzie niemający żadnego doświadczenia w gatunku. Nie wykazali się oni jednak instynktem samozachowawczym i zamiast próby zakrycia ograniczeń oraz braku kompetencji, zaczęli się oni owymi wadami głośno chwalić.

Vampire: The Masquerade - Bloodlines 2

Na szczęście lepiej prezentuje się Valor Mortis, nowy soulslike twórców Ghostrunnera. Choć Barnaba „b-side” Siegel nie poczuł się powalony świeżością tego tytułu, jego sympatię wygrały dynamika, metroidvaniowa konstrukcja świata oraz setting w alternatywnych czasach wojen napoleońskich.

Nie jest to w żadnej mierze slasher, tu też można umrzeć od niespodziewanego ataku zwykłego opętanego piechura, ale gdy tylko nabierzemy odrobinę wprawy, wszystko staje się wyczuwalnie szybsze, sprawniejsze niż w Dark Soulsach czy Sekiro. Pomaga też w tym drzewko rozwoju, złożone nie z dodawania punktów klasycznym parametrom, a bezpośredniego wzmacniania różnych typów ataków, zmniejszania cooldownów, ulepszenia możliwości wynikających z wykonywania uników czy parowania.

Valor Mortis

Phantom Blade Zero to kolejna gra w stylu wuxia, którą Grzegorz „Krigor” Karaś poleca wszystkim miłośnikom chińskich klimatów. Szczególnie kupiła go wymagająca walka oraz oryginalny styl, choć na dłuższą metę może okazać się on nieco nużący.

Pograłem dość krótko, bo około pół godziny. To jednak wystarczyło, by przekonać się, że widowiskowe trailery i gameplaye nie kłamały – animacje już teraz wyglądają naprawdę kozacko, a postać kolejne uderzenia lepi w kombosy… stosunkowo łatwo. Zasadniczo głównym składnikiem łańcuchów ciosów są tu sekwencje wciskanych na padzie trójkątów i kwadratów w różnych proporcjach. To zaś całkiem sprawnie przekłada się na fikuśne akcje na ekranie. Z drugiej jednak strony trzeba też brać poprawkę na bloki i uniki – ich kiepskie wykonanie bardzo szybko przerywa nasze harce.

Phantom Blade Zero

Tegoroczny Gamescom przyniósł nam także zapowiedź kolejnej odsłony kultowej serii RTS-ów Warhammer 40,000: Dawn of War. Czwarta odsłona to zdaniem Aleksandry „Doksy” Jung spełnienie marzeń nie tylko fanów tego uniwersum i powrót do formy po nieudanej „trójce”.

Choć do rąk nie dostałam żadnej misji z kampanii (a misji, swoją drogą, ma być ponad 70), to, w co zagrałam, przyjmuję jako dobrą monetę. Moje doświadczenie było na tyle porządne, że wierzę, że z tymi systemami i filozofią projektancką można zbudować satysfakcjonującą kampanię – a nawet cztery, tak jak obiecują twórcy. Pomimo tego, że była na razie krótka, moja przygoda z Dawn of War 4 zostanie mi w głowie jako coś pozytywnego i mam nadzieję – graniczącą z pewnością – że King Art Games nie rozczaruje pełną wersją gry ani mnie, ani, co ważniejsze, tysięcy graczy, którzy czekają na najnowszą odsłonę serii.

Warhammer 40,000: Dawn of War 4

Black State to słowami Grzegorza „Krigora” Karasia akcyjniak, który łączy w sobie możliwości związane z walką bronią palną, gadżetami oraz elementami skradankowymi. Pod tym dość banalnym płaszczykiem może jednak skrywać się coś więcej.

Jest tu nieco jakiegoś Bonda czy innego Alpha Protocola, niektórzy pewnie zobaczą inspiracje pozycjami spod znaku Metal Gear Solid czy nawet dalekie echa serii Hitman. Przede wszystkim jednak Black State ucieszy tych, którzy lubią, gdy wszystkie te gatunkowe wyróżniki gatunku podleje się fabularnym sosem przełamywania kontinuum czasoprzestrzennego.

Black State

Grzegorz „Krigor” Karaś miał także możliwość przetestowania Cinder City, czyli zupełnie nowego tytułu z portfolio koreańskiego giganta NCSOFT. Od razu wzbudził u niego skojarzenia z hitem Ubisoftu.

Pierwsze kroki w Cinder City wyraźnie przywołują na myśl wspomnienia choćby z The Division. Tyle że tutaj zdewastowane wielkie miasto – przynajmniej we fragmencie, który widziałem – prócz piętna slumsów nosi wyraźny ślad zaawansowanej technologicznie przyszłości. W istocie więc lawirujemy sobie pomiędzy typowymi oprychami a futurystycznymi działkami. Pomaga w tym wyposażenie taktyczne naszego Rycerza: broń w liczbie dwóch długich giwer i jednej krótkiej, a także dodatkowe zabawki. Tutaj do dyspozycji mamy np. granaty, ale i garść gadżetów w postaci choćby tarczy energetycznej czy dodatkowych rakiet.

Cinder City

Grzesiek miał także okazję ograć nowego LEGO Batmana o podtytule Legacy of the Dark Knight. Jego zdaniem może to być najlepsza gra spod znaku duńskich klocków od czasu LEGO City: Undercover.

W swym ogólnym kształcie to zasadniczo taki Batman: Arkham City pomieszany trochę z LEGO City: Undercover – a przynajmniej tak mi się wydaje po około godzinie zabawy. Walka oczywiście jest tu uproszczona, tym niemniej czuć wyraźne powinowactwo z nietoperzami: ataki przypuszczane z cienia, gdzieś spod sufitu, charakterystyczne kontry, uniki – to wszystko wyda się wam znajome. Nie zabrakło też typowego LEGO-humoru. Nasi bohaterowie w kółko sobie przygadują, pojawiające się czasem finishery zaskakują niecodziennymi animacjami i akcesoriami, całość zaś „płynie” w rytm narracji, do której przyzwyczaiły już nas poprzednie gry z serii.

LEGO Batman: Legacy of the Dark Knight

Z kolei Borderlands 4 to w oczach Krigora powrót do formy w obrębie tej słynnej marki po niezbyt udanej odsłonie nr 3.

Przede wszystkim jednak nowa odsłona ma nam dawać… nieskrępowaną wolność. Twórcy sami zresztą żartowali, że choć mamy czwórkę w nazwie, to granic (czyli „borders” po angielsku) ma być tu najmniej w historii serii, a ekrany wczytywania poziomów zobaczymy naprawdę rzadko. Co ważniejsze – nieliniowa ma być również progresja i eksploracja. Świat ma się dostosowywać do gracza i być wypełniony systemami, które na niego reagują. Tych ostatnich rzecz trochę się co prawda boję, ale jednak jestem dobrej myśli. Po godzinie z czwartą odsłoną tej radośnie popieprzonej gry sądzę, że dostaniemy coś naprawdę dobrego. 

Borderlands 4

Krigor okazał się także miło zaskoczony remakiem Gothica, który wyraźnie zaznaczył swoją obecność na niemieckich targach.

To był mój pierwszy kontakt z odświeżaną legendą i, jak już wspomniałem, trochę niespodziewanie dla siebie jestem pozytywnie zaskoczony tym, co zobaczyłem. Zacznijmy od oprawy, bo ta jest bardzo przyjemna dla oka. Przyciąga uwagę poziomem detali, bogactwem roślinności, a przede wszystkim – oświetleniem. To ostatnie szczególnie korzystnie wypada, gdy dzień w Khorinis chyli się ku końcowi. Miękkie płomienie pochodni czy blask zaklęć fajnie rozświetlają przestrzeń, a tam, gdzie promienie nie sięgają, robi się niemal całkowity, klimatyczny mrok, przez który przebijają tylko kontury otoczenia i przeciwników.

Gothic Remake

W jego prywatnym rankingu zaskoczeń prowadzi jednak Pragmata, czyli najnowsza produkcja Capcomu, na którą czekamy już od 2020 roku. Jak na nietypowe połączenie akcyjniaka TPP ze zręcznościową grą logiczną wypadła bardzo udanie.

To gra, która pozostawia wrażenie produkcji oryginalnej, ładnie wyglądającej, świeżej i wymagającej czegoś więcej tylko kompulsywnego wciskania triggera. Oczywiście można snuć przypuszczenia, na jak długo podczas grania w pełną wersję tego paliwa wystarczy – myślę jednak, że na długo, a twórcom uda się stworzyć coś, co zapisze się swoją formułą w pamięci graczy.

Pragmata

Nie dało się też nie zauważyć na Gamescomie obecności Wargamingu. Krigor miał szansę przetestować World of Tanks: Heat, czyli WoT, Overwatcha i Battlefielda w jednym, poznać szczegóły ogromnej aktualizacji World of Tanks 2.0, a także wziąć udział w wielkiej imprezie obejmującej koncert Sabatonu.

Gamescom 2025: Wszystkie zapowiedzi z Opening Night Live

Tradycją Gamescomu jest gala otwierająca pt. Opening Night Live, na której w towarzystwie złotoustego Geoffa Keighleya doświadczamy wysypu gorących trailerów. Specjalnie dla was zebraliśmy najważniejsze zapowiedzi z tego wydarzenia w jednym miejscu!

Future Games Show i pozostałe newsy

4 odpowiedzi do “Gamescom 2025: Jakie gry zapowiedziano? W co już graliśmy? Oto nasze najważniejsze teksty”

  1. I jeszcze Europa Universalis (:

    • W sumie dziwne, że CDA nie wspomina o tym. Gry Paradoxu są w Polsce popularne, co widać po YT. ale także po samym P., który spolszcza już wszystkie swoje nowsze gry. Nie wspominając o darmowym DLC do Polski w HoI4.

  2. Po co wspominać o Deadpoolu? To tylko gra VR, a CD-Action przecież gardzi grami VR…

  3. Słabiutki ten gamescon, nic nie zapowiedzili, anie nie pokazali co mnie zainteresowało.
    Albo sequele, albo multiplayerki, albo coś o czym juz bylo wiadomo.
    Zero bomb.
    Gaming zrobil się bezpieczny, nudny i przewidywalny jak wędkarstwo. Jakis tam nowy spławik, kołowrotek wyjdzie, ale żeby zmienił zasady gry to nie.

    Marketing popsuł cala zabawę, trąbi za wczesniej i za dużo o grach, których nie ma, przez co nie ma tego zdrowego hype.
    GTA6 zdazy się znudzić zanim wyjdzie, juz wszystko będzie o nim wiadomo, gameplaye będą i na premiere po prostu masz 90% mniej radości z pierwszego wrażenia.

    Dlatego lubie i szanuje shadow dropy i te jedyne mnie cieszą.
    Nie lubię zapowiadania gier na lata przed premierą, albo grillowania non stop takiego np Gothica, od 2019 nim męczą, a niewiadomo kiedy łaskawie go wydadzą.

Dodaj komentarz